Hanys z Bagdadu uczył gotować
Abdul Jabbar Koubaisy jest prezesem Muzułmańskiej Fundacji Pomocy i z-cą przewodniczącego Ligi Muzułmańskiej w RP.
Pochodzący z Bagdadu Jabbar Koubaisy przyjechał na Śląsk ponad dwadzieścia pięć lat temu w sprawach biznesowych. Został, bo się zakochał. W Polce i w polskiej kulturze. – Kiedy ktoś mnie pyta, skąd jestem, mówię, że Ślązak, hanys – śmieje się. Mimo że kocha swoją nową, wybraną ojczyznę, a za placki ziemniaczane dałby się pokroić, nie zapomina, gdzie są jego korzenie i tym się dzieli.
– Człowiek nie powinien trzymać swojej wiedzy, doświadczeń tylko dla siebie. Żyjemy w czasach, gdy o arabach, islamie mówi się dużo przykrych, często nieprawdziwych rzeczy, więc chcę pokazać, co to tak naprawdę jest – dodaje J. Koubaisy.
Okazją do zagłębienia się w kulturę arabską było spotkanie w Warsztatach Terapii Zajęciowej, które zorganizowała Aleksandra Zdaniewicz, na co dzień nauczyciel-bibliotekarz w ZST nr 2 im. Mariana Batko. – Jakiś czas temu organizowałam tak zwaną „żywą bibliotekę”, czyli spotkania z ludźmi, o których wiemy najczęściej tylko ze stereotypów. Tak poznałam imama Koubaisiego, któremu bardzo zależy na integracji międzykulturowej i stąd pomysł kolejne spotkanie – tłumaczy.
Tym razem podopieczni WTZ, a także zaproszona młodzież z Zespołu Szkół Gastronomiczno-Usługowych i Zespołu Szkół Technicznych nr 2 pod okiem Jabbara Koubaisy i jego żony Teresy przygotowywali dania kuchni arabskiej.
– To, co odróżnia tę kuchnię od na przykład polskiej, to przyprawy. Używamy dużo imbiru i ziół, żeby potrawy miały intensywny, często ostry aromat. Poza tym królują naturalne smaki, szczególnie warzywa – wylicza Teresa Koubaisy, żona Jabbara.
Młodzież i uczestnicy warsztatów gotowali zupę z soczewicy, ryż z makaronem i rodzynkami i sos z cukinii z cieciorką. – Poznajemy tajniki, których z książek nie da się nauczyć. To jest najlepsza lekcja gotowania, jaką można sobie wymarzyć – podsumowuje Izabela Giersberg-Mataniak, nauczyciel przedmiotów zawodowych w ZSGU.
Reklama:
Dyskusja: