Pudła Polek na kanadyjskim mrozie
Fot. Szymon Korzuch/dusznikiarena.pl
Po zawodach w Słowenii, Austrii, Czechach, Niemczech i we Włoszech biathlonistki rywalizujące w Pucharze Świata przeniosły się za ocean. Od czwartku startują w Canmore (Kanada), a ich głównym problemem jest niesprzyjająca aura.
Jeszcze kilka dni temu nie było wiadomo, czy zawody w ogóle się odbędą. Temperatura spadła w okolice minus 30 stopni. Ostatecznie w czwartek nieco się ociepliło, ale zawodniczki walczyły w niezwykle trudnych warunkach. Bieg indywidalny pań skrócono z 15 km do 12,5 km (za każdy niecelny strzał do wyniku doliczano nie minutę, lecz 45 sekund).
Chorzowianka Monika Hojnisz, liderka Biało-Czerwonych, wiele razy podkreślała, że na dużym mrozie startuje jej się bardzo ciężko (tak było m.in. w pierwszych zawodach na IO w Pjongczangu).
W biegu indywidualnym w Canmore początkowo radziła sobie dobrze, dwa razy strzelała czysto i plasowała się w czołowej "10". Jednak w drugiej fazie zawodów przytrafiły jej się trzy niecelne próby. Została sklasyfikowana na 31. miejscu (dopisując do dorobku pucharowego 10 punktów). Hojnisz była najlepszą Polką, jej koleżanki z kadry pudłowały bowiem na potęgę. Karolina Pitoń (81. miejsce) nie strąciła siedmiu krążków, a Kamila Żuk (82.) aż dziewięciu. Kinga Zbylut nie stanęła na starcie.
Bieg indywidualny wygrała - mimo jednego pudła - Norweżka Tiril Eckhoff. Druga była Czeszka Marketa Davidova (+9,8 s), a trzecia Włoszka Lisa Vittozzi (+20,9 s). Hojnisz straciła do zwyciężczyni 3:27,7.
W kolejnych dniach warunki w Canmore mają się niestety pogorszyć. Na piątek (godz. 22.45 czasu polskiego) zaplanowano sztafety, zaś na sobotę - sprint (godz. 22.45). O ile aura pozwoli na ich rozegranie.
Reklama:
Dyskusja: