Bombowa plaga

Chorzowianin 2008-10-21
W chorzowskim Sądzie Rejonowym w tym roku zanotowano już osiem alarmów bombowych. Aż cztery bomby miały wybuchnąć w październiku. Za każdym razem alarm okazywał się fałszywy. Sprawcom głupich żartów grozi do ośmiu lat więzienia.
Bombowa plaga
Przez alarmy bombowe w chorzowskim sądzie regularnie odraczane są kolejne sprawy. Każda sprawa, która miała toczyć się podczas ewakuacji jest przenoszona o kolejne dwa tygodnie. – Bardzo prawdopodobne, że informacje o bombie przekazują osoby, które w danym dniu mają mieć toczoną rozprawę – mówi Dariusz Paniczek, rzecznik chorzowskiej policji.

Kiedy w słuchawce pracownicy sądu słyszą informację o bombie, mają pewność, że to kolejny fałszywy alarm. Mimo to nie mają wyjścia. – Procedury są jasne. Przy każdej tego typu informacji musimy przeszukać budynek. Niechby się okazało, że na 99 przypadków mieliśmy do czynienia z żartownisiem, a przy jednym, po którym nie zarządzilibyśmy przeszukania, rzeczywiście mielibyśmy do czynienia z bombą. W przeszukiwaniu budynku zawsze pomaga nam wyspecjalizowana grupa z psem wyszkolonym do znajdowania materiałów wybuchowych – wyjaśnia D. Paniczek.

Za każdym razem, kiedy jest informacja o bombie, prezes sądu zarządza ewakuację. Zgodnie z procedurami, podczas przeszukiwania obiektu, wszystkie okoliczne drogi muszą być zamknięte. To doprowadza do paraliżu centrum miasta. Samochody w okolicach ul. Rostka kierowane są objazdami ul. Kazimierza, Dworcową, a czasami nawet ul. Wolności.

Sposób na odroczenie sprawy przez informację o podłożonej bombie jest jak chwytanie się brzytwy tonącego. Policja potrafi namierzyć każdego sprawcę fałszywego alarmu. – Namierzymy każdego. Niezależnie od tego, czy będzie to kilka godzin po zgłoszeniu, kilka dni, czy miesięcy. Każdy żartowniś musi się liczyć z tym, że zostanie ukarany – stwierdza rzecznik.

W tym roku policja schwytała już jednego sprawcę fałszywych alarmów. Był nim trzydziestoletni mieszkaniec Chorzowa. Grozi mu, podobnie jak pozostałym sprawcom, do ośmiu lat więzienia.

Fałszywe alarmy wyglądają tak samo. – Zwykle to krótka informacja – mówi rzecznik. Nawet kilkusekundowa rozmowa telefoniczna wystarczy, by stała się pewnym śladem podejrzanego. – Telefon w sądzie wyświetla informacje o numerze telefonu. Jeżeli jest to telefon komórkowy, nie mamy problemu z dotarciem do jego właściciela. Jeśli telefon został wykonany z budki telefonicznej, nasze służby w trzy minuty znajdą się przy tej budce. Kiedy sprawcy już nie ma na miejscu, zawsze zostają jego ślady. Dziś policja dysponuje takim sprzętem, który potrafi namierzyć sprawcę nawet wtedy, jeśli pozostawił ślady mikroskopijnych rozmiarów – tłumaczy.
Paweł Mikołajczyk

Reklama:

Polityka plików "cookie"

Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w polityce prywatności.