Karaluchy zamiast poduchy

Chorzowianin 2009-04-21
Owady decydują się zmienić otoczenie. Szukają nowego miejsca do życia. Wyruszają w drogę ze zdegradowanej ekologicznie okolicy. Trafiają na śmietnisko, by wzbić się w niebo. Wreszcie lądują na weselu. Tam czym prędzej zabierają się za jedzenie. To wymarzony raj.
Karaluchy zamiast poduchy
Karaluch to pojazd, który skonstruowali uczniowie chorzowskiego „Katolika”. Ma trzy koła. I na zawołanie zmienia kształt. Wszystko za pomocą pilota. Bez korzystania z rąk.
- Są trzy przemiany. Najpierw wysuwa się pług, włączają się wirniki i zapala światło. W drugiej zmianie wysuwają się skrzydełka z boku i pompuje balon zrobiony z wiatraczka i worka na śmieci. W trzeciej otwiera się parasol. Załącza się odkurzacz i wchłania pomalowany styropian imitujący jedzenie – tłumaczy Maciej Banach z drużyny, która wywalczyła wicemistrzostwo w konkursie „Odyseja Umysłu”.

Z pięciu konkursowych programów wybrali „Po drodze ziemia”, ich zdaniem najciekawszy, który polegał na skonstruowaniu pojazdu spełniającego trzy funkcje. Do konkursu przygotowywali się przez kilka miesięcy. Najpierw chcieli zrobić poduszkowiec. Projekt upadł, bo pojazd mógłby być zbyt duży. Stanęło na pojeździe trójkołowym z napędem na przednie koło.

W październiku był wstępny projekt. Budowa zaczęła się w styczniu. – Najpierw powstała metalowa rama, potem dołożyliśmy drewnianą. Później były kolejne drewniane kawałki. Wreszcie silnik z nieużywanej kosiarki kolegi – tłumaczy Witold Kolarz, okrzyknięty przez członków grupy głównym mechanikiem. Przyznaje się, że nie miał z mechaniką nic wspólnego do tej pory. Po konkursie okazało się, że obok filmów to jego ulubione hobby.
Od początku wiedzieli, że podczas prezentacji na pewno coś nie wyjdzie tak, jak zakładali. – Starałem się nadganiać niedociągnięcia improwizując – opowiada Mateusz Janik, narrator, najstarszy w grupie, absolwent szkoły, student II roku informatyki. Największe problemy sprawiała linka, która przenosiła napęd z silnika na koła. – We Wrocławiu, gdzie odbywały się eliminacje, była za słaba, a w Gdańsku, gdzie był finał, okazało się, że przymocowaliśmy ją za mocno – mówi Witold Cichoń.

Przed każdym występem wszystko musiało być zapięte na ostatni guzik. Najwięcej wymęczyła ich podróż do Gdańska. Nie spali całą noc, by przygotować swój pojazd. Kiedy już nad ranem był złożony, okazało się, że trzeba go rozłożyć na części, bo znów był problem z linką. Byli załamani, ale nie poddali się. Po sukcesie już nie żałowali.

W chorzowskiej drużynie jest czterech chłopaków i trzy dziewczyny. O ile chłopcy zajmowali się mechaniką, dziewczyny czuwały nad resztą. – Naszym głównym zadaniem było przygotowanie odpowiedniej scenerii – relacjonuje Żaneta Gremlowska.
„Odyseja Umysłu” to program edukacyjny, który rozwija kreatywne myślenie. We Wrocławiu, Poznaniu, Gdańsku i Warszawie odbywają się eliminacje. Finał zorganizowano w Gdańsku.

To jeszcze nie koniec zmagań. Dziś (w środę, 22 kwietnia) drużyna wyjechała na Słowację, by rywalizować z uczniami z całego kontynentu. Oprócz prezentacji pojazdu, w ciągu kilku dni będą musieli stworzyć historyjkę po angielsku wspólnie z drużynami z innych krajów.
 
Paweł Mikołajczyk

Reklama:

Polityka plików "cookie"

Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w polityce prywatności.