1000 pączków

- Żaden z naszych wyrobów, a więc także pączki, nie jest doprawiany chemią czy polepszaczami - deklaruje Irena Ujma, właścicielka cukierni. - Oferujemy asortyment cukierniczy i półcukierniczy, wszystko wyłącznie własnej produkcji - dodaje. Jakość i smak dobrze znają stali bywalcy niewielkiego sklepiku przy chorzowskiej ulicy Klimzy 22. Wielu z nich zamówienie na pączki złożyło z wyprzedzeniem, by mieć gwarancję kupna produktu, z którym marketowe „wynalazki" nie mogą się równać w żadnej kategorii.

- Nasze pączki najbardziej będą smakować z całą pewnością tym, którzy czują się przywiązani do tradycji. Nie nadziewamy ich niczym poza owocową marmoladą, a „kropkę nad i” stanowi lukier bądź cukier puder - mówi Irena Ujma. Nie uznają tu nadzienia serowego, makowego, adwokatowego z bitej śmietany czy budyniowego. Dla właścicielki cukierni nawet propagowana marmolada różana jest zbytkiem - chwytem marketingowym, do którego nie musi się posuwać, by przyciągnąć klientelę. - Jakości nie da się nadrobić wymyślnym nadzieniem - tłumaczy cierpliwie. I można uznać, że doskonale wie, co mówi. Funkcjonuje w branży od ponad czterdziestu lat.

W roku 1968 wraz z mężem zaczęła prowadzić cukiernię na rogu ul. Świdra i Pudlerskiej. W 1993 roku, po miesięcznym letnim urlopie, firma przeniosła się na Klimzowiec i tu zapuściła korzenie.

W Tłusty Czwartek, o szóstej rano, na miłośników słodkości czekało tu 1000 pączków. Z godziny na godzinę liczba ta systematycznie maleje, z zakupem więc lepiej nie czekać na ostatnią chwilę. Następna okazja... dopiero w Sylwestra!