Golaszowa czy Golasiowa? Co na to archiwa?
Chorzowianin 2012-06-22
|
Komentarzy: 0
To ona witała Wojsko Polskie z gen. Horoszkiewiczem przy bramie triumfalnej na granicy miasta. Petronela Golaszowa znana była też jako Golasiowa. Sprawdziliśmy, które nazwisko jest prawidłowe.

Petronela Golaszowa
23 czerwca 1922 roku mieszkańcy Królewskiej Huty entuzjastycznie witali w granicach miasta wkraczające wojsko polskie. Na pograniczu miasta, przy ul. Katowickiej stanęła przepyszna brama triumfalna (druga brama triumfalna ulokowana została na ul. Wolności) przy której swoją płomienną mowę powitalną pod adresem gen. Kazimierza Andrzeja Horoszkiewicza i wojska polskiego wygłosiła Petronela Golaszowa.
Oto treść wystąpienia:
W imieniu niewiast Górnego Śląska, w szczególności kobiet Królewskiej Huty, witam Cię szlachetny Panie Generale, wraz ze wszystkimi wodzami i zacnymi rycerzami oraz przyszłymi obrońcami ziemi śląskiej i narodu polskiego. Witajcie zbawcy i oswobodziciele uciskanych nas, biednych Górnoślązaków.
Przychodzicie do nas jako stróże bezpieczeństwa i pokoju. Przychodzicie, aby rozbić nasze okowy i uczynić nas wolnym ludem. Przychodzicie do nas nie z ewangelią na ostrzu miecza, jak przychodzili niegdyś Krzyżacy do naszych praojców, lecz przynosicie nam niejako nagrodę za naszą pracę, za ucisk, za niedolę naszą, szczególnie ciężką w ostatnich czasach. Przynosicie nam palmę zwycięstwa. Dziesięć pokoleń czekało waszego przyjścia, dziesięć pokoleń nadaremnie wyciągało ręce i błagało niebiosa o tę drogą, szczęśliwą chwilę, która nam przypadła w udziale.
Jak szczęśliwi jesteśmy, że z waszym przyjściem spadły kajdany z naszych rąk, że swobodnie możemy je podnieść ku niebiosom z gorącym podziękowaniem. Jak szczęśliwi jesteśmy, że usta nasze, zamknięte do niedawna, w radosnym uniesieniu mogą dać wyraz naszemu uczuciu, wybuchającemu jak wulkan, i nucić hymn radosny w chwili wyzwolenia. Wielbij duszo moja Pana, bo wielkie uczynił nam rzeczy! On bohaterów dumnych strącił - a poniżonych wywyższył.
Polsko, wyciągamy ręce ku Tobie, idziemy do Ciebie, twoje wierne dzieci. A jako ofiarę i dar niesiemy naszą wiarę, którą odziedziczyliśmy po naszych przodkach, a która pomimo wiekowego ucisku pozostała cała i nietknięta. Przynosimy ci nasz język, za który byliśmy prześladowani tak srodze. Przynosimy ci i naszą młodzież, o którą półtora wieku wróg nasz prowadził zacięty bój. Prowadzimy Ci garstkę braci duchownych, którzy pracowali z nami i szli z nami w ręka w rękę, którzy prowadzili nas w dniach smutku i niedoli i zarówno z nami cierpieli. Na koniec idą do Ciebie, Polsko, starcy , pochyleni wiekiem, między nimi i ja.
Kończę swoje przemówienie słowami Symeona : „Wypuść Panie, sługę Twego w pokoju, albowiem oczy moje oglądały zbawienie”. Zaś na cześć Wojska Polskiego i Pana Generała wołam: „Niech Żyją!”
Petronela, nazywana Polską Królową Klimzowca, przez lata znana była jako Golasiowa. I choć tak właśnie pisze o niej np. Juliusz Grządziel w swojej książce „Wspomnienia z Klimzowca”, ziarno wątpliwości co do brzmienia jej nazwiska musiał zasiać odnaleziony akt zgonu społeczniczki. Dokument sporządzony został w Urzędzie Stanu Cywilnego w Chorzowie 26 listopada roku 1935. Oto jego treść:
„Przed niżej podpisanym urzędnikiem stanu cywilnego stawił się dzisiaj, co do osobistości nie znany, książką wojskową legitymując się robotnik, Walenty Dzięcioł, zamieszkały w Chorzowie, ulica ks. Gałeczki 85 i zeznał, że w jego obecności wdowa Petronela Golasz, z domu Michalska, w wieku 84 lat, katolickiego wyznania, zamieszkała w Chorzowie, ulica ks. Gałeczki 85, urodzona w Dziewkowicach, powiat Strzelce, córka Józefa Michalskiego i żony jego Ewy z domu Żyłka, zamieszkałych w Dziewkowicach, zamężna była z rębaczem Józefem Golaszem z Królewskiej Huty, umarła w Chorzowie w swojem mieszkaniu dnia dwudziestego szóstego listopada roku tysiąc dziewięćset trzydziestego piątego, przedpołudniem o godzinie pierwszej i pół. Odczytano, przyjęto i podpisano”.
Opierając się na tym urzędowym piśmie przyjęto, że właściwe brzmienie nazwiska Polskiej Królowej Klimzowca to „Golasz”.
Na stronie 140 książki adresowej mieszkańców Królewskiej Huty wydanej w języku niemieckim w roku 1913, jako mieszkanka Menzelstr. 85, wymieniana jest Petronella Gollasch. Jak się okazało, w archiwach przetrwały do dziś dokumenty, pod którymi widnieje własnoręczny podpis kobiety w takiej, jak przedstawiona powyżej, niemieckiej pisowni. To karty niemieckich dokumentów spiętych w teczkę Akt Magistratu Miasta Chorzowa – referatu policji budowlanej, a dotyczących nieruchomości przy ul. Gałeczki 85 (czyli wcześniejszej Menzelstrasse), zapoczątkowanych w roku 1893 i przechowywanych do dziś w archiwum chorzowskiego Urzędu Miasta.
Jako ciekawostkę dodać tu można, że na pierwszej stronie akt widnieje podpis pierwszego męża Petroneli Golaszowej, który podpisał się jako „Johann Medias” (dotąd to nazwisko znane było raczej jako „Medyjas”), zaś na dalszych stronach przetrwała niemiecka sygnatura drugiego męża Golaszowej (czytelny podpis – Joseph Gollasch). Niemiecka pisownia nazwiska wskazuje więc także na polską wersję „Golasz”.
Jednak w Archiwum Państwowym w Katowicach odnalazła się inna teczka urzędowych dokumentów, pochodząca z roku 1928. Na okładce czytamy: „Akta Magistratu miasta Królewska Huta dotyczące: nieruchomości miejskiej przy ul. Ks. Gałeczki 85 nabytej od Golasiowej Petroneli”. Wewnątrz przede wszystkim rękopisy. Plik otwiera pismo następującej treści (pisownia oryginalna):
„Król. Huta 3 września 19[22 r.]
Niniejszem oferuję Magistratowi miasta król. Huty moją nieruchomość , którą posiadam przy ulicy Ks. Gałeczki No 85, składającą się z dwuch parcel 25,5 arów i zabudowań za cenę 17000. Uprzejmie zaznaczam, że parcele te były już przed wojną przedmiotem zainteresowania ze strony Magistratu. Magistrat chciał tam te teryny nabyć do celów uregulowania dróg i ulic.
Z poważaniem
Petronela Golasiowa
Królewskahuta
ul. Ks. Gałeczki 85”.
I kolejny urzędowy dokument:
„Jawi się w tutejszem urzędzie p. Petronela Golasiowa, zamieszkała w Królewskiej Hucie przy ul. Ks. Gałeczki 85 i w sprawie sprzedaży swej posiadłości gminie miasta oświadcza co następuje: Jestem gotowa sprzedać nieruchomość moją położoną przy ul. Ks. Gałeczki 85 za cenę kupna 13500 zł i zobowiązuję się wymazać ciążący na niej ciężar hipoteczny na koszt własny. Zastrzegam jednak sobie dożywotnie prawo bezpłatnego używania mieszkania zajmowanego przezemnie obecnie z tem, że w razie konieczności opróżnienia go gmina miasta dostarczy mi odpowiednie mieszkanie w jednym z domów miejskich za czynszem”.
Pod sporządzonym odręcznie przez urzędnika protokołem z 15 października 1928 roku czytelny podpis - Petronela Golasiowa.
Oto treść wystąpienia:
W imieniu niewiast Górnego Śląska, w szczególności kobiet Królewskiej Huty, witam Cię szlachetny Panie Generale, wraz ze wszystkimi wodzami i zacnymi rycerzami oraz przyszłymi obrońcami ziemi śląskiej i narodu polskiego. Witajcie zbawcy i oswobodziciele uciskanych nas, biednych Górnoślązaków.
Przychodzicie do nas jako stróże bezpieczeństwa i pokoju. Przychodzicie, aby rozbić nasze okowy i uczynić nas wolnym ludem. Przychodzicie do nas nie z ewangelią na ostrzu miecza, jak przychodzili niegdyś Krzyżacy do naszych praojców, lecz przynosicie nam niejako nagrodę za naszą pracę, za ucisk, za niedolę naszą, szczególnie ciężką w ostatnich czasach. Przynosicie nam palmę zwycięstwa. Dziesięć pokoleń czekało waszego przyjścia, dziesięć pokoleń nadaremnie wyciągało ręce i błagało niebiosa o tę drogą, szczęśliwą chwilę, która nam przypadła w udziale.
Jak szczęśliwi jesteśmy, że z waszym przyjściem spadły kajdany z naszych rąk, że swobodnie możemy je podnieść ku niebiosom z gorącym podziękowaniem. Jak szczęśliwi jesteśmy, że usta nasze, zamknięte do niedawna, w radosnym uniesieniu mogą dać wyraz naszemu uczuciu, wybuchającemu jak wulkan, i nucić hymn radosny w chwili wyzwolenia. Wielbij duszo moja Pana, bo wielkie uczynił nam rzeczy! On bohaterów dumnych strącił - a poniżonych wywyższył.
Polsko, wyciągamy ręce ku Tobie, idziemy do Ciebie, twoje wierne dzieci. A jako ofiarę i dar niesiemy naszą wiarę, którą odziedziczyliśmy po naszych przodkach, a która pomimo wiekowego ucisku pozostała cała i nietknięta. Przynosimy ci nasz język, za który byliśmy prześladowani tak srodze. Przynosimy ci i naszą młodzież, o którą półtora wieku wróg nasz prowadził zacięty bój. Prowadzimy Ci garstkę braci duchownych, którzy pracowali z nami i szli z nami w ręka w rękę, którzy prowadzili nas w dniach smutku i niedoli i zarówno z nami cierpieli. Na koniec idą do Ciebie, Polsko, starcy , pochyleni wiekiem, między nimi i ja.
Kończę swoje przemówienie słowami Symeona : „Wypuść Panie, sługę Twego w pokoju, albowiem oczy moje oglądały zbawienie”. Zaś na cześć Wojska Polskiego i Pana Generała wołam: „Niech Żyją!”
Petronela, nazywana Polską Królową Klimzowca, przez lata znana była jako Golasiowa. I choć tak właśnie pisze o niej np. Juliusz Grządziel w swojej książce „Wspomnienia z Klimzowca”, ziarno wątpliwości co do brzmienia jej nazwiska musiał zasiać odnaleziony akt zgonu społeczniczki. Dokument sporządzony został w Urzędzie Stanu Cywilnego w Chorzowie 26 listopada roku 1935. Oto jego treść:
„Przed niżej podpisanym urzędnikiem stanu cywilnego stawił się dzisiaj, co do osobistości nie znany, książką wojskową legitymując się robotnik, Walenty Dzięcioł, zamieszkały w Chorzowie, ulica ks. Gałeczki 85 i zeznał, że w jego obecności wdowa Petronela Golasz, z domu Michalska, w wieku 84 lat, katolickiego wyznania, zamieszkała w Chorzowie, ulica ks. Gałeczki 85, urodzona w Dziewkowicach, powiat Strzelce, córka Józefa Michalskiego i żony jego Ewy z domu Żyłka, zamieszkałych w Dziewkowicach, zamężna była z rębaczem Józefem Golaszem z Królewskiej Huty, umarła w Chorzowie w swojem mieszkaniu dnia dwudziestego szóstego listopada roku tysiąc dziewięćset trzydziestego piątego, przedpołudniem o godzinie pierwszej i pół. Odczytano, przyjęto i podpisano”.
Opierając się na tym urzędowym piśmie przyjęto, że właściwe brzmienie nazwiska Polskiej Królowej Klimzowca to „Golasz”.
Na stronie 140 książki adresowej mieszkańców Królewskiej Huty wydanej w języku niemieckim w roku 1913, jako mieszkanka Menzelstr. 85, wymieniana jest Petronella Gollasch. Jak się okazało, w archiwach przetrwały do dziś dokumenty, pod którymi widnieje własnoręczny podpis kobiety w takiej, jak przedstawiona powyżej, niemieckiej pisowni. To karty niemieckich dokumentów spiętych w teczkę Akt Magistratu Miasta Chorzowa – referatu policji budowlanej, a dotyczących nieruchomości przy ul. Gałeczki 85 (czyli wcześniejszej Menzelstrasse), zapoczątkowanych w roku 1893 i przechowywanych do dziś w archiwum chorzowskiego Urzędu Miasta.
Jako ciekawostkę dodać tu można, że na pierwszej stronie akt widnieje podpis pierwszego męża Petroneli Golaszowej, który podpisał się jako „Johann Medias” (dotąd to nazwisko znane było raczej jako „Medyjas”), zaś na dalszych stronach przetrwała niemiecka sygnatura drugiego męża Golaszowej (czytelny podpis – Joseph Gollasch). Niemiecka pisownia nazwiska wskazuje więc także na polską wersję „Golasz”.
Jednak w Archiwum Państwowym w Katowicach odnalazła się inna teczka urzędowych dokumentów, pochodząca z roku 1928. Na okładce czytamy: „Akta Magistratu miasta Królewska Huta dotyczące: nieruchomości miejskiej przy ul. Ks. Gałeczki 85 nabytej od Golasiowej Petroneli”. Wewnątrz przede wszystkim rękopisy. Plik otwiera pismo następującej treści (pisownia oryginalna):
„Król. Huta 3 września 19[22 r.]
Niniejszem oferuję Magistratowi miasta król. Huty moją nieruchomość , którą posiadam przy ulicy Ks. Gałeczki No 85, składającą się z dwuch parcel 25,5 arów i zabudowań za cenę 17000. Uprzejmie zaznaczam, że parcele te były już przed wojną przedmiotem zainteresowania ze strony Magistratu. Magistrat chciał tam te teryny nabyć do celów uregulowania dróg i ulic.
Z poważaniem
Petronela Golasiowa
Królewskahuta
ul. Ks. Gałeczki 85”.
I kolejny urzędowy dokument:
„Jawi się w tutejszem urzędzie p. Petronela Golasiowa, zamieszkała w Królewskiej Hucie przy ul. Ks. Gałeczki 85 i w sprawie sprzedaży swej posiadłości gminie miasta oświadcza co następuje: Jestem gotowa sprzedać nieruchomość moją położoną przy ul. Ks. Gałeczki 85 za cenę kupna 13500 zł i zobowiązuję się wymazać ciążący na niej ciężar hipoteczny na koszt własny. Zastrzegam jednak sobie dożywotnie prawo bezpłatnego używania mieszkania zajmowanego przezemnie obecnie z tem, że w razie konieczności opróżnienia go gmina miasta dostarczy mi odpowiednie mieszkanie w jednym z domów miejskich za czynszem”.
Pod sporządzonym odręcznie przez urzędnika protokołem z 15 października 1928 roku czytelny podpis - Petronela Golasiowa.
Marian Gałuszka / Krzysztof Knas Chorzowianin nr 41/2005
Reklama:
Dyskusja: