Śmiertelne płomienie

Chorzowianin 2008-11-18
Pożar kamienicy przy ul. Strzelców Bytomskich. Jedna osoba zginęła, a sześć trafiło do szpitala, po pożarze, do którego doszło nad ranem w miniony poniedziałek.
Śmiertelne płomienie
- Zgłoszenie o pożarze otrzymaliśmy o godz. 3.50, 17 listopada. Natychmiast wysłaliśmy trzy zastępy gaśnicze – mówi kpt. Arkadiusz Labocha, rzecznik chorzowskiej straży pożarnej. – Paliło się pierwsze piętro, trzykondygnacyjnego budynku – dodaje.

- Obudziły mnie syreny. Widziałam dym i ogień. Ogień wychodził przez okna i buchał może na dwa metry. Strażacy wynosili ludzi na rękach – opowiada świadek zdarzenia.

W akcji ratowniczo-gaśniczej uczestniczyło 11 strażaków. – W chwili wejścia do płonącego mieszkania przed progiem leżała nieprzytomna, 52-letnia kobieta. Natychmiast wyniesiono ją na zewnątrz. W trakcie czynności ratunkowych, w mieszkaniu na drugim piętrze, znaleziono leżącą na podłodze 16-latkę. Dziewczynie niezwłocznie udzielono pomocy – relacjonuje kpt. A. Labocha.

Z budynku ewakuowano 12 osób, sześć z nich, w tym troje dzieci w wieku od 5 do 17 lat, trafiło do szpitala. – Starsze dzieci trafiły do nas bez objaw zatrucia. Najmłodsze ma objawy lekkiego zatrucia. Stan pacjentów jest dobry. Dzieci pozostaną jednak na obserwacji – mówił w poniedziałek Grzegorz Grzegorek, rzecznik Chorzowskiego Centrum Pediatrii i Onkologii.
Stan poparzonej kobiety, która trafiła do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, lekarze określili jako poważny.

- Niestety podczas przeszukiwania spalonego mieszkania strażacy natrafili na zwłoki – mówi rzecznik chorzowskiej straży pożarnej. – Mężczyzna, prawdopodobnie właściciel mieszkania, w wieku około 40 lat leżał na podłodze przygnieciony regałem z książkami – dodaje.

Spaliło się całe, dwupokojowe mieszkanie. Akcja ratowniczo-gaśnicza trwała ponad 7 godzin. Wstępnie straty wyceniono na około 50 tys. zł. – Oprócz spalonego mieszkania, które wyłączono z użytkowania, budynek nie ucierpiał. Nie musieliśmy przydzielać lokali zastępczych. Wszyscy lokatorzy wrócili do swoich mieszkań – informuje chorzowski Urząd Miasta.

Na razie nie wiadomo, co było przyczyną wybuchu ognia. Straż pożarna nie wyklucza, że ogień zaprószył właściciel spalonego mieszkania. Sprawą zajmuje się chorzowska policja i prokuratura.
 
wojz

Reklama:

Polityka plików "cookie"

Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w polityce prywatności.