Przypadek pierwszy

Przypadek pierwszy
Kiedy słynne dziś Studio Filmów Rysunkowych z Bielska-Białej było jeszcze w powijakach (jego historia zaczęła się w Katowicach, a przed ostateczną lokalizacją działało przez pewien czas w Wiśle) kompletowano zespół. Po przeprowadzce firmy do Bielska, poszukiwano m.in. animatorów.

Bielszczanin Marian Wantoła dowiedział się o pooszukiwaniach kandydatów do pracy w studio, podczas przypadkowej rozmowy z kolegą, który wiedział o jego rysunkowej pasji.

– Rzeczywiście zawsze lubiłem rysować i w związku z tym pomyślałem, że może warto spróbować swoich sił w animacji. Zostałem przyjęty. Zaczynałem jako fazista, czyli asystent animatora, ale dosyć szybko nabrałem takiej wprawy, że sam stałem się animatorem – wspomina rysownik. Przepracował na etacie 47 lat. Pięć kolejnych, już jako emeryt, poświęcił ukochanemu studiu pracując na ½ etatu. Osiągnął w ten sposób najdłuższy staż w zawodzie w skali kraju.

- Animator tworzy główne fazy ruchu w filmie rysunkowym. Ożywia bohaterów zaprojektowanych i stworzonych przez plastyków czy reżyserów opracowując fazy ruchu postaci. Fazista dorysowuje dodatkowe klatki – tak Marian Wantoła objaśnia tajniki zawodu.

Normą pracy animatora w bielskim Studio Filmów Rysunkowych było precyzyjne narysowanie 2,5 sekundy filmu dziennie. Niewiele? Praca pochłaniała sześć godzin! Animatorzy, ze względu na trudne warunki korzystali ze skróconego czasu pracy. Dniówka zaczynała się o 8.00 rano. Wybicie południa rozpoczynało przerwę, po której rysownicy w dwie godziny dokańczali zaplanowane zadania.

Polityka plików "cookie"

Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w polityce prywatności.