Perełka w kamienicy przy Rynku
Chorzowianin 2012-03-16
|
Komentarzy: 2
Wejdź do wykończonego w drewnie salonu, rozejrzyj się po zdobionych pokojach i odpocznij w ogródku zimowym. Jeśli jesteś spragniony, napij się z wodopoju. Tylko uważaj, bo z witrażu patrzy na Ciebie żelaznoręki rycerz.

Witraż z żelaznorękim rycerzem w zimowym ogrodzie | fot. Mariusz Banduch
Posadzki, zdobienia ścienne, sztukaterie, witraże, klamki z ornamentami, grzejniki razem z zaworami, a nawet gustowny wodopój. To wszystko udało się zachować w mieszkaniu, które powstało niemal sto lat temu przy Rynku 7 w Chorzowie.
- Bez wątpienia mamy perełkę – mówi Henryk Mercik, miejski konserwator zabytków.
Dziewiętnastowieczna kamienica po północnej stronie centralnego placu w mieście nie grzeszy szczególną urodą. Znana do tej pory była tylko z muralu Industriady, który zdobi jej zachodnią ścianę.
Mieszkanie jest na pierwszym piętrze. Wejście prowadzi do wykończonego w drewnie salonu z zabudowaną, zdobioną meblościanką. Potem można zajrzeć do dwóch pokoi. Jeden jest ciepły, czerwony, a drugi, zimny, niebieski. - To tak jakby woda walczyła z ogniem – zauważa konserwator.
Z salonu można wejść do wyjątkowego miejsca. To tak zwany ogródek zimowy, w wydzielonym pomieszczeniu. W środku kilka witraży. Na jednym z nich wizerunek Goetza von Berlichingera, tak zwanego żelaznorękiego rycerza niemieckiego. - To postać historyczna, symbol wiernego najemnika. Podczas walki stracił rękę, przyprawił żelazo i kontynuował bój – tłumaczy pracownik Urzędu Miasta. To tylko jeden z tropów, który pomoże określić, kim był właściciel apartamentu.
Mieszkanie powstało najprawdopodobniej w 1915 roku. Nie wiemy jednak, kto był jego użytkownikiem. Zdaniem konserwatora, musiała to być osoba obdarzona szczególnym zmysłem artystycznym.
- Być może był to przedstawiciel wolnego zawodu, który takiego mieszkania przy Rynku w Królewskiej Hucie potrzebował. Być może ktoś mu to zaprojektował. Jest to wszystko bardzo konsekwentne – mówi. Ma nadzieje, że kiedyś dowie się, kto tu żył.
Mieszkanie zajmowało całe piętro kamienicy. Do dziś zachowała się tylko połowa, bardziej reprezentacyjna.
Samo mieszkanie nie byłoby tak wyjątkowe, gdyby nie splot szczęśliwych zbiegów okoliczności. Po wojnie apartament zyskał nowego wlaściciela, który okazał się na tyle wrażliwym człowiekiem, że nie zniszczył skarbów kryjących się wewnątrz. Wręcz przeciwnie. Udało sie zachować niemal wszystkie szczegóły.
O tym, że miasto zaopiekowało się apartamentem, również zadecydował przypadek. Jeszcze niedawno w mieszkaniu znajdował się gabinet dentystyczny. Ponad rok temu lokum zostało zwolnione przez ostatnią lokatorkę. Apartamentem zaopiekował się zakład komunalny PGM, który postanowił nie wynajmować go kolejny raz, a odrestaurować je. Dlatego przekazał lokum miejskiemu konserwatorowi zabytków. Dziś mieszkanie jest wpisane w rejestr zabytków.
- Przed wojną podobnych mieszkań na Śląsku musiało być sporo. Niewiele jednak w pierwotnym kształcie udało sie zachować do dziś – zauważa H. Mercik.
W prezentacji wystroju mieszkań specjalizuje się Muzeum Historii Katowic. - Tam jednak można zobaczyć specjalnie przygotowane dziś ekspozycje. Wnętrze, które w całości można zobaczyć takim, jakim było przed wiekiem może pochwalić się tylko Chorzów. I z tego możemy byc dumni – dodaje konserwator.
Obecnie trwa remont mieszkania. Firma konserwatorska z benedyktyńską dokladnością kawałek po kawałku odrestaurowuje wszystkie elementy.
- Prace były poprzedzone profesjonalnymi badaniami. Pozwoliły określić, jaki był wygląd mieszkania pierwotne. Zwracamy uwagę na autentyzm. Wymaga to czasu. Nie stosujemy nowoczesnych technologii. Wszystko jest analogiczne dla okresu, w którym powstało. Farby są mineralne, nie malujemy drewna żadnymi lakierami. Jest tylko woskowanie i olejowanie – relacjonuje konserwator.
Po remoncie mieszkaniem zaopiekuje się Chorzowskie Centrum Kultury. Powstanie w nim tzw. ChCKawiarenka.
Projekt zakłada połączenie części gastronomicznej z działalnością artystyczno-kulturalną. – Obok prezentacji artystycznych będą się tu odbywały lekcje edukacji regionalnej, którym dawne mieszczańskie wnętrze doda szczególnej wartości – mówi Jolanta Motyka z ChCK.
Nie wiadomo, kiedy odbędzie się w nim pierwszy bankiet. Miejski konserwator zabytów ma nadzieję, że jeszcze w tym roku.
- Cieszy mnie, że pojawił sie dobry adres przy rynku. Bo poza Ratuszem nie było tutaj instytucji, która przyciągałaby ludzi – dodaje.
Aby jednak goście mogli być w pełni zadowoleni, trzeba będzie odnowić elewację kamienicy i klatkę schodową.
- Bez wątpienia mamy perełkę – mówi Henryk Mercik, miejski konserwator zabytków.
Dziewiętnastowieczna kamienica po północnej stronie centralnego placu w mieście nie grzeszy szczególną urodą. Znana do tej pory była tylko z muralu Industriady, który zdobi jej zachodnią ścianę.
Mieszkanie jest na pierwszym piętrze. Wejście prowadzi do wykończonego w drewnie salonu z zabudowaną, zdobioną meblościanką. Potem można zajrzeć do dwóch pokoi. Jeden jest ciepły, czerwony, a drugi, zimny, niebieski. - To tak jakby woda walczyła z ogniem – zauważa konserwator.
Z salonu można wejść do wyjątkowego miejsca. To tak zwany ogródek zimowy, w wydzielonym pomieszczeniu. W środku kilka witraży. Na jednym z nich wizerunek Goetza von Berlichingera, tak zwanego żelaznorękiego rycerza niemieckiego. - To postać historyczna, symbol wiernego najemnika. Podczas walki stracił rękę, przyprawił żelazo i kontynuował bój – tłumaczy pracownik Urzędu Miasta. To tylko jeden z tropów, który pomoże określić, kim był właściciel apartamentu.
Mieszkanie powstało najprawdopodobniej w 1915 roku. Nie wiemy jednak, kto był jego użytkownikiem. Zdaniem konserwatora, musiała to być osoba obdarzona szczególnym zmysłem artystycznym.
- Być może był to przedstawiciel wolnego zawodu, który takiego mieszkania przy Rynku w Królewskiej Hucie potrzebował. Być może ktoś mu to zaprojektował. Jest to wszystko bardzo konsekwentne – mówi. Ma nadzieje, że kiedyś dowie się, kto tu żył.
Mieszkanie zajmowało całe piętro kamienicy. Do dziś zachowała się tylko połowa, bardziej reprezentacyjna.
Samo mieszkanie nie byłoby tak wyjątkowe, gdyby nie splot szczęśliwych zbiegów okoliczności. Po wojnie apartament zyskał nowego wlaściciela, który okazał się na tyle wrażliwym człowiekiem, że nie zniszczył skarbów kryjących się wewnątrz. Wręcz przeciwnie. Udało sie zachować niemal wszystkie szczegóły.
O tym, że miasto zaopiekowało się apartamentem, również zadecydował przypadek. Jeszcze niedawno w mieszkaniu znajdował się gabinet dentystyczny. Ponad rok temu lokum zostało zwolnione przez ostatnią lokatorkę. Apartamentem zaopiekował się zakład komunalny PGM, który postanowił nie wynajmować go kolejny raz, a odrestaurować je. Dlatego przekazał lokum miejskiemu konserwatorowi zabytków. Dziś mieszkanie jest wpisane w rejestr zabytków.
- Przed wojną podobnych mieszkań na Śląsku musiało być sporo. Niewiele jednak w pierwotnym kształcie udało sie zachować do dziś – zauważa H. Mercik.
W prezentacji wystroju mieszkań specjalizuje się Muzeum Historii Katowic. - Tam jednak można zobaczyć specjalnie przygotowane dziś ekspozycje. Wnętrze, które w całości można zobaczyć takim, jakim było przed wiekiem może pochwalić się tylko Chorzów. I z tego możemy byc dumni – dodaje konserwator.
Obecnie trwa remont mieszkania. Firma konserwatorska z benedyktyńską dokladnością kawałek po kawałku odrestaurowuje wszystkie elementy.
- Prace były poprzedzone profesjonalnymi badaniami. Pozwoliły określić, jaki był wygląd mieszkania pierwotne. Zwracamy uwagę na autentyzm. Wymaga to czasu. Nie stosujemy nowoczesnych technologii. Wszystko jest analogiczne dla okresu, w którym powstało. Farby są mineralne, nie malujemy drewna żadnymi lakierami. Jest tylko woskowanie i olejowanie – relacjonuje konserwator.
Po remoncie mieszkaniem zaopiekuje się Chorzowskie Centrum Kultury. Powstanie w nim tzw. ChCKawiarenka.
Projekt zakłada połączenie części gastronomicznej z działalnością artystyczno-kulturalną. – Obok prezentacji artystycznych będą się tu odbywały lekcje edukacji regionalnej, którym dawne mieszczańskie wnętrze doda szczególnej wartości – mówi Jolanta Motyka z ChCK.
Nie wiadomo, kiedy odbędzie się w nim pierwszy bankiet. Miejski konserwator zabytów ma nadzieję, że jeszcze w tym roku.
- Cieszy mnie, że pojawił sie dobry adres przy rynku. Bo poza Ratuszem nie było tutaj instytucji, która przyciągałaby ludzi – dodaje.
Aby jednak goście mogli być w pełni zadowoleni, trzeba będzie odnowić elewację kamienicy i klatkę schodową.
Paweł Mikołajczyk
Reklama:
Dyskusja:
~Mariusz
IP: 188.117.*.*
2012-03-17 14:12:26
Nikt nie wiedział przez całe 10 lecia, że mamy perełkę w tej kamienicy. Taka ruina z wszystkich stron, a jak przyszedł nowy prezydent ktoś się wreszcie tą ruiną zainteresował. Gdzie był ten konserwator przez lata, gdzie.
~miłośnik
IP: 89.73.*.*
2012-03-17 15:01:28
Mariuszu, sprawdź czy to na pewno za kadencji nowego prezydenta odkryto mieszkanie - perełkę. Chyba jednak nie. Z tego co wiem, mieszkaniem zainteresował się ponad dwa lata temu konserwator zabytków po śmierci ostatniego najemcy. Dopiero wtedy była możliwość wejścia do mieszkania, o którym żaden ślad w dokumentacji się nie zachował. Zresztą, jestem pewien, że w Chorzowie podobnych lokali jest znacznie więcej.