Jubileusz czas zacząć
Chorzowianin 2009-12-09
Siwych włosów przybyło, a jednak większość aktorów tego widowiska wciąż imponowała sylwetką i wielkimi umiejętnościami. Mowa o spotkaniu mistrzowskiej ekipy „niebieskich” z lat 1979 i 1989 z reprezentacją Śląska, które w niedzielę rozegrano na Cichej.

Mecz - zakończony remisem 1:1 - stanowił wstęp do świętowania 90-lecia Ruchu. Klub obchodzić będzie okrągłą rocznicę w kwietniu przyszłego roku.
Najpierw było sobotnie spotkanie w Urzędzie Miasta. W dużej sali posiedzeń pojawili się piłkarze, którzy niegdyś zdobywali dla Ruchu mistrzostwo Polski. Były także władze miasta i władze klubu oraz przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek, sympatyk „niebieskich”.
Dzień później wszyscy spotkali się na stadionie przy ul. Cichej. Byli piłkarze znów mogli poczuć się idolami publiczności. Mieczysław Szewczyk, który na stadionie w Chorzowie był pierwszy raz od 17 lat, rozpoczął pokazowy mecz z takim animuszem, jakby sam chciał strzelić parę bramek reprezentacji Śląska. Przeprowadził kilka rajdów, dośrodkowywał, uderzał z dystansu... Potem go jednak „przytkało”. - Serce chciało, ale przygotowanie nie te! - śmiał się Szewczyk, który ustąpił miejsca obecnemu dyrektorowi Ruchu Mirosławowi Mosórowi.
Na murawie toczył się mecz, poza nią również wiele się działo. Tabun rezerwowych piłkarzy co chwilę wymieniał uwagi, dowcipkował, cieszył się tym spotkaniem... - „Młody”, jedź sam! - krzyczeli starsi piłkarze do... 41-letniego Piotra Lecha, gdy ten szykował się do wykopu. Dla nich bramkarz kiedyś był „Młodym” i takim pozostał. - Takie mecze mają sens. To wielka frajda dla chłopaków, że po latach możemy się zobaczyć i pograć w piłkę - podkreślał Krzysztof Warzycha, który przyleciał specjalnie z Aten.
Bliżej, bo z Międzybrodzia Bialskiego, miał do Chorzowa Piotr Czaja. Były znakomity bramkarz wzbudził nie lada sensację, gdy w II połowie pojawił się na placu gry jako zawodnik z pola. - Bo jak skończyłem karierę, to powiedziałem sobie, że teraz będę grać już tylko w polu. Nie wszyscy pewnie wiedzą, że na początku przygody ze sportem byłem napastnikiem. Tyle że w piłce... ręcznej - śmiał się Czaja, który powrócił niedawno do Polski po wieloletnim pobycie w Niemczech.
„Spotkanie Mistrzów - Legenda powraca”, bo pod takim hasłem organizowany był mecz, okazało się trafionym pomysłem. Organizatorzy - Urząd Miasta Chorzów i klub - dołożyli starań, by na Cichej pojawiło się jak najwięcej piłkarzy, którzy zdobywali z Ruchem mistrzostwo. Nie do wszystkich udało się dotrzeć, ale... - Mam nadzieję, że w kwietniu 2010 spotkamy się już w komplecie. Ten mecz jest zaś wstępem do obchodów 90-lecia klubu - powiedział Rafał Zaremba, naczelnik Wydziału Kultury i Sportu UM Chorzów.
Oprócz mistrzów z lat 1979 i 1989 pojawiły się także postaci, które pamiętają wcześniejsze tytuły. Choćby Augustyn Bujak (MP 1950 i 1951) czy Eugeniusz Lerch (1960). Największe owacje zebrał jednak Gerard Cieślik. Żywa legenda „niebieskich” po niedawnym pobycie w szpitalu powoli wraca do zdrowia. Jego pojawienie się na Cichej jest tego najlepszym dowodem.
Dawne gwiazdy po spotkaniu (zakończonym remisem 1:1) otrzymały okolicznościowe grawertony i statuetki z rąk prezydenta Chorzowa Marka Kopla, prezes Ruchu Katarzyny Sobstyl oraz Jerzego Buzka. Ten ostatni nie mógł się nachwalić byłych piłkarzy. - Brawa za kondycję i technikę. Mecz był fantastyczny, wasza gra bardzo mi się podobała - mówił prof. Buzek.
Na koniec dawne gwiazdy Ruchu wykonały rundę honorową, pozdrawiając publiczność. Kibice powstali z miejsc i krzyknęli „Niebieeeeescy”! Niejednemu piłkarzowi łezka się w oku zakręciła...
RUCH CHORZÓW 1979/1989 - REPREZENTACJA ŚLĄSKA 1:1 (0:0)
Bramki: Gęsior (54) - Koniarek (34).
RUCH: Kołodziejczyk - Chorzewski, Waleszczyk, Gęsior, Wagner - Szewczyk, Wira, Lorens, Grzybowski - Warzycha, Lerch. Grali także: Kiełbus, Lech (w bramce) oraz Mikulski, Dusza, M. Mosór, Gawenda, Łukasik, Szuster, Jaworski, Kapica, Bąk, Czaja, Drzewiecki. Trener Jerzy Wyrobek.
ŚLĄSK: Dreszer - Kordysz, Dankowski, Piekarczyk, Włosowicz - Szachnitowski, Wijas, Furtok, Konieczko - Koniarek, Janoszka. Grali także: Cebrat oraz Piotrowicz, Perlak, Bodzioch, Sermak. Trener Zdzisław Podedworny.
Najpierw było sobotnie spotkanie w Urzędzie Miasta. W dużej sali posiedzeń pojawili się piłkarze, którzy niegdyś zdobywali dla Ruchu mistrzostwo Polski. Były także władze miasta i władze klubu oraz przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek, sympatyk „niebieskich”.
Dzień później wszyscy spotkali się na stadionie przy ul. Cichej. Byli piłkarze znów mogli poczuć się idolami publiczności. Mieczysław Szewczyk, który na stadionie w Chorzowie był pierwszy raz od 17 lat, rozpoczął pokazowy mecz z takim animuszem, jakby sam chciał strzelić parę bramek reprezentacji Śląska. Przeprowadził kilka rajdów, dośrodkowywał, uderzał z dystansu... Potem go jednak „przytkało”. - Serce chciało, ale przygotowanie nie te! - śmiał się Szewczyk, który ustąpił miejsca obecnemu dyrektorowi Ruchu Mirosławowi Mosórowi.
Na murawie toczył się mecz, poza nią również wiele się działo. Tabun rezerwowych piłkarzy co chwilę wymieniał uwagi, dowcipkował, cieszył się tym spotkaniem... - „Młody”, jedź sam! - krzyczeli starsi piłkarze do... 41-letniego Piotra Lecha, gdy ten szykował się do wykopu. Dla nich bramkarz kiedyś był „Młodym” i takim pozostał. - Takie mecze mają sens. To wielka frajda dla chłopaków, że po latach możemy się zobaczyć i pograć w piłkę - podkreślał Krzysztof Warzycha, który przyleciał specjalnie z Aten.
Bliżej, bo z Międzybrodzia Bialskiego, miał do Chorzowa Piotr Czaja. Były znakomity bramkarz wzbudził nie lada sensację, gdy w II połowie pojawił się na placu gry jako zawodnik z pola. - Bo jak skończyłem karierę, to powiedziałem sobie, że teraz będę grać już tylko w polu. Nie wszyscy pewnie wiedzą, że na początku przygody ze sportem byłem napastnikiem. Tyle że w piłce... ręcznej - śmiał się Czaja, który powrócił niedawno do Polski po wieloletnim pobycie w Niemczech.
„Spotkanie Mistrzów - Legenda powraca”, bo pod takim hasłem organizowany był mecz, okazało się trafionym pomysłem. Organizatorzy - Urząd Miasta Chorzów i klub - dołożyli starań, by na Cichej pojawiło się jak najwięcej piłkarzy, którzy zdobywali z Ruchem mistrzostwo. Nie do wszystkich udało się dotrzeć, ale... - Mam nadzieję, że w kwietniu 2010 spotkamy się już w komplecie. Ten mecz jest zaś wstępem do obchodów 90-lecia klubu - powiedział Rafał Zaremba, naczelnik Wydziału Kultury i Sportu UM Chorzów.
Oprócz mistrzów z lat 1979 i 1989 pojawiły się także postaci, które pamiętają wcześniejsze tytuły. Choćby Augustyn Bujak (MP 1950 i 1951) czy Eugeniusz Lerch (1960). Największe owacje zebrał jednak Gerard Cieślik. Żywa legenda „niebieskich” po niedawnym pobycie w szpitalu powoli wraca do zdrowia. Jego pojawienie się na Cichej jest tego najlepszym dowodem.
Dawne gwiazdy po spotkaniu (zakończonym remisem 1:1) otrzymały okolicznościowe grawertony i statuetki z rąk prezydenta Chorzowa Marka Kopla, prezes Ruchu Katarzyny Sobstyl oraz Jerzego Buzka. Ten ostatni nie mógł się nachwalić byłych piłkarzy. - Brawa za kondycję i technikę. Mecz był fantastyczny, wasza gra bardzo mi się podobała - mówił prof. Buzek.
Na koniec dawne gwiazdy Ruchu wykonały rundę honorową, pozdrawiając publiczność. Kibice powstali z miejsc i krzyknęli „Niebieeeeescy”! Niejednemu piłkarzowi łezka się w oku zakręciła...
RUCH CHORZÓW 1979/1989 - REPREZENTACJA ŚLĄSKA 1:1 (0:0)
Bramki: Gęsior (54) - Koniarek (34).
RUCH: Kołodziejczyk - Chorzewski, Waleszczyk, Gęsior, Wagner - Szewczyk, Wira, Lorens, Grzybowski - Warzycha, Lerch. Grali także: Kiełbus, Lech (w bramce) oraz Mikulski, Dusza, M. Mosór, Gawenda, Łukasik, Szuster, Jaworski, Kapica, Bąk, Czaja, Drzewiecki. Trener Jerzy Wyrobek.
ŚLĄSK: Dreszer - Kordysz, Dankowski, Piekarczyk, Włosowicz - Szachnitowski, Wijas, Furtok, Konieczko - Koniarek, Janoszka. Grali także: Cebrat oraz Piotrowicz, Perlak, Bodzioch, Sermak. Trener Zdzisław Podedworny.
Michał Fabian
Reklama: