Klasa Wisły
Chorzowianin 2009-12-09
Andrzej Niedzielan dał prowadzenie Ruchowi i udowodnił, że w Krakowie pozbyli się go przedwcześnie. Potem jednak rozdrażniona Wisła pokazała klasę, strzelając trzy gole. Czy po tym spotkaniu Ruch musi pożegnać się z marzeniami o 15. tytule mistrzowskim?
Mecz sezonu - tak określano w Chorzowie starcie z obrońcą mistrzowskiego tytułu. To było pierwsze z dwóch spotkań rozgrywanych awansem z rundy rewanżowej. Kilka faktów przemawiało na korzyść naszej drużyny - świetna passa na Cichej (6 zwycięstw i remis), słabsza w ostatnim okresie gra Wisły (2 porażki w 3 meczach), niesamowita ambicja Andrzeja Niedzielana, który miał coś do udowodnienia.
Niedzielan udowodnił... Wręcz wychodził z siebie, by pognębić byłą drużynę. Po bezbramkowej I połowie w końcu dopiął swego. Dostał świetne podanie od Artura Sobiecha i pokonał bramkarza Wisły. Cichą wstrząsnął wybuch euforii! Snajper Ruchu po bramce wykonał kilkudziesięciometrowy rajd, przebiegł wzdłuż ławki rezerwowych Wisły i spojrzał w kierunku trenera Macieja Skorży. To był moment triumfu Niedzielana.
Triumfu, ale nie zemsty. Od tego piłkarz stanowczo się odżegnywał. - Nie było w tym żadnej złośliwości, nic do trenera nie krzyczałem. Zawsze się ciesze po strzelonej bramce, za każdym razem inaczej. Podkreślałem przed meczem, że już nie mam nic wspólnego z trenerem Skorżą, bo jestem teraz piłkarzem Ruchu i to on się dla mnie liczy - wyjaśniał napastnik „niebieskich”.
Kibice Ruchu zaczęli w tym momencie liczyć stratę do Wisły. Wynosiła ona już nie pięć, a tylko dwa punkty! Niestety te kalkulacje okazały się przedwczesne. „Biała Gwiazda” wzięła się do roboty, Skorża przeprowadził zmiany, a rezerwowi ożywili grę. W efekcie padły trzy gole dla przyjezdnych i „Twierdza Cicha” w końcu padła...
Waldemar Fornalik nie obwiniał za porażkę swoich zawodników. Po prostu uznał klasę rywala. - Przegraliśmy z drużyną, która grała naprawdę dobrą piłkę. Trudno było dotrzymać kroku Wiśle. Dysponuje ona większym potencjałem niż Ruch - rzeczowo skomentował trener chorzowian.
Skorża z kolei chwalił „niebieskich”. - Imponuje mi ustawienie taktyczne Ruchu. Pokonać go to dla mnie wielka radość, bo przed meczem wiedziałem, że będzie to bardzo trudne zadanie - przyznał Skorża. Radość, ale także... ulga, bo nad trenerem Wisły kłębiły się ostatnio czarne chmury.
15. tytuł mistrzowski, o którym tak marzą kibice Ruchu, mocno się oddalił. Dystans pomiędzy chorzowianami a Wisłą wynosi już osiem punktów. Do tego „niebiescy” spadli na 4. miejsce - wyprzedzeni w ostatniej kolejce przez Lecha Poznań. Może choć na koniec tego roku nasz zespół sięgnie po komplet punktów - w piątek Ruch gra na wyjeździe z Piastem Gliwice. Mecz odbędzie się w Wodzisławiu Śląskim.
Niedzielan udowodnił... Wręcz wychodził z siebie, by pognębić byłą drużynę. Po bezbramkowej I połowie w końcu dopiął swego. Dostał świetne podanie od Artura Sobiecha i pokonał bramkarza Wisły. Cichą wstrząsnął wybuch euforii! Snajper Ruchu po bramce wykonał kilkudziesięciometrowy rajd, przebiegł wzdłuż ławki rezerwowych Wisły i spojrzał w kierunku trenera Macieja Skorży. To był moment triumfu Niedzielana.
Triumfu, ale nie zemsty. Od tego piłkarz stanowczo się odżegnywał. - Nie było w tym żadnej złośliwości, nic do trenera nie krzyczałem. Zawsze się ciesze po strzelonej bramce, za każdym razem inaczej. Podkreślałem przed meczem, że już nie mam nic wspólnego z trenerem Skorżą, bo jestem teraz piłkarzem Ruchu i to on się dla mnie liczy - wyjaśniał napastnik „niebieskich”.
Kibice Ruchu zaczęli w tym momencie liczyć stratę do Wisły. Wynosiła ona już nie pięć, a tylko dwa punkty! Niestety te kalkulacje okazały się przedwczesne. „Biała Gwiazda” wzięła się do roboty, Skorża przeprowadził zmiany, a rezerwowi ożywili grę. W efekcie padły trzy gole dla przyjezdnych i „Twierdza Cicha” w końcu padła...
Waldemar Fornalik nie obwiniał za porażkę swoich zawodników. Po prostu uznał klasę rywala. - Przegraliśmy z drużyną, która grała naprawdę dobrą piłkę. Trudno było dotrzymać kroku Wiśle. Dysponuje ona większym potencjałem niż Ruch - rzeczowo skomentował trener chorzowian.
Skorża z kolei chwalił „niebieskich”. - Imponuje mi ustawienie taktyczne Ruchu. Pokonać go to dla mnie wielka radość, bo przed meczem wiedziałem, że będzie to bardzo trudne zadanie - przyznał Skorża. Radość, ale także... ulga, bo nad trenerem Wisły kłębiły się ostatnio czarne chmury.
15. tytuł mistrzowski, o którym tak marzą kibice Ruchu, mocno się oddalił. Dystans pomiędzy chorzowianami a Wisłą wynosi już osiem punktów. Do tego „niebiescy” spadli na 4. miejsce - wyprzedzeni w ostatniej kolejce przez Lecha Poznań. Może choć na koniec tego roku nasz zespół sięgnie po komplet punktów - w piątek Ruch gra na wyjeździe z Piastem Gliwice. Mecz odbędzie się w Wodzisławiu Śląskim.
(fab)
Reklama: