Łosie z rekordem Guinessa
Chorzowianin 2010-09-14
|
Komentarzy: 0
Tylu volvo na Drogowej Trasie Średnicowej jeszcze nie było. W niedzielę miłośnicy tych aut ustanowili rekord Guinnessa w długości łańcucha utworzonego przez samochody jednej marki. [TV]

Paradę volvo i bicie rekordu Guinnessa wymyślili pasjonaci skupieni wokół volvoforum.pl. - Forum powstało w 2006 roku. Mamy zarejestrowanych ponad 14,500 użytkowników. Naszym znakiem rozpoznawczym jest łoś. W internecie wymieniamy się pomysłami, doświadczeniem, służymy radą i pomocą. Organizujemy zloty regionalne i ogólnopolskie – mówi Remigiusz Płuciennik z volvoforum.pl. Pomysł na bicie rekordu narodził się spontanicznie. - Pomyśleliśmy, żeby zrobić coś innego niż reszta i tak się zaczęło – dodaje.
Informacja zaczęła krążyć po internecie. Inicjatywę wsparł Autoryzowany Dealer Volvo Auto-Boss, który odpowiadał za organizację i przebieg parady. - Przygotowania trwały pięć miesięcy. Zgłosiło się 820 uczestników nie tylko z Polski ale i z Niemiec, Czech, Słowacji, Norwegii. Przerosło to nasze najśmielsze oczekiwania – przyznaje Mikołaj Małecki z ADV Auto-Boss.
Nad biciem rekordu czuwała Tarika Vara, arbiter Guinness World Records. - Mamy sprzyjające warunki. Uczestnicy muszą mieć ważne prawo jazdy. Przejechany dystans nie może być krótszy niż 3,2 km. Podczas przejazdu odległość między kierowcami nie może być większa niż długość dwóch samochodów. Taki rekord ustanawiany jest po raz pierwszy – przyznała.
Zobacz materiał Chorzowianin.tv:
Przy DTŚ tak tłoczno nie było nigdy. Piotr z Gliwic przyjechał Volvo c303, sprowadzonym z armii szwedzkiej. - To tak zwany łowca czołgów. Bardzo dobry i sprawny w terenie. Jest niezawodny w błocie, nieraz wyznacza trasy rajdów terenowych - opowiada.
Swoje pierwsze Volvo s40 trzy lata temu kupił Andrzej Zuśka z Chorzowa. - Cały czas jeździłem niemieckimi samochodami. Po przesiadce do volvo miałem wrażenie, że do tej pory prowadziłem zepsute auta – śmieje się. - Kupiłem sześcioletnie volvo. W ciągu trzech lat, bez żadnych awarii przejechałem 140 tysięcy kilometrów – dodaje. Na pierwszy zlot miłośników Volvo pojechał do Tarnowskich Gór. - I tak ta pasja się zaczęła – przyznaje. O paradzie dowiedział się z internetu.
Tomasz przyjechał z Warszawy. - Zadzwonił do mnie znajomy, z którym poznałem się dwa lata temu na spotkaniu miłośników aut szwedzkich. Powiedział, że jest takie spotkanie. Dalej się potoczyło. Jego samochód, czerwone Volvo 1800s, mocno rzuca się w oczy. Podobnym jeździł Roger Moore w filmie „Święty”. - Ten 108 konny samochód wyprodukowano w 1965 roku. Był to najlepszy rok dla tego modelu. Najpierw był produkowany w Anglii. Szwedzi byli jednak z tego nie zadowoleni i przenieśli produkcję do siebie. Ten model jest w 99 procentach oryginalny. Posiada nawet specjalny certyfikat z Muzeum Volvo w Goeteborgu – opowiada. - Jestem miłośnikiem zabytkowych aut. To ma pierwszeństwo – uśmiecha się.
Kolumna samochodów, na wydzielonym pasie DTŚ, wystartowała po godzinie 11. Trasą z Chorzowa do Katowic jechało 570 volvo. Nie zabrakło modeli najnowszych, zabytkowych, ciężarówek i wozów strażackich. Pod katowickim „Spodkiem” wszyscy uczestnicy świętowali ustanowienie rekordu Guinnessa.
Informacja zaczęła krążyć po internecie. Inicjatywę wsparł Autoryzowany Dealer Volvo Auto-Boss, który odpowiadał za organizację i przebieg parady. - Przygotowania trwały pięć miesięcy. Zgłosiło się 820 uczestników nie tylko z Polski ale i z Niemiec, Czech, Słowacji, Norwegii. Przerosło to nasze najśmielsze oczekiwania – przyznaje Mikołaj Małecki z ADV Auto-Boss.
Nad biciem rekordu czuwała Tarika Vara, arbiter Guinness World Records. - Mamy sprzyjające warunki. Uczestnicy muszą mieć ważne prawo jazdy. Przejechany dystans nie może być krótszy niż 3,2 km. Podczas przejazdu odległość między kierowcami nie może być większa niż długość dwóch samochodów. Taki rekord ustanawiany jest po raz pierwszy – przyznała.
Zobacz materiał Chorzowianin.tv:
Przy DTŚ tak tłoczno nie było nigdy. Piotr z Gliwic przyjechał Volvo c303, sprowadzonym z armii szwedzkiej. - To tak zwany łowca czołgów. Bardzo dobry i sprawny w terenie. Jest niezawodny w błocie, nieraz wyznacza trasy rajdów terenowych - opowiada.
Swoje pierwsze Volvo s40 trzy lata temu kupił Andrzej Zuśka z Chorzowa. - Cały czas jeździłem niemieckimi samochodami. Po przesiadce do volvo miałem wrażenie, że do tej pory prowadziłem zepsute auta – śmieje się. - Kupiłem sześcioletnie volvo. W ciągu trzech lat, bez żadnych awarii przejechałem 140 tysięcy kilometrów – dodaje. Na pierwszy zlot miłośników Volvo pojechał do Tarnowskich Gór. - I tak ta pasja się zaczęła – przyznaje. O paradzie dowiedział się z internetu.
Tomasz przyjechał z Warszawy. - Zadzwonił do mnie znajomy, z którym poznałem się dwa lata temu na spotkaniu miłośników aut szwedzkich. Powiedział, że jest takie spotkanie. Dalej się potoczyło. Jego samochód, czerwone Volvo 1800s, mocno rzuca się w oczy. Podobnym jeździł Roger Moore w filmie „Święty”. - Ten 108 konny samochód wyprodukowano w 1965 roku. Był to najlepszy rok dla tego modelu. Najpierw był produkowany w Anglii. Szwedzi byli jednak z tego nie zadowoleni i przenieśli produkcję do siebie. Ten model jest w 99 procentach oryginalny. Posiada nawet specjalny certyfikat z Muzeum Volvo w Goeteborgu – opowiada. - Jestem miłośnikiem zabytkowych aut. To ma pierwszeństwo – uśmiecha się.
Kolumna samochodów, na wydzielonym pasie DTŚ, wystartowała po godzinie 11. Trasą z Chorzowa do Katowic jechało 570 volvo. Nie zabrakło modeli najnowszych, zabytkowych, ciężarówek i wozów strażackich. Pod katowickim „Spodkiem” wszyscy uczestnicy świętowali ustanowienie rekordu Guinnessa.
wojz
Reklama:
Dyskusja: