Migawki z życia Gerarda Cieślika

Klasę napastnika Ruchu doceniały inne kluby. Bardzo chciała go pozyskać Legia Warszawa. A jednak do transferu nie doszło, dzięki pomocy Wiktora Markiewki, przodownika pracy i kibica „Niebieskich”. - To on wstawił się za mną u generała Aleksandra Zawadzkiego, byłego wojewody śląskiego. Zadziałał argument, że jestem jedynym żywicielem rodziny. Legia musiała więc spasować, choć... już szykowała dla mnie łóżko na zgrupowaniu w Zakopanem - mówił Cieślik. Na zdjęciu pan Gerard (piąty od prawej) przed jednym z meczów Ruchu.