Dzieci dopingowały głośno. Ruch tylko zremisował z ŁKS-em
Chorzowianin 2012-04-28
|
Komentarzy: 1
Mecz dla 199 młodych fanów fantastycznie rozpoczął się dla Niebieskich. Arkadiusz Piech trafił w 21. sekundzie. Ale nasz zespół nie zdołał wywalczyć trzech punktów.

Tradycyjnie Arkadiusz Piech należał do najlepszych i najaktywniejszych na boisku | Fot. Mariusz Banduch
Nie 3000 kibiców (do takiej liczby ograniczyła widownię Komisja Ekstraklasy, karząc Ruch za burdy a derbach z Górnikiem), lecz jedynie 199 obejrzało dzisiejszy mecz ligowy "Niebieskich" z ŁKS-em Łódź. Taką decyzję podjął prezydent Chorzowa Andrzej Kotala, który nie zezwolił na to, by impreza miała charakter masowy.
Czytaj także: Tylko 199 kibiców na meczu Ruchu z ŁKS-em
Ruch stanął przed trudnym zadaniem, kogo wpuścić - w tej liczbie - na stadion. Posiadaczy karnetów jest bowiem zdecydowanie więcej niż 199. Postanowiono zrobić ukłon w stronę najmłodszych i wpuścić tylko ich.
Kibicowały dziś więc m.in. dzieci z chorzowskiej "Wyspy", fundacji "Dodaj Dzieciom Skrzydeł", a także kilku domów dziecka. Każdy dostał niebieską koszulkę, śpiewnik, klubowy magazyn, balonik (z napisem "I ♥ Ruch"). Można było dać sobie pomalować twarz w barwy Ruchu.
Czytaj: Bezprecedensowa decyzja Ruchu: mecz z ŁKS-em tylko dla dzieci
Młodzi fani ochoczo dopingowali nasz zespół. W rolę "wodzireja" wcielił się Tomasz Sekuła, specjalista ds. organizacji imprez i bezpieczeństwa, który intonował piosenki. "Hej Niebiescy ole, hej Niebiescy ole, hej Ruch Chorzów, aejao" - niosło się po trybunie. Później sami kibice inicjowali kolejne przyśpiewki.
Dzieci bawiły się znakomicie. Tym bardziej, że tuż po rozpoczęciu spotkania podopieczni Waldemara Fornalika objęli prowadzenie. Arkadiusz Piech łatwo oszukał łódzkich obrońców, znalazł się sam przed Pavle Velimiroviciem i pokonał go silnym strzałem. Była 21. sekunda!
Zobacz świetne otwarcie Piecha
Radość z prowadzenia trwała niespełna kwadrans. Po rzucie rożnym w polu karnym Peskovicia powstało zamieszanie, najprzytomniej zachował się Artur Gieraga. Po strzale łódzkiego obrońcy piłka odbiła się od poprzeczki i wpadła do siatki.
Zobacz bramkę na 1:1
- Nic się nie stało, Niebiescy nic się nie stało - zaśpiewali młodzi fani. Stało się kilkanaście minut później. Rafał Kujawa ograł swojego imiennika Grodzickiego i uderzył. Piłka, po "koźle", po raz drugi znalazła się w chorzowskiej bramce.
Tak ŁKS objął prowadzenie
Liczyliśmy na odpowiedź "Niebieskich" jeszcze w I połowie. Piech wprawdzie umieścił piłkę w siatce, ale był na spalonym. A gdy chwilę wcześniej padł w polu karnym, kibice krzyknęli... "Sędzia kalosz"! W samej końcówce tej części Paweł Abbott zmarnował sytuację sam na sam.
Jeszcze lepszą okazję do wyrównania miał Igor Lewczuk w 57. minucie. Zieńczuk idealnie dośrodkował, a obrońca Ruchu mógł zrobić z piłką wszystko. Trafił wprost w Velimirovicia. Co nie udało się Lewczukowi, udało się innemu defensorowi naszej drużyny. Piotr Stawarczyk musnął piłkę głową po centrze Straki z wolnego i zrobiło się 2:2.
Oto główka Stawarczyka na remis
Łodzianie mieli coraz większe problemy, płacili wysoką cenę za grę pressingiem w pierwszej połowie. Ruch postawił wszystko na jedną kartę, bo chcąc przedłużyć nadzieje na tytuł, musiał zwyciężyć. Stawarczyk popisał się kolejną celną "główką", ale Velimirović zdołał złapać piłkę zmierzającą w górny róg. Więcej bramek już nie padło, mecz zakończył się remisem.
Ruch utrzymał drugie miejsce, zrównał się z Legią, ale stołeczna ekipa jutro zagra z Jagiellonią. Natomiast przewaga "Niebieskich" nad Lechem i Koroną wynosi tylko punkt.
Powiedzieli po meczu
Andrzej Pyrdoł (trener ŁKS-u): Spotkanie bez publiczności - na pewno było to atutem dla ŁKS-u, publiczność to jednak zawsze dwunasty zawodnik. Wiadomym było, że po zwycięstwie Lechii nad Widzewem nasza sytuacja nie jest najlepsza, dlatego chcieliśmy tutaj sprawić niespodziankę. Napór gospodarzy w II połowie był jednak zbyt mocny dla nas, by utrzymać prowadzenie. Myślę, że na remis zasłużyliśmy.
Waldemar Fornalik (trener Ruchu): Mecz ułożył się dla nas kapitalnie, ale zaraz po bramce nastąpiła seria rzutów rożnych dla ŁKS-u. To było złe w naszym wykonaniu. Bramki dla łodzian pokrzyżowały nam szyki. Pierwsza połowa nie była najlepsza, zawodnicy byli spięci. Dlaczego? Pracowaliśmy od wtorku, by jak najszybciej zapomnieć o finale Pucharu Polski. Być może to w głowie "siedziało", nie da się tak z dnia na dzień zresetować. Straciliśmy dwa cenne punkty w walce o najwyższe miejsca w lidze. Ale patrząc na to, co się dzieje w lidze, mimo wszystko dużo się może wydarzyć. Czekamy z niecierpliwością na dwa ostatnie spotkania.
28. kolejka T-Mobile Ekstraklasa
Ruch Chorzów - ŁKS Łódź 2:2 (1:2)
Bramki: Piech (1), Stawarczyk (66) - Gieraga (15), Kujawa (32).
Sędziował Tomasz Musiał (Kraków). Widzów 199.
Ruch: Pesković - Lewczuk, Grodzicki, Stawarczyk, Szyndrowski - Grzyb (46. Janoszka), Lisowski, Straka (87. Starzyński), Zieńczuk - Abbott (51. Jankowski), Piech.
ŁKS: Velimirović - Gieraga, Łabędzki, S. Gancarczyk, Gercaliu - Iwański, Łukasiewicz - Łobodziński (69. M. Gancarczyk, 73. Laizans), Bonin, Saganowski - Kujawa (78. Kita).
Czytaj także: Tylko 199 kibiców na meczu Ruchu z ŁKS-em
Ruch stanął przed trudnym zadaniem, kogo wpuścić - w tej liczbie - na stadion. Posiadaczy karnetów jest bowiem zdecydowanie więcej niż 199. Postanowiono zrobić ukłon w stronę najmłodszych i wpuścić tylko ich.
Kibicowały dziś więc m.in. dzieci z chorzowskiej "Wyspy", fundacji "Dodaj Dzieciom Skrzydeł", a także kilku domów dziecka. Każdy dostał niebieską koszulkę, śpiewnik, klubowy magazyn, balonik (z napisem "I ♥ Ruch"). Można było dać sobie pomalować twarz w barwy Ruchu.
Czytaj: Bezprecedensowa decyzja Ruchu: mecz z ŁKS-em tylko dla dzieci
Młodzi fani ochoczo dopingowali nasz zespół. W rolę "wodzireja" wcielił się Tomasz Sekuła, specjalista ds. organizacji imprez i bezpieczeństwa, który intonował piosenki. "Hej Niebiescy ole, hej Niebiescy ole, hej Ruch Chorzów, aejao" - niosło się po trybunie. Później sami kibice inicjowali kolejne przyśpiewki.
Dzieci bawiły się znakomicie. Tym bardziej, że tuż po rozpoczęciu spotkania podopieczni Waldemara Fornalika objęli prowadzenie. Arkadiusz Piech łatwo oszukał łódzkich obrońców, znalazł się sam przed Pavle Velimiroviciem i pokonał go silnym strzałem. Była 21. sekunda!
Zobacz świetne otwarcie Piecha
Radość z prowadzenia trwała niespełna kwadrans. Po rzucie rożnym w polu karnym Peskovicia powstało zamieszanie, najprzytomniej zachował się Artur Gieraga. Po strzale łódzkiego obrońcy piłka odbiła się od poprzeczki i wpadła do siatki.
Zobacz bramkę na 1:1
- Nic się nie stało, Niebiescy nic się nie stało - zaśpiewali młodzi fani. Stało się kilkanaście minut później. Rafał Kujawa ograł swojego imiennika Grodzickiego i uderzył. Piłka, po "koźle", po raz drugi znalazła się w chorzowskiej bramce.
Tak ŁKS objął prowadzenie
Liczyliśmy na odpowiedź "Niebieskich" jeszcze w I połowie. Piech wprawdzie umieścił piłkę w siatce, ale był na spalonym. A gdy chwilę wcześniej padł w polu karnym, kibice krzyknęli... "Sędzia kalosz"! W samej końcówce tej części Paweł Abbott zmarnował sytuację sam na sam.
Jeszcze lepszą okazję do wyrównania miał Igor Lewczuk w 57. minucie. Zieńczuk idealnie dośrodkował, a obrońca Ruchu mógł zrobić z piłką wszystko. Trafił wprost w Velimirovicia. Co nie udało się Lewczukowi, udało się innemu defensorowi naszej drużyny. Piotr Stawarczyk musnął piłkę głową po centrze Straki z wolnego i zrobiło się 2:2.
Oto główka Stawarczyka na remis
Łodzianie mieli coraz większe problemy, płacili wysoką cenę za grę pressingiem w pierwszej połowie. Ruch postawił wszystko na jedną kartę, bo chcąc przedłużyć nadzieje na tytuł, musiał zwyciężyć. Stawarczyk popisał się kolejną celną "główką", ale Velimirović zdołał złapać piłkę zmierzającą w górny róg. Więcej bramek już nie padło, mecz zakończył się remisem.
Ruch utrzymał drugie miejsce, zrównał się z Legią, ale stołeczna ekipa jutro zagra z Jagiellonią. Natomiast przewaga "Niebieskich" nad Lechem i Koroną wynosi tylko punkt.
Powiedzieli po meczu
Andrzej Pyrdoł (trener ŁKS-u): Spotkanie bez publiczności - na pewno było to atutem dla ŁKS-u, publiczność to jednak zawsze dwunasty zawodnik. Wiadomym było, że po zwycięstwie Lechii nad Widzewem nasza sytuacja nie jest najlepsza, dlatego chcieliśmy tutaj sprawić niespodziankę. Napór gospodarzy w II połowie był jednak zbyt mocny dla nas, by utrzymać prowadzenie. Myślę, że na remis zasłużyliśmy.
Waldemar Fornalik (trener Ruchu): Mecz ułożył się dla nas kapitalnie, ale zaraz po bramce nastąpiła seria rzutów rożnych dla ŁKS-u. To było złe w naszym wykonaniu. Bramki dla łodzian pokrzyżowały nam szyki. Pierwsza połowa nie była najlepsza, zawodnicy byli spięci. Dlaczego? Pracowaliśmy od wtorku, by jak najszybciej zapomnieć o finale Pucharu Polski. Być może to w głowie "siedziało", nie da się tak z dnia na dzień zresetować. Straciliśmy dwa cenne punkty w walce o najwyższe miejsca w lidze. Ale patrząc na to, co się dzieje w lidze, mimo wszystko dużo się może wydarzyć. Czekamy z niecierpliwością na dwa ostatnie spotkania.
28. kolejka T-Mobile Ekstraklasa
Ruch Chorzów - ŁKS Łódź 2:2 (1:2)
Bramki: Piech (1), Stawarczyk (66) - Gieraga (15), Kujawa (32).
Sędziował Tomasz Musiał (Kraków). Widzów 199.
Ruch: Pesković - Lewczuk, Grodzicki, Stawarczyk, Szyndrowski - Grzyb (46. Janoszka), Lisowski, Straka (87. Starzyński), Zieńczuk - Abbott (51. Jankowski), Piech.
ŁKS: Velimirović - Gieraga, Łabędzki, S. Gancarczyk, Gercaliu - Iwański, Łukasiewicz - Łobodziński (69. M. Gancarczyk, 73. Laizans), Bonin, Saganowski - Kujawa (78. Kita).
Michał Fabian
Reklama:
Dyskusja:
~dariusz Olejniczak
IP: 80.238.*.*
2012-05-03 20:41:57
BRAWO Ruch! Puchary już są pewne... teraz dalej WALCZYMY o MISTRZA dla CHORZOWA! Arek PIECH do 1 składu na EURO. Nowy stadion dla KIBICÓW RUCHU musi być! Pozdrawiam.