Sprytny rzut wolny Zieńczuka. Ruch wygrał z Jagiellonią

Marek Zieńczuk był bohaterem potyczki z Jagiellonią | Fot. Mariusz Banduch
W pierwszym tegorocznym meczu ligowym piłkarze chorzowskiego Ruchu pokonali Jagiellonię Białystok 1:0 (0:0). Bohaterem dość bezbarwnego spotkania został Marek Zieńczuk, który sprytnie uderzył z rzutu wolnego.
"Jaga" była jedynym zespołem z T-Mobile Ekstraklasy, z którym dotychczas nie miał okazji mierzyć się Jan Kocian. Słowacki trener przyszedł bowiem do Chorzowa po kompromitującej porażce Ruchu - 0:6 - na Podlasiu (we wrześniu ub. roku), po której do dymisji podał się Jacek Zieliński.
Kocian podkreślał, że jego piłkarze pałają żądzą rewanżu za tamto spotkanie.
- Motywacja przed meczem niedzielnym jest wysoka. Piłkarze pamiętają wysoką porażkę z Białegostoku i z pewnością będą chcieli się zrewanżować - mówił Jan Kocian. - Od tamtej porażki dużo się zmieniło w naszej drużynie. Gramy zdecydowanie lepiej - dodał obrońca Daniel Dziwniel.
Władze Ekstraklasy zaplanowały potyczkę już na godz. 13.00, z uwagi na olimpijskie zmagania w Soczi. Zaskoczony tym był trener "Niebieskich", który przyznał, że wczesne popołudnie to pora na mszę a nie mecz. Na Cichą przyszło jednak ok. 6 tysięcy kibiców.
W wyjściowym składzie chorzowian pojawił się najskuteczniejszy w zimowych sparingach Maciej Jankowski (4 bramki). Lukę po Łukaszu Janoszce - zimą odszedł do Zagłębia Lubin - miał zapełnić Jakub Kowalski.
Od pierwszych minut Ruch zepchnął "Jagę" do defensywy. Groźnie pod bramką Jakuba Słowika zrobiło się po dobrym dośrodkowaniu Dziwniela. Niewiele brakowało, a Jakub Tosik miałby na koncie samobójcze trafienie. Później Grzegorz Kuświk urwał się prawym skrzydłem, posłał futbolówkę wzdłuż bramki, ale Jankowski nie zdążył dołożyć nogi.
"Jankes" w 22. min zrewanżował się Kuświkowi. To była niemal kopia poprzedniej akcji, z tą różnicą, że napastnik Ruchu wślizgiem zdołał oddać strzał. Kibice już "widzieli" piłkę w siatce, jednak Słowik był górą.
To była najlepsza sytuacja w pierwszej połowie. Jagiellonia? Wielkiego zagrożenia pod bramką Ruchu nie stworzyła. Z rzutu wolnego uderzył Quintana, ale piłka przeleciała nad poprzeczką.
Druga połowa rozpoczęła się od serii błędów z obu stron. Piłkarzom brakowało precyzji, mnożyły się niedokładne podania. Trudno było o składne akcje. Stało się jasne, że w tej sytuacji zadecydować może jeden stały fragment gry.
I taki właśnie na gola zamienił Marek Zieńczuk. Po faulu Michała Pazdana na Kuświku sędzia podyktował rzut wolny z prawej strony boiska, blisko linii wyznaczającej pole karne. Białostocki bramkarz najwyraźniej spodziewał się dośrodkowania. Tymczasem Zieńczuk uderzył w krótki róg. Słowik odbił piłkę, ale ta i tak wpadła za linię.
Goście nie potrafili stworzyć groźnej sytuacji, ale nieoczekiwanie "pomocną dłoń" wyciągnęli do nich chorzowianie. Po złym wykopie Michała Buchalika "Jaga" mogła wyrównać, ale po uderzeniu Rafała Grzyba piłka poszybowała nad poprzeczką. Sporo pretensji do bramkarza Ruchu - o sprokurowanie zagrożenia - mieli jego koledzy, zwłaszcza Marcin Malinowski.
W końcowym kwadransie kropkę nad "i" postawić mógł Piotr Stawarczyk (niecelnie główkował po rzucie rożnym Starzyńskiego) oraz Zieńczuk (po dobrej akcji Smektały uderzał wślizgiem, ale golkiper gości obronił).
Za to po drugiej stronie boiska najlepszą okazję - w 87. minucie - zmarnował Quintana. Hiszpan był niepilnowany w polu karnym, uderzył głową. Na szczęście dla chorzowian minimalnie chybił. - To byłaby ironia, gdyby najmniejszy na boisku strzelił nam bramkę głową - uśmiechał się Marek Zieńczuk.
- Było trochę nerwowo, ale najważniejsze, że zdobyliśmy trzy punkty i pniemy się w tabeli - dodał Jakub Kowalski, który po raz pierwszy zagrał w Ruchu od pierwszej minuty.
Po skromnej wygranej nasz zespół przesunął się na czwarte miejsce. O tym, czy je utrzyma, zadecyduje wynik wieczornego spotkania Lech - Śląsk.
Powiedzieli po meczu
Piotr Stokowiec (trener Jagiellonii): Porażka jest następstwem popełnionych błędów. Było kilka sytuacji do wyrównania, ale skuteczność dzisiaj zawiodła i stąd też taki wynik. Wracamy ze sportową złością, bo to był mecz, z którego można było wyciągnąć dużo więcej. Czy Słowik popełnił błąd przy bramce Zieńczuka? Biorąc pod uwagę miejsce i kąt, można było się lepiej zachować, ale na ocenę zawodników przyjdzie czas.
Jan Kocian (trener Ruchu): Był to ciężki mecz, te pierwsze spotkania po przerwie zawsze takie są. Nie wiesz, jako trener, w jakiej formie jest drużyna. Sparingi to jedna wiedza, Ekstraklasa druga. Początek mieliśmy dobry. Były 2-3 szanse, w których powinniśmy strzelić bramkę, wówczas byłby spokojniejszy mecz. Brakowało nam jakości, ale te trzy punkty wywalczyliśmy. Nie dobrą grą, kombinacjami, ale dobrym uderzeniem Marka Zieńczuka. Myślę, że to zwycięstwo było zasłużone.
22. kolejka T-Mobile Ekstraklasa
Ruch Chorzów - Jagiellonia Białystok 1:0 (0:0)
Bramki: Zieńczuk (57. rzut wolny).
Żółte kartki: Stawarczyk - Pazdan.
Sędziował Tomasz Musiał (Kraków). Widzów 6000.
Ruch: Buchalik - Szyndrowski, Malinowski, Stawarczyk, Dziwniel - Kowalski (72. Smektała), Surma, Starzyński, Jankowski, Zieńczuk (90. Włodyka) - Kuświk (90. Babiarz),
Jagiellonia: Słowik - Modelski, Ukah, Pazdan, Tosik (79. Piątkowski) - Rajalakso, Perovuo (71. Dźwigała), Grzyb, Quintana, Plizga (46. Savalnieks) - Balaj.
Reklama:
Dyskusja: