el. LE: Ruch – Metalist 0:0. Czy będzie powtórka z dwumeczu z Esbjerg?

Piłkarze Ruchu walczyli z pełnym zaangażowaniem. | Fot. Mariusz Banduch
Ostatnie dni przynoszą kibicom Ruchu sporo powodów do optymizmu. Pierwsze w tym sezonie ligowe zwycięstwo – 1:0 z Piastem Gliwice, po golu Grzegorza Kuświka; pozyskanie nowego sponsora - PGiNG, a także sfinalizowanie transferu Eduardsa Visnakovsa, który ma dodać „jakości w ofensywie”, o którą zabiegał Jan Kocian. Ewentualny awans do fazy grupowej Ligi Europy przedłużyłby radość nie tylko wśród kibiców. Dział finansowy również miałby się z czego cieszyć.
Powodów do radości nie mają natomiast rywale „Niebieskich”. Trudna sytuacja polityczna na Ukrainie spowodowała, że kilku piłkarzy uciekło z klubu i nie wróciło do Charkowa z urlopów. Od początku roku nad Metalistem wisi widmo finansowego fiaska, od kiedy właściciel wyjechał z kraju, a wraz z nim dostęp do klubowych pieniędzy. Mimo że w mediach dyrektor Metalista zapewniał, że sytuacja jest stabilna i wszystko funkcjonuje jak należy, trudno w to wierzyć.
Trener Igor Rakajew przed meczem nie obawiał się starcia z Ruchem. Przed spotkaniem nie przygotowywał się zbytnio, nie analizował gry „Niebieskich” – przejrzał tylko ostatni mecz z Piastem. Sztab Ruchu odrobił swoje zadanie dużo lepiej i to było widać od samego początku spotkania. Gracze z Ukrainy nie byli przygotowani na ostry pressing w środku pola.
W 15. minucie na trybunach rozległ się okrzyk radości. Wydawało się, że gola zdobył Filip Starzyński, który wykorzystał podanie Jakuba Kowalskiego. Niestety równie głośny, co wrzask kibiców, okazał się jęk zawodu, kiedy sędzia liniowy podniósł chorągiewkę. Spalony – gol nieuznany.
Metalist wkrótce skontrował. Trzy minuty później drużynę z Chorzowa uratował Krzysztof Kamiński. Jaja uderzył podkręconą piłkę, a ta frunęła w kierunku dalszego słupka. Bramkarz Ruchu wyciągnął się i w ostatniej chwili odbił piłkę na rzut rożny.
Ruch atakował, a jedynym sposobem na to, by zatrzymać „niebieską szarańczę” był faul. W 20. minucie rzut wolny wykonywał Filip Starzyński. Sędzia długo ustawiał mur, który, kiedy tylko Alon Yefet odwrócił się, przesuwał się o kilka metrów do przodu. W tej sytuacji przydałaby się pianka, która stała się ostatnio hitem na stadionach, ale tym razem arbitrzy nie byli w nią wyposażeni. W końcu sędzia uporał się z ustawieniem piłkarzy z Ukrainy i pozwolił na oddanie strzału. Starzyński uderzył celnie, ale bramkarz gości zdołał wybić piłkę na róg.
Zawodnicy z Ukrainy najczęściej próbowali skrzydłem przedostać się w pobliże bramki Kamińskiego. Daniel Dziwniel i Marcin Kuś musieli sporo się nabiegać. Kulakov co chwila stawał w szranki biegowe z lewym obrońcom gospodarzy i trzeba mu oddać, że większość wygrywał. Jednak w dzisiejszym spotkaniu sama szybkość nie wystarczyła.
„Niebiescy” nie spuszczali z tonu. W 29. minucie Kuświk zamarkował przyjęcie piłki, a tak naprawdę przepuścił ją, by mógł ją przyjąć Starzyński. „Figo” zrobił jeszcze dwa kroki wpadając w pole karne i z lewej nogi strzelił ile sił. Niestety, piłkę łapali kibice za bramką, a golkiper gości nie musiał nawet interweniować.
W ostatnich minutach pierwszej części gry obudził się zespół trenera Rakijewa. Cristian Villagra był nawet bliski wyprowadzenia „Metalowców” na prowadzenie. Defensorzy Ruchu jakby zlekceważyli Argentyńczyka, a ten strzelił zza pola karnego. Kamiński tylko obserwował piłkę, która o centymetry minęła poprzeczkę.
Po meczu trener gości zwracał uwagę, jak różnie wyglądały poszczególne połowy. – W pierwszej graliśmy słabo, ale w drugiej pokazaliśmy się z dobrej strony – mówił na pomeczowej konferencji. Jan Kocian tłumaczył, że po przerwie jego piłkarzom zabrakło sił, bo wcześniej walczyli na całego.
Groźnie pod bramką Ruchu zrobiło się w 58. minucie. Po niedokładnym podaniu, kontrę zakończyć strzałem chciał Xavier, ale w porę zjawili się obrońcy Ruchu i wybili mu piłkę. Chwilę później Xavier znów miał niezłą okazję, ale i tym razem dobrze interweniowali defensorzy z Chorzowa.
W 63. Minucie Ruch zagrał w stylu…Metalista. Kilkanaście podań w okolicy środkowego koła, aż w końcu przerzucenie piłki na skrzydło, gdzie ustawiony był Dziwniel. Lewy obrońca „Niebieskich” prawie leżąc podał do Kuświka, który z ostrego kąta przymierzył w stronę bramki. Zamiast gola był rzut rożny, bo piłkę zablokował któryś z „Metalowców”.
Od tego momentu inicjatywę przejęli goście. Posiadanie piłki w ostatnich dwudziestu minutach było zdecydowanie po stronie Metalista. Ruch bronił się, a gracze z Ukrainy podawali między sobą piłkę ,próbując rozciągnąć obronę gospodarzy.
W końcu jednak udało się „Niebieskim” wyjść z własnej połowy i zaatakować. Piłkę wywalczył Efir. Piłka niczym w piłce ręcznej została „koronką” przegrana na drugą stronę, aż trafiła do Kusia. Ten wszedł z prawej strony w pole karne, a przed nim stał tylko Shust. Akcji nie mógł jednak dokończyć, bo sędzia dopatrzył się pozycji spalonej.
Pod koniec spotkania serca mocniej zabiły sympatykom „Niebieskich”. Stawarczyk spóźnił się z interwencją i nie dogonił Xaviera. Po chwili zawodnik Metalista padł w polu karnym i zanosiło się na „11”, ale sędzia nie zauważył faulu.
- Posiadanie piłki nie gwarantuje zwycięstwa – mówił po meczu ze Śląskiem Kocian. Dziś podobnie można byłoby skomentować mecz z Metalistem. Bezbramkowy remis utrzymał się do ostatniego gwizdka.
Za tydzień rewanż w Kijowie. „Niebieskim” do awansu wystarczy każdy bramkowy remis.
Wypowiedzi trenerów:
Igor Rakhaiev – Metalist Charkow
Zagraliśmy dwie różne połowy, w pierwszej popełniliśmy wiele błędów. W drugiej zagraliśmy zdecydowanie lepiej. Rewanż zagramy w Kijowie, co ma dla nas znaczenie. Wolelibyśmy grać w Charkowie. Jednak liczymy na kibiców, że i tam dojadę i będą nas wspierać. Jestem zadowolony z wyniku - rezultat był stosowny do gry. Sprawiedliwy remis.
Jan Kocian – Ruch Chorzów
Myślę, że zagraliśmy dobry mecz z trudnym przeciwnikiem. Z nimi trzeba grać na bardzo zawansowanym poziomie taktycznym. Drużyna pokazała, że stać ją na taki występ. Pomysł na grę? Mieliśmy grać agresywnie w środku pola. Tam chcieliśmy wygrać pojedynki z Torresem, Edmarem. Do 70 minuty się to udawało. Potem pod koniec meczu sił już brakowało. Ruch ma wartość, ale nie w milionach euro, ale jako drużyna. Szacunek dla nich. Wielkie podziękowanie dla kibiców, byli fantastyczni, a piłkarze mam nadzieje się im odwdzięczyli.
IV runda eliminacji Ligi Europy
Ruch Chorzów – Metalist Chraków 0:0 (0:0)
Żółte kartki: Zieńczuk (22.)
Sędziował Alon Yefet (Izrael). Widzów 6140.
Ruch: Kamiński - Kuś, Malinowski, Stawarczyk, Dziwniel – Babiarz (Helik 92.) , Surma - Kowalski, Starzyński, Zieńczuk (74. Gigołajew) - Kuświk.
Metalist: Shust – Villagra, Yussuf, Gueye, Osman – Torres (Krasnoporov 52.), Kulakov, Edmar, Xavier, Rebenok – Jaja (64. Domeniuk)
Reklama: