Dobry był początek i koniec. 20 minut to za mało na Zagłębie

Cztery razy Magdalena Drażyk (po lewej) znajdowała drogę do bramki Zagłębia. Skuteczniejsza w Ruchu była tylko Lidia Żakowska | Fot. Mariusz Banduch
KPR Ruch Chorzów miał zmierzyć się z Zagłębiem Lubin 21 listopada, na zakończenie pierwszej rundy PGNiG Superligi. "Miedziowe" wystąpiły jednak o przełożenie spotkania, gdyż w tym terminie rywalizowały w europejskich pucharach. Związek wyznaczył nową datę - tuż przed świętami.
Ruch przygotowywał się do tego spotkania - pod wodzą nowej trenerki Krystyny Wasiuk - przez ponad miesiąc (w lidze trwała przerwa z uwagi występ naszej kadry na mistrzostwach świata w Danii). Niestety nie omijały go kontuzje. Do gry nadal gotowa nie jest Zuzanna Ważna (dokucza jej rwa kulszowa), a urazu doznała także skrzydłowa Joanna Rodak.
W spotkaniu z Zagłębiem Wasiuk miała do dyspozycji zaledwie 12-osobowy skład, z trzema bramkarkami. - Wąziutka kadra - przyznała trenerka Ruchu. Mimo tych problemów jej zespół udanie rozpoczął mecz. Po akcjach Lidii Żakowskiej, Karoliny Jasinowskiej, Małgorzaty Krzymińskiej i Magdaleny Drażyk prowadził w 9. minucie 5:3.
To jednak były miłe złego początki. Przez 10 minut "Niebieskie" nie rzuciły bramki, rywalki zaś aż siedem (5:10). Szczególnie we znaki chorzowiankom dawała się Sanja Premović. Zawodniczka z Czarnogóry do przerwy zdobyła 7 bramek (a w całym meczu aż 11).
Chorzowianki miały sporo problemów w ataku. Nie funkcjonowały skrzydła. Kilka razy Paulina Tracz przegrywała pojedynki z Moniką Wąż, bramkarką Zagłębia. Dla tej ostatniej był to szczególny mecz, bowiem przez kilka sezonów występowała w Ruchu. - Przed rokiem przegrałam w Chorzowie w barwach SPR Olkusz. Przed dzisiejszym spotkaniem powiedziałam sobie, że tym razem już przegrać nie mogę - mówiła Wąż.
Nie przegrała, bo Zagłębie już po 30 minutach posiadało bezpieczną przewagę, wynoszącą siedem goli (18:11). W drugiej odsłonie lubinianki jeszcze ją powiększyły. Scenariusz był podobny - Ruch tracił piłkę w ataku, a przyjezdne popisywały się efektownymi kontrami. Raz po raz kończyła je celnymi rzutami Agnieszka Jochymek, a w jednej z akcji zrobiła to "na spółkę" z Premović. Jochymek mogła sama zdobyć bramkę, ale wolała odegrać piłkę do zawodniczki z Bałkanów, która - będąc w locie - skierowała ją do siatki. Tę bramkę docenili nawet fani "Niebieskich"
Lubinianki często trafiały, ale także często faulowały. W wyniku gradacji kar czerwone kartki zobaczyły Kamila Konofał i Kaja Załęczna.
W 50. minucie na tablicy widniał wynik 19:32. Zanosiło się na rekordową porażkę chorzowianek, ale nagle nastąpił zwrot. Głównie dzięki młodym zawodniczkom Ruchu. Dobrą zmianę dała 18-letnia Natalia Krupa, która obroniła kilka rzutów. Trzy kontry na gole zamieniła 17-letnia Oktawia Płomińska. Do tego Natalia Doktorczyk "wyłączyła" - kryjąc indywidualnie - Premović. Ruch wygrał ostatnie 10 minut aż 8:1, zmniejszając dystans do sześciu goli.
- Dobry początek, dobry koniec. Szkoda tej środkowej fazy meczu, w której dziewczyny ogarnęła jakaś dziwna bojaźń. Wiedziały, że Zagłębie gra twardo, a mimo to nie znalazły na to sposobu - skomentowała trenerka "Niebieskich".
Przed chorzowskimi piłkarkami - które nadal zajmują jedenaste, spadkowe miejsce - wyjątkowo pracowity styczeń. W pierwszym miesiącu przyszłego roku zagrają aż sześć spotkań - w tym trzy u siebie, z ekipami z Koszalina, Gdańska i Elbląga.
11. kolejka PGNiG Superligi
KPR Ruch Chorzów - Metraco Zagłębie Lubin 27:33 (11:18)
KPR Ruch: Ciesiółka, Montowska, Krupa - Benducka 3, Jasinowska 3, M. Drażyk 4, Żakowska 9, Tracz, Krzymińska 3, Masłowska, Doktorczyk 2, Płomińska 3.
Reklama:
Dyskusja: