Ruch ratuje remis w 91. minucie. Po karnym Grodzickiego

Chorzowianin 2016-08-08 | Komentarzy: 0
- Ten punkt musimy szanować - przyznał powracający do składu po prawie 10 miesiącach Maciej Urbańczyk. "Niebiescy" dwukrotnie gonili wynik. Dwukrotnie skutecznie - wyrównując na 1:1 i 2:2 w doliczonym do obu połów czasie.
Ruch ratuje remis w 91. minucie. Po karnym Grodzickiego

Tak Rafał Grodzicki uchronił Niebieskich od porażki. Karnego zamienił na gola | Fot. Mariusz Banduch

To miał być mecz na przełamanie. Zarówno Ruch, jak i Wisła Płock wygrały na inaugurację, potem jednak doznały dwóch porażek. Chorzowianie - bardzo dotkliwych, różnicą trzech goli w Białymstoku i Gdyni.

"Niebiescy" stracili w trzech pierwszych spotkaniach sezonu aż osiem goli - był to po poprzedniej kolejce najgorszy dorobek w całej Lotto Ekstraklasie. Waldemar Fornalik zdecydował się na zmianę, ale nie w linii obrony, lecz między słupkami.

Szansę debiutu w Ekstraklasie - w miejsce Wojciecha Skaby - otrzymał Kamil Lech, syn byłego golkipera Ruchu - Piotra (357 występów ligowych). Nie był to jednak debiut 21-latka w barwach "Niebieskich". Bramkarz zagrał bowiem w sierpniu 2014 r., w dogrywce spotkania z Metalistem Charków w Lidze Europy (po czerwonej kartce dla Krzysztofa Kamińskiego). Natomiast po prawie 10 miesiącach w wyjściowym składzie znalazł się Maciej Urbańczyk. Pomocnik Ruchu po raz ostatni zagrał w koszulce z "eRką" 17 października 2015 r. w Poznaniu. Doznał wówczas poważnej kontuzji kolana.

Wydarzeniem poniedziałkowego meczu był powrót Omegi na stadion przy Cichej. Legendarny zegar został zamontowany naprzeciw trybuny głównej. To w tym miejscu chronometr odmierzał czas jeszcze przed wojną.

Kilka minut po pierwszym gwizdku sędziego Bartosza Frankowskiego wykazać mógł się Lech. W nieco przypadkowych okolicznościach przed jego bramką znalazł się Jose Kante. Golkiper Ruchu obronił jednak strzał napastnika "Nafciarzy". Chorzowianie zrewanżowali się ładną akcją lewą stroną boiska zakończoną dograniem do Miłosza Przybeckiego. Uderzenie pomocnika było jednak mocno niecelne.

Na ogrodzeniu zawisł transparent z hasłem "M. Stępiński jesteś moim idolem". "Stępel" szukał gry, cofał się głęboko po piłkę. W 24. minucie postraszył Seweryna Kiełpina uderzeniem z ok. 20 metrów. Golkiper płocczan popełnił błąd, piłka wyleciała mu z rąk, ale jedynym efektem był rzut rożny dla Ruchu (stałe fragmenty jednak nie wychodziły Patrykowi Lipskiemu).

Lecha starał się zaskoczyć Giorgi Merebaszwili. Dwóm strzałom Gruzina zza pola karnego brakowało mocy, za trzecim razem było już groźniej. Merebaszwili zmusił 21-latka z Chorzowa do wysiłku. Ten jednak rzucił się w prawą stronę i odbił piłkę. 

W samej końcówce I połowie kibice zobaczyli dwa gole. Najpierw trafiła Wisła. Po dośrodkowaniu z prawej strony chorzowscy obrońcy nie upilnowali Kante, nie najlepiej zachował się także Lech, który zaliczył "pusty przelot". 

Fani Ruchu głośno wyrazili swoje niezadowolenie. - Już nas beniaminki leją! - słychać było na trybunie głównej. Piłkarze Ruchu jakby usłyszeli te narzekania i w doliczonym do I połowy czasie wyrównali. Centrował Martin Konczkowski, a wbiegający środkiem pola karnego Stępiński pewną "główką" nie dał szans Kiełpinowi.

Pierwszy kwadrans po przerwie nie przyniósł takich emocji. Warto odnotować wprowadzenie do gry Bartosza Nowaka, pomocnika pozyskanego przez Ruch przed kilkoma dniami. Zmienił on Lipskiego.

Trener Wisły Marcin Kaczmarek także dokonał zmian - na boisko wszedł m.in. znany z występów w poznańskim Lechu Sergiej Kriwiec. Białorusin w 69. minucie był o włos od pokonania Lecha. Po jego bombie zza pola karnego Ruch uratował słupek.

Wisła w końcu jednak dopięła swego. Chorzowianie popełnili błąd, stworzyła się dziura na środku obrony. Po świetnym podaniu z głębi pola Kriwca na bramkę Ruchu popędził Merebaszwili, uprzedzić chciał go wybiegający z bramki Lech. Bramkarz miał pecha - "nabił" Gruzina, a piłka wturlała się do siatki.

Ale to nie był koniec emocji. W 89. minucie sędzia podyktował "jedenastkę" dla Ruchu! Po strzale Przybeckiego piłkę ręką odbił Przemysław Szymiński. - Niestety, ale raczej słuszny ten karny - mówił po meczu obrońca z Płocka. Przed próbą nerwów stanął nie Stępiński, lecz Rafał Grodzicki. 

Kapitana Ruchu próbował sprowokować Kiełpin. Pokazywał, że zamierza się rzucić w prawą stronę. I rzeczywiście tak zrobił. - Trochę go oszukałem - uśmiechał się "Grodek", który ulokował piłkę w środku bramki i ustalił wynik na 2:2. - Musimy szanować ten punkt - podsumował Maciej Urbańczyk

Zobacz skrót spotkania

W następnej serii spotkań Ruch znów zmierzy się z Wisłą, tym razem tą z Krakowa. Mecz na stadionie przy ul. Reymonta rozegrany zostanie w niedzielę, 14 sierpnia (godz. 18.00). Wcześniej, bo w czwartek, 11 sierpnia (godz. 19.45) podopieczni Fornalika powalczą o awans do 1/8 finału Pucharu Polski - w Olsztynie ze Stomilem.

Powiedzieli po meczu

Marcin Kaczmarek (trener Wisły): - Czujemy olbrzymi niedosyt. Myślę, że zremisowaliśmy wygrany mecz. Nic nie wskazywało na to, że możemy stracić zwycięstwo. Taka jest piłka. W każdym z ostatnich spotkań nasi przeciwnicy stwarzają jedną, dwie sytuacje, nawet nie do końca klarowne, i z tego padają bramki. To szczęście musi się kiedyś odwrócić i nam dopisać. Bardzo żałujemy, bo dzisiaj rzeczywiście byliśmy bardzo blisko trzech punktów.

Waldemar Fornalik (trener Ruchu): - Pracujemy dalej intensywnie. Szukamy optymalnego ustawienia drużyny. Nie ma takich mądrych trenerów, którzy przy tej ilości zmian, które się ciągle dokonują, ustawią zespół, który będzie funkcjonował bez zarzutu. Szukamy rozwiązań w środku pola, ale nie zawsze nam to wychodzi. Trzeba też powiedzieć, że mieliśmy przed meczem tylko czterech obrońców, zastanawialiśmy się, co stanie się w przypadku kontuzji jednego z nich. Zremisowaliśmy mecz, w którym nie graliśmy dobrze w piłkę, nie ma się co oszukiwać. Wierzę jednak, że przyjdzie taki dzień, w którym wszyscy powiedzą: "tak, to jest to, taki Ruch chcemy oglądać". Obsada bramki? W trzech meczach straciliśmy osiem bramek, Kamil Lech na treningach prezentuje się bardzo dobrze. Uznaliśmy, że to jest dzisiaj ten moment (na debiut - przyp. red.). Przez większość meczu spisywał się poprawnie, za tę drugą bramkę ciężko go winić.

4. kolejka Lotto Ekstraklasy
Ruch Chorzów - Wisła Płock 2:2 (1:1)
Bramki:
Stępiński (45+2), Grodzicki (90+1. karny) - Kante (45), Merebaszwili (80).
Żółte kartki: Mariusz Stępiński - Rogalski, Furman, Szymiński, Stefańczyk.
Sędziował Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów 6176.
Ruch: Lech - Konczkowski, Grodzicki, Cichocki, Koj - Przybecki, Surma, Urbańczyk (85. Arak), Lipski (57. Nowak), Ćwielong (75. Mazek) - Mariusz Stępiński.
Wisła: Kiełpin - Stefańczyk, Szymiński, Bożić (85. Byrtek), Patryk Stępiński - Merebaszwili, Rogalski (62. Kriwiec), Furman, Iliev, Reca (58. Kun) - Kante.

(fab)

Reklama:

Dyskusja:

Polityka plików "cookie"

Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w polityce prywatności.