Snajper Legii załatwił Ruch. Na pożegnanie z Ekstraklasą?

Fot. Marcin Bulanda
Legia przyjechała do Chorzowa opromieniona awansem do Ligi Mistrzów. Jednak w Lotto Ekstraklasie ekipa ze stolicy ostatnio zawodziła. Przegrała 0:1 z Górnikiem Łęczna i 1:3 z Arką Gdynia. W tabeli (z dorobkiem zaledwie 6 punktów) plasowała się za Ruchem.
Waldemar Fornalik doceniał jednak klasę rywala. - Legia ma bardzo dobrych piłkarzy, niejeden z nich indywidualnymi akcjami może rozwiązać sytuacje boiskowe. Spodziewamy się trudnego meczu. Będzie to Legia mocniejsza od tej, która grała w ostatnich meczach w Ekstraklasie - mówił przed meczem.
Zagadkę stanowił skład Legii. Trener Besnik Hasi uznał, że priorytetem jest Liga Mistrzów, dlatego w poprzednich kolejkach stosował dużą rotację. W Chorzowie posłał jednak do boju silny skład, m.in. z Nemanją Nikoliciem, Michałem Pazdanem, Igorem Lewczukiem czy Michałem Kucharczykiem.
Na stadionie przy Cichej pojawił się Mariusz Stępiński. Snajper Ruchu przez ponad tydzień przebywał we Francji, ale jego transferu do FC Nantes nie sfinalizowano. Według francuskich mediów ma do tego dojść na początku tygodnia (a suma odstępnego - wg "L'Equipe" - wyniesie 2,8 mln euro).
- Oficjalnie wciąż czekam na podpisanie dokumentów przez pana Patermana (prezesa Ruchu - przyp. red.), bo w tej chwili to on jest w całej sytuacji przeszkodą. Na dzień dzisiejszy nie chce podpisać dokumentów, zobaczymy, jak to dalej będzie wyglądać - wyjaśnił Stępiński w rozmowie z niebiescy.pl przeprowadzonej krótko przed meczem.
Okazuje się, że FC Nantes nie jest jedynym klubem, który chce pozyskać "Stępla". Jak informuje slask.sport.pl, większe pieniądze za napastnika wykłada Lokomotiw Moskwa. Tyle że napastnik nie pali się do przeprowadzki do Rosji.
Od pierwszego gwizdka sędziego Daniela Stefańskiego "Niebiescy" - niesieni głośnym dopingiem kibiców - starali się zrobić krzywdę uczestnikowi Ligi Mistrzów. Zadanie było jednak bardzo trudne. Ruch stwarzał zagrożenie głównie po stałych fragmentach gry, bitych przez Patryka Lipskiego. W pierwszych minutach Rafał Grodzicki zgrał piłkę na dalszy słupek, ale nikt nie zdążył do podania.
Legia była zdecydowanie groźniejsza. W 13. minucie zapachniało golem dla gości. Po niedokładnym wykopie Kamila Lecha chorzowianie stracili piłkę. Nikolić stanął oko w oko z młodym golkiperem z Chorzowa, ale uderzył obok słupka. Później bramkarza Ruchu niepokoili:Belg ghańskiego pochodzenia Vadis Odjidja-Ofoe oraz Michał Kucharczyk. Po kolejnym uderzeniu Odjidji-Ofoe i rykoszecie Lech musnął piłkę, a ta odbiła się od słupka.
Kibice ożywili się, gdy po drugiej stronie boiska przed szansą stanął Piotr Ćwielong. Podawał Jakub Arak, a "Pepe" zdecydował się na uderzenie z powietrza. Gdyby trafił, byłby to gol z gatunku "stadiony świata". Ćwielong był jednak na bakier z precyzją.
Pod koniec I części Legia wyszła na prowadzenie. Piłkę stracił Patryk Lipski, a świetnym podaniem z głębi pola popisał się Thibaut Moulin. Nikolić znalazł się w sytuacji sam na sam, dogonić go próbował Michał Koj, ale był odrobinę spóźniony. Węgier zachował zimną krew, uderzył technicznie, w krótki róg. Za moment cieszył się z gola, całując "eLkę" na koszulce.
Po przerwie obraz gry się nie zmienił. Defensywa Legii kierowana przez Michała Pazdana i byłego piłkarza Ruchu Igora Lewczuka odpierała ataki Ruchu. Mistrz Polski kontrował. Tak było, gdy prawą stroną obrońcom gospodarzy uciekł Steven Langil. Z jego uderzeniem poradził sobie jednak Lech.
W II połowie doszło niestety do zamieszek na trybunach. Miejscowi sympatycy usiłowali sforsować ogrodzenie i przedrzeć się w pobliże fanów Legii. Interweniowała ochrona i policja.
Gdy sytuacja na trybunach się uspokoiła, Legia podwyższyła prowadzenie. Tomasz Jodłowiec podał do Nikolicia, a ten po raz drugi pokonał Lecha. Piłka po uderzeniu Węgra odbiła się jeszcze od Grodzickiego, myląc Lecha.
Czy Nikolić w wielkim stylu pożegnał się z Legią? Od kilku dni głośno o jego odejściu z klubu z Łazienkowskiej. Snajper ma ofertę z Maccabi Tel Awiw. - Jak długo będzie w Legii? Szczerze - nie wiem. Gdybym wiedział to na pewno, to bym powiedział. W ciągu najbliższych dni (do zamknięcia okienka transferowego, 31 sierpnia - przyp. red.) wiele się może wydarzyć, ale równie dobrze może się nic nie wydarzyć i Nikolić zostanie w Legii - tak o bohaterze meczu na Cichej mówił Besnik Hasi, trener Legii.
Zobacz skrót meczu Ruch - Legia
W następnej kolejce Ruch zmierzy się we Wrocławiu ze Śląskiem. Spotkanie rozegrane zostanie w poniedziałek, 12 września (godz. 18). W lidze nastąpi teraz przerwa z uwagi na mecz reprezentacji Polski w Kazachstanie.
Powiedzieli po meczu
Besnik Hasi (trener Legii): - Przyjechaliśmy tu po trzy punkty. Z powodu wysokiej temperatury nie było w meczu wysokiego tempa. Mieliśmy trzy-cztery szanse, Ruch nie miał żadnych. Nastawienie piłkarzy było dobre, gra musi być lepsza. Ważne było, by po uzyskaniu awansu do Ligi Mistrzów zdobyć trzy punkty, bo sporo już potraciliśmy. Kucharczyk został zmieniony, bo w ostatnich dniach miał problem ze stopą. Nie trenował dwa dni po meczu z Dundalk, brał tabletki. Wczoraj trenował, bój pojawiał się i znikał, ale w trakcie meczu był tak duży, że musieliśmy dokonać zmiany.
Waldemar Fornalik (trener Ruchu): - Na pewno do momentu utraty bramki graliśmy całkiem niezły mecz, solidny. Próbowaliśmy konstruować akcje. Bramka nas rozbiła, na w pół zdobyliśmy ją razem z Legią. Ciężko było się podnieść. Druga połowa była jaka była, druga bramka też dość przypadkowa, piłka odbiła się od Rafała Grodzickiego. Mieliśmy dziś tylko jednego napastnika, który dopiero terminuje, uczy się. Chcąc nawiązać walkę z Legią, trzeba być mocniejszym w ofensywie. Pracujemy nad tym, żeby dołączyło do nas dwóch napastników.
7. kolejka Lotto Ekstraklasy
Ruch Chorzów - Legia Warszawa 0:2 (0:1)
Bramki: Nikolić dwie (39, 76).
Żółte kartki: Oleksy, Ćwielong - Bereszyński, Lewczuk, Moneta.
Sędziował: Daniel Stefański (Bydgoszcz). Widzów 9000.
Ruch: Lech - Konczkowski, Grodzicki, Koj, Oleksy - Mazek (62. Przybecki), Surma, Urbańczyk, Lipski (66. Nowak), Ćwielong - Arak (73. Moneta).
Legia: Malarz - Bereszyński, Pazdan, Lewczuk, Hlousek - Guilherme (77. Broź), Odjidja-Ofoe, Kopczyński, Moulin (56. Jodłowiec), Kucharczyk (41. Langil) - Nikolić.
Reklama:
Dyskusja: