Niebiescy poszli za ciosem. I uciekli ze strefy spadkowej

Chorzowianin 2017-02-27 | Komentarzy: 0
Po raz pierwszy w tym sezonie podopieczni Waldemara Fornalika wygrali drugi kolejny mecz. Po 3:1 z Legią Warszawa okazali się lepsi także od wrocławskiego Śląska, pokonując go 2:0. Dzięki temu wydostali się nad "kreskę", na bezpieczne, 14. miejsce.
Niebiescy poszli za ciosem. I uciekli ze strefy spadkowej

Kapitan Niebieskich Rafał Grodzicki przypieczętował sukces w meczu ze Śląskiem | Fot. Marcin Bulanda

W porównaniu z meczem z Legią ze składu Ruchu wypadło dwóch zawodników. Adam Pazio został zawieszony na trzy spotkania za uderzenie Artura Jędrzejczyka. Natomiast urazu kości jarzmowej w pojedynku w stolicy doznał Martin Konczkowski. 

W tej sytuacji szansę dostał Michał Koj, dla którego był to pierwszy mecz po 164 dniach przerwy. "Koju" zagrał w specjalnym kasku, podobnym do tego, który od lat zakłada czeski bramkarz Petr Cech, Do wyjściowej "11" trafił także Łukasz Moneta.

Pierwszą akcję przeprowadzili wrocławianie. Po dośrodkowaniu z prawej strony obrońcom Ruchu uciekł Kamil Biliński, który wyskoczył do główki. W momencie podania znajdował się jednak na spalonym, a do tego i tak przeniósł piłkę nad poprzeczką.

Skuteczniejsi byli "Niebiescy". Patryk Lipski uruchomił na prawej stronie Miłosza Przybeckiego, który wygrał pojedynek biegowy z Mariuszem Pawelcem, a następnie przelobował wychodzącego z bramki Mariusza Pawełka.

Goście chcieli jak najszybciej odrobić stratę i w kolejnych minutach w polu karnym Ruchu było naprawdę groźnie. Najwięcej problemów chorzowianom sprawiał Biliński. Za pierwszym razem udało się im go zablokować, później oddał strzał, ale na posterunku był Libor Hrdlicka.

Później po raz kolejny z dobrej strony pokazał się Lipski. W efektowny sposób zagrał do Jarosława Niezgody, który zdecydował się na uderzenie z pierwszej piłki. Nie trafił w nią jednak czysto.

Śląsk dłużej utrzymywał się przy piłce (57% w pierwszej połowie), cierpliwie rozgrywał piłkę, ale nie potrafił się przedrzeć przez obronę Ruchu. Do 39. minuty. Wówczas Biliński znalazł się w sytuacji sam na sam z Hrdlicką i ulokował piłkę w siatce, ale... Wrocławianie, zamiast cieszyć się z gola, wściekali się na sędziów. Asystent arbitra podniósł bowiem chorągiewkę. Była to kontrowersyjna sytuacja, goście twierdzili, że Biliński był w linii z obrońcami Ruchu.

W przerwie doszło do rzadko spotykanej roszady. Sędzia Bartosz Frankowski doznał urazu łydki i nie był w stanie prowadzić zawodów. Zastąpił go sędzia techniczny Robert Marciniak z Krakowa.

Na początku II połowy świetną okazję do podwyższenia prowadzenia miał Niezgoda. Tym razem jednak Pawełek odważnym wybiegiem uprzedził napastnika Ruchu.

Najskuteczniejszy w tym sezonie piłkarz "Niebieskich" przeprowadził w 70. minucie akcję, która miała ogromne znaczenie dla losów spotkania. Urwał się jednemu z rywali przy linii bocznej, a następnie zdecydował się na pojedynek "1 na 1" z Adamem Kokoszką. Obrońca Śląska go sfaulował, a "rezerwowy" sędzia nie wahał się ani przez chwilę. Znów jednak nie zabrakło kontrowersji - powtórki pokazały, że Kokoszka podłożył nogę Niezgodzie tuż przed linią pola karnego.

Jedenastkę wykonywał kapitan Ruchu. Rafał Grodzicki w tym sezonie strzelił już wcześniej dwa gole z 11 metrów, w obu przypadkach uderzał w środek bramki. Podobnie było i teraz. Mariusz Pawełek rzucił się w lewą stronę, pozbawiając się szans na skuteczną interwencję.

Ten gol podciął skrzydła wrocławianom, którzy nie atakowali już z taką pasją. Ruch utrzymał dwubramkowe prowadzenie, odniósł drugie z rzędu zwycięstwo i opuścił strefę spadkową (wyprzedził Górnika Łęczna oraz - lepszą różnicą bramek - Piasta Gliwice).

Kolejny mecz chorzowianie rozegrają 4 marca (godz. 18), w Niecieczy z Bruk-Betem Termalicą.

Powiedzieli po meczu
Jan Urban (trener Śląska):
- Mieliśmy pierwszą bardzo dobrą sytuację Kamila Bilińskiego, za chwilę Ruch strzelił bramkę i prowadził 1:0 - po sytuacji, jakiej się spodziewaliśmy. Ruch wykorzystuje znakomicie szybkość piłkarzy, jakich ma. Sytuacje w II połowie, gdzie musieliśmy grać bardziej otwarcie, też wynikały z tego, że musieliśmy zaryzykować. Wiemy, że graliśmy dobre spotkanie, szczególnie w I połowie. Mogo być to inne spotkanie, gdyby sędzia się nie pomylił w kluczowych sytuacjach - bramka strzelona przez nas prawidłowo, rzut karny za faul przed polem karnym... 

Waldemar Fornalik (trener Ruchu): - Był to trudny dla nas mecz, Śląsk jest dobrą drużyną, prezentował się w tych pierwszych meczach naprawdę dobrze. Trzeba było grać solidnie i umiejętnie, aby się obronić przed ich atakami. Bardzo ważna była bramka, którą otworzyliśmy wynik. Później w II połowie wyglądało to lepiej piłkarsko z naszej strony, bowiem pierwsza połowa należała do Śląska. Ofiarna gra całego zespołu w defensywie sprawiła, że trzy punkty zostały w Chorzowie. Przygotowaliśmy się do tego meczu, wiedząc, że będzie zupełnie inny od tego, który zagraliśmy w Warszawie. Zawodnicy stanęli na wysokości zadania, gratuluję im ambitnej postawy i skutecznej gry.

23. kolejka Lotto Ekstraklasy
Ruch Chorzów - Śląsk Wrocław 2:0 (1:0)
Bramki:
Przybecki (8), Grodzicki (71. karny).
Sędziowali Bartosz Frankowski (Toruń), od 46. minuty Robert Marciniak (Kraków).
Żółte kartki: Grodzicki - Engels. Widzów 5557.
Ruch: Hrdlicka - Kowalczyk, Grodzicki, Helik, Koj (87. Oleksy) - Przybecki, Urbańczyk, Surma, Lipski, Moneta (90. Visnakovs) - Niezgoda (81. Arak).
Śląsk: Pawełek - Dankowski, Celeban, Kokoszka, Pawelec - Roman, Madej, Kovacević, Morioka (83. Alvarinho), Pich (73. Engels) - Biliński (71. Zwoliński).

(mf)

Reklama:

Dyskusja:

Polityka plików "cookie"

Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w polityce prywatności.