Był respekt, kiks i poprzeczka. Zabrakło tylko bramek

Walka dwóch piątek, czyli Marcin Kowalczyk z Ruchu kontra Marcin Pietrowski z Piasta | Fot. Marcin Bulanda
Gra toczyła się o dużą stawkę. Wcześniejsze wyniki 27. kolejki poukładały się tak, że Ruch w przypadku wygranej z Piastem zmniejszyłby stratę do ósmej drużyny tabeli - Korony Kielce - do zaledwie trzech punktów.
Derby Śląska rozgrywane były w 90. rocznicę założenia ligi polskiej. 3 kwietnia 1927 r. Ruch Wielkie Hajduki uległ 1. FC Katowice 0:7. Obecny sezon jest 77. z udziałem "Niebieskich" w najwyższej klasie rozgrywek.
W spotkaniu na Cichej pierwsze uderzenie oddał Stojan Vranjes. "Niebiescy" zrewanżowali się strzałem Łukasza Monety, po którym piłka minęła słupek bramki strzeżonej przez Jakuba Szmatułę. Bramkarza Piasta pokonać mógł także Rafał Grodzicki. Po rzucie rożnym piłka spadła mu pod nogi, ale kapitan gospodarzy skiksował.
Później lewą stroną boiska ruszył obrońca chorzowian Marcin Kowalczyk. Po drodze założył "siatkę" jednemu z rywali, a następnie podał do Jarosława Niezgody. Najskuteczniejszy zawodnik Ruchu natychmiast odegrał piłkę do Patryka Lipskiego, ale uderzenie pomocnika zostało zablokowane.
Najlepszą okazję w I połowie "Niebiescy" mieli w 24. minucie. Po podaniu z głębi pola prawą flanką urwał się Miłosz Przybecki. Dokładnie zagrał po ziemi, a Niezgoda miał tylko dołożyć nogę. Jednak 22-latek - będąc na szóstym metrze - fatalnie skiksował.
- Akcja była piękna. Nie wiem, czy to "wina" boiska, czy zabrakło koncentracji. Widziałem tylko jedną powtórkę. Trudno jednak robić Jarkowi wielkie wyrzuty, wiemy, ile strzelił nam ważnych bramek. To jest piłka - komentował po meczu Waldemar Fornalik, trener Ruchu.
W drugiej połowie gliwiczanie zaatakowali śmielej, ale niewiele z tego wynikało. Radosław Murawski i Vranjes uderzali niecelnie. Ruch dostosował się do warunków, które zaproponował Piast. Cofnął się pod własne pole karne, by poszukać szans do kontrataku.
Takowa nadarzyła się w 70. minucie. Chorzowianie wyszli w czterech przeciwko trzem zawodnikom z Gliwic. Piłkę na lewej stronie prowadził Moneta, wydawało się, że poda do któregoś z kolegów, ale zdecydował się na strzał. Po jego bombie piłka trafiła w okolice spojenia słupka z poprzeczką!
Trener Piasta Dariusz Wdowczyk zaryzykował i wpuścił na boisko kolejnych napastników - Papadopulosa wsparli Maciej Jankowski i Łukasz Sekulski. I to właśnie ten ostatni zainicjował akcję, po której "Piastunki" mogły wygrać w Chorzowie. Ściągnął na siebie uwagę piłkarzy Ruchu, a następnie zagrał do Vranjesa, który znalazł się w sytuacji sam na sam z Liborem Hrdlicką. Uderzył po ziemi, na szczęście dla Ruchu minimalnie niecelnie.
Derby zakończyły się bez wyłonienia zwycięzcy. W następnej kolejce chorzowianie znów powalczą o punkty w poniedziałek. 10 kwietnia o godz. 18.00 spotkają się w Kielcach z Koroną.
Powiedzieli po meczu:
Dariusz Wdowczyk (trener Piasta): - Myślę, że nie było to porywające widowisko, obie drużyny stowrzyły kilka okazji, ale to było zbyt mało, by radować kibiców swoją grą. Popełniliśmy bardzo dużo strat własnych, co się wcześniej nie zdarzało. W większości spotkania udawało nam się wyeliminować zagrania na szybkich piłkarzy Ruchu - Monetę, Przybeckiego. Zmiany, których dokonywaliśmy, były z myślą o zdobyciu trzech punktów. Mieliśmy okazje, by wygrać mecz. Cóż, jest remis, z przebiegu spotkania zasłużony.
Mam pewien niedosyt co do tego spotkania, ze nie powalczyliśmy bardziej o te trzy punkty, a z drugiej strony punkt na wyjeździe przeciwko dobrze grającemu ostatnio Ruchowi jest cennym punktem.
Waldemar Fornalik (trener Ruchu): - To był wyrównany mecz. Było widać spory respekt obu drużyn w stosunku do siebie. Nikt nie chciał popełnić rażącego błędu, szczególnie w I połowie. Szkoda, że nie wykorzystaliśmy sytuacji Niezgody. Takie sytuacje otwierają mecz. W II połowie mieliśmy akcję, po której Łukasz Moneta trafił w poprzeczkę. Potem była też stuprocentowa szansa Vranjesa dla Piasta. Patrząc na statystyki, "zakręciło się" to wokół remisu. Ale mimo wszystko uważam, że gdybyśmy pierwsi zadali ten cios, moglibyśmy ten mecz wygrać.
Nie byłem zaskoczony, ze Piast w końcówce grał trójką w ataku. To pokazuje, jaki potencjał ma ten zespół, jakich ma zawodników na ławce - Masłowski, Sekulski, Jankowski. Dwóch z tej trójki staraliśmy się zakontraktować.
27. kolejka Lotto Ekstraklasy
Ruch Chorzów - Piast Gliwice 0:0
Żółte kartki: Flis, Szeliga.
Sędziował Piotr Lasyk (Bytom). Widzów 7837 (w tym 350 z Gliwic).
Ruch: Hrdlicka - Konczkowski, Grodzicki, Helik, Kowalczyk - Przybecki (83. Pazio), Surma, Urbańczyk, Lipski, Moneta (90+1. Trojak) - Niezgoda (85. Arak).
Piast: Szmatuła - Korun, Pietrowski (60. Jankowski), Sedlar - Szeliga, Murawski, Vranjes, Flis - Badia (74. Sekulski), Żivec (60. Masłowski) - Papadopulos.
Reklama:
Dyskusja: