Trzy minuty, które wstrząsnęły Niebieskimi

Fot. Marcin Bulanda
- Sytuacja jest trudna, ale nie beznadziejna. Musimy się podnieść mentalnie, zaraz mamy mecz z Piastem - mówił po klęsce we Wrocławiu (0:6 ze Śląskiem) trener "Niebieskich" Krzysztof Warzycha. Do spotkania derbowego na Cichej Ruch przystępował jako ostatni zespół tabeli, Piast jako przedostatni. Goście mieli na koncie o dwa "oczka" więcej.
Warzycha postanowił "zamieszać" w składzie. Dokonał aż trzech zmian - na ławce zasiedli: Michał Helik, Miłosz Przybecki, a także Łukasz Surma. Pewnym zaskoczeniem była zwłaszcza nieobecność tego ostatniego, który w tym sezonie zagrał we wszystkich spotkaniach. Szansę dostali Paweł Oleksy, Michał Walski i Miłosz Trojak. Dwaj ostatni mieli na koncie po kilka występów, ale wyłącznie w roli zmienników. Był to ich debiut w wyjściowym składzie.
W poniedziałek Ruch otrzymał licencję na występy w Ekstraklasie w sezonie 2017/18 (ale przy okazji także trzy minusowe punkty). Po tej decyzji odetchnąć z ulgą mogli nie tylko działacze, ale przede wszystkim kibice, którzy - po niepokojących doniesieniach w ostatnich tygodniach - mocno obawiali się o przyszłość "Niebieskich". We wtorkowy wieczór na stadion przyszło ponad 6 tys. fanów.
Na początku spotkania swoją obecność na boisku starał się podkreślić Trojak. Dwukrotnie strzelał, ale został zablokowany przez gliwiczan. Później podopieczni Krzysztofa Warzychy wycofali się na własną połowę i starali się skontrować Piasta. Po dobrym podaniu Bartosza Nowaka lewą stroną popędził Łukasz Moneta, jednak nie trafił w światło bramki.
Piast odpowiedział mocnym, acz niecelnym uderzeniem Heberta. Na pierwszy strzał, po którym musiał interweniować któryś z bramkarzy, czekaliśmy do 28. minuty. Trojak spróbował po raz kolejny, ale Jakub Szmatuła nie dał się zaskoczyć. Jak się okazało, był to jedyny celny strzał Ruchu w tej połowie. Goście mieli swoją szansę w końcówce tej części. Po centrze z lewej strony Maciej Jankowski uderzył z powietrza, ale piłka znalazła się w rękach Hrdlicki. Jeszcze pod drugą bramką precyzji zabrakło Monecie i sędzia wysłał piłkarzy na przerwę.
Warto wspomnieć o kolejnej efektownej oprawie przygotowanej przez kibiców Ruchu. "Ostatni synowie górnośląskiej ziemi, w niebiesko-białym szeregu zjednoczeni" - taki napis pojawił się na trybunie (naprzeciw trybuny głównej). Fani mieli także flagi w barwach klubowych i Górnego Śląska.
Druga połowa rozpoczęła się od uderzenia Sasy Żivca, które chorzowianie zdołali zablokować. Ruch miał spory problem z wymianą kilku celnych podań. Gdy piłkarze z Chorzowa odbierali piłkę rywalom i ruszali z kontrą, najczęściej kończyła się ona po dwóch zagraniach. Stratą. W 68. minucie znakomitą okazję dla Piasta miał grający od II połowy Denis Gojko. Po jego strzale piłka trafiła jednak w boczną siatkę.
Warzycha zmienił napastników. Na boisko - w miejsce Jakuba Araka - wszedł Jarosław Niezgoda. Stadion wreszcie się ożywił, gdy w 70. minucie Monecie zabrakło bardzo niewiele. Po jego uderzeniu z rzutu wolnego piłka nieznacznie minęła spojenie słupka z poprzeczką.
Niestety za moment było 0:1. Z lewej strony centrował Patrik Mraz, do piłki ruszyli Gojko i Paweł Oleksy, a za moment znalazła się w bramce. Spiker zakomunikował, że był to gol samobójczy Oleksego. 19-latek z Gliwic wykonał ruch do piłki, ale to defensor Ruchu - klatką piersiową - wpakował ją do własnej siatki.
Za moment sytuacja Ruchu stała się dramatyczna. Łukasz Sekulski zagrał do wbiegającego w pole karne Gerarda Badii. Hiszpan przyjął piłkę i natychmiast uderzył. W sam róg bramki Hrdlicki. To był popis umiejętności technicznych pomocnika Piasta.
- Zapier...ć! - krzyknęli kibice z Chorzowa. Niektórzy zaczęli opuszczać stadion. Nie chcieli patrzeć na to, jak ich ukochana drużyna robi duży krok w stronę pierwszej ligi. "Niebieskich" dobił w końcówce Hebert, który "główką" pokonał Hrdlickę, pieczętując trzybramkową wygraną gości.
Sytuacja Ruchu stała się powoli dramatyczna, choć nadal ma on szanse na utrzymanie. Do drużyny z 14. miejsca nasz zespół traci trzy punkty, a do końca rozgrywek pozostały trzy kolejki. Następny mecz Ruch rozegra już w piątek (19 maja) na stadionie Cracovii. Początek o godz. 20.30.
Powiedzieli po meczu
Dariusz Wdowczyk (trener Piasta): - Był to bardzo istotny mecz. Graliśmy w pierwszej połowie zachowawczo. Cieszę się bardzo, że Denis Gojko strzelił bramkę (zapisano to jako trafienie samobójcze Oleksego - przyp. red.), dla niego to wspaniała sprawa, zaczyna przygodę z piłką. Dał dobrą zmianę, miał jeszcze jedną sytuację. Mamy trzy dni, żeby się nacieszyć tym zwycięstwem. Jeszcze się nic nie skończyło, będziemy dalej walczyli, żeby się utrzymać.
Krzysztof Warzycha (trener Ruchu): - Tak jak mówiłem po poprzednim meczu, sytuacja jest trudna, ale muszę powiedzieć, że tanio skóry nie sprzedamy. Będziemy walczyć do ostatniego meczu. Zostało do zdobycia dziewięć punktów. Nie wiem, czy 26 punktów wystarczy do utrzymania. Chcemy pokazać, że drużyna ma charakter. Jestem zadowolony z ambicji, woli walki. Podziękowałem chłopakom, był to lepszy obraz niż w ostatnim meczu. Pomimo porażki są też pozytywy. Nie chcieliśmy wyjść na hurra, wiedzieliśmy, że Piast to zespół, który potrafi grać w piłkę. Chcieliśmy zostawić im trochę miejsca w I połowie. Wiadomo, że atutem naszej drużyny jest szybki kontratak, niestety nie było wykończenia. Postaramy się, żeby nikt nie miał do nas pretensji, że nie walczymy do końca. Musimy w każdym meczu zostawić serducho na boisku, żeby osiągnąć lepszy wynik w następnym meczu.
34. kolejka Lotto Ekstraklasy
Ruch Chorzów - Piast Gliwice 0:3 (0:0)
Bramki: Oleksy (72. samobójcza), Badia (75), Hebert (88).
Żółte kartki: Oleksy - Sedlar.
Sędziował Paweł Gil (Lublin). Widzów 6437.
Ruch: Hrdlicka - Konczkowski, Grodzicki, Kowalczyk, Oleksy - Walski (63. Przybecki), Nowak (78. Visnakovs), Urbańczyk, Trojak, Moneta - Arak (68. Niezgoda).
Piast: Szmatuła - Pietrowski, Sedlar, Hebert, Mójta (31. Mraz) - Murawski, Korun (46. Gojko) - Badia, Jankowski, Zivec - Papadopulos (73. Sekulski).
Reklama:
Dyskusja: