Ruch z Legią wygrał 1:0. Jak zwykle.
Chorzowianin 2010-09-13
|
Komentarzy: 0
Ruch znów wygrał z Legią. Znów do zwycięstwa wystarczyła jedna bramka. Chytrym uderzeniem popisał się Wojciech Grzyb, który w niedzielę na Cichej kipiał energią jak nigdy.

Rzut okiem na ostatnie wyniki meczów Ruchu z Legią na Cichej: marzec, Puchar Polski, 1:0, po golu Artura Sobiecha. Potem maj, ekstraklasa, 1:0, po golu Arkadiusza Piecha. I wreszcie wrzesień (miniona niedziela), ekstraklasa, znów 1:0. Tym razem bramka Wojciecha Grzyba.
Świetna seria meczów z Legią to nie jedyna, z której cieszył się autor bramki. - Udało się podtrzymać dobrą passę śląskich drużyn w ten weekend. Wygrała Polonia, Górnik, Piast, GKS Katowice i Ruch Radzionków. To świetny dzień. Górny Śląsk górą! - radował się jak dziecko Wojciech Grzyb po meczu.
Nie inaczej było po bramce. Popularny „Grzybek” tak w 29 minucie zawinął, że do końca nie miał pewności, czy piłka wyląduje w siatce. Leżąc na ziemi jeszcze odprowadził ją wzrokiem. Ta jeszcze zahaczyła o słupek i dopiero wtedy wturlała się do bramki strzeżonej przez Marijana Antolovicia. 36-letni pomocnik Ruchu czym prędzej zdjął koszulkę i podbiegł do kamery Canalu plus, ręce złożył do bokserskiej gardy i wyprężył muskuły, których mogliby pozazdrościć nawet młodsi gracze. Musiał się jednak liczyć z tym, że za chwilę dostanie żółta kartkę od sędziego. Przepisy zabraniają zdejmować koszulkę podczas meczu.
- Spotkania z Legią to taka sama wojna jak kiedyś. Dla kibiców na pewno. Zapewniam, że dla zawodników również – stwierdził.
Ruch śmiało mógł wyżej wygrać. Co ciekawe, najwięcej okazji na bramki mieli pomocnicy. Krzysztof Nykiel po meczu śmiał się, że „Grzybek” mógł nawet pokusić się o hattricka. Marcin Malinowski za to tak huknął z dystansu w drugiej połowie, że bramkarz Legii z trudem obronił jego strzał. Jeszcze w pierwszej odsłonie szansę na bramkę zmarnował Michał Pulkowski. - Możemy mieć do siebie trochę żalu, że nie strzeliliśmy w pierwszej połowie więcej bramek. Grałoby się nam spokojniej – zauważył M. Pulkowski.
Kibice odetchnęli. - Gratuluję chłopakom wygranej, ale patrzymy przed siebie. Mamy za sobą pięć kolejek. Mogliśmy zdobyć więcej punktów. Jesteśmy zadowoleni przede wszystkim z występów na własnym boisku – stwierdził na pomeczowej konferencji Waldemar Fornalik, trener „niebieskich”. W meczach wyjazdowych Ruch nie radzi sobie. Z Obu poprzednich meczów wyjazdowych z GKS Bełchatów i Górnikiem Zabrze Ruch wrócił na tarczy. Być może to zmieni się już w najbliższą sobotę. O 19.15 w Bytomiu derby z Polonią.
Ruch Chorzów – Legia Warszawa 1:0 (1:0)
1:0 – Wojciech Grzyb (29). Sędziował: Paweł Gil (Lublin). Widzów: 6 500. Żółte kartki: Grzyb, Grodzicki – Choto, Rzeźniczak. Czerwona kartka: Rzeźniczak (70 druga żółta).
Ruch: Pilarz – Nykiel, Grodzicki, Stawarczyk, Sadlok – Grzyb, Malinowski, Straka, Pulkowski (62. Lisowski), Zając (77. Jankowski) – Olszar (69. Janoszka).
Legia: Antolović – Rzeźniczak, Jędrzejczyk, Choto, Wwrzyniak – Manu, Borysiuk (46. Cabral), Vrdoljak, Iwański (88. Giza), Rybus (46. Kucharczyk) - Mezenga.
Świetna seria meczów z Legią to nie jedyna, z której cieszył się autor bramki. - Udało się podtrzymać dobrą passę śląskich drużyn w ten weekend. Wygrała Polonia, Górnik, Piast, GKS Katowice i Ruch Radzionków. To świetny dzień. Górny Śląsk górą! - radował się jak dziecko Wojciech Grzyb po meczu.
Nie inaczej było po bramce. Popularny „Grzybek” tak w 29 minucie zawinął, że do końca nie miał pewności, czy piłka wyląduje w siatce. Leżąc na ziemi jeszcze odprowadził ją wzrokiem. Ta jeszcze zahaczyła o słupek i dopiero wtedy wturlała się do bramki strzeżonej przez Marijana Antolovicia. 36-letni pomocnik Ruchu czym prędzej zdjął koszulkę i podbiegł do kamery Canalu plus, ręce złożył do bokserskiej gardy i wyprężył muskuły, których mogliby pozazdrościć nawet młodsi gracze. Musiał się jednak liczyć z tym, że za chwilę dostanie żółta kartkę od sędziego. Przepisy zabraniają zdejmować koszulkę podczas meczu.
- Spotkania z Legią to taka sama wojna jak kiedyś. Dla kibiców na pewno. Zapewniam, że dla zawodników również – stwierdził.
Ruch śmiało mógł wyżej wygrać. Co ciekawe, najwięcej okazji na bramki mieli pomocnicy. Krzysztof Nykiel po meczu śmiał się, że „Grzybek” mógł nawet pokusić się o hattricka. Marcin Malinowski za to tak huknął z dystansu w drugiej połowie, że bramkarz Legii z trudem obronił jego strzał. Jeszcze w pierwszej odsłonie szansę na bramkę zmarnował Michał Pulkowski. - Możemy mieć do siebie trochę żalu, że nie strzeliliśmy w pierwszej połowie więcej bramek. Grałoby się nam spokojniej – zauważył M. Pulkowski.
Kibice odetchnęli. - Gratuluję chłopakom wygranej, ale patrzymy przed siebie. Mamy za sobą pięć kolejek. Mogliśmy zdobyć więcej punktów. Jesteśmy zadowoleni przede wszystkim z występów na własnym boisku – stwierdził na pomeczowej konferencji Waldemar Fornalik, trener „niebieskich”. W meczach wyjazdowych Ruch nie radzi sobie. Z Obu poprzednich meczów wyjazdowych z GKS Bełchatów i Górnikiem Zabrze Ruch wrócił na tarczy. Być może to zmieni się już w najbliższą sobotę. O 19.15 w Bytomiu derby z Polonią.
Ruch Chorzów – Legia Warszawa 1:0 (1:0)
1:0 – Wojciech Grzyb (29). Sędziował: Paweł Gil (Lublin). Widzów: 6 500. Żółte kartki: Grzyb, Grodzicki – Choto, Rzeźniczak. Czerwona kartka: Rzeźniczak (70 druga żółta).
Ruch: Pilarz – Nykiel, Grodzicki, Stawarczyk, Sadlok – Grzyb, Malinowski, Straka, Pulkowski (62. Lisowski), Zając (77. Jankowski) – Olszar (69. Janoszka).
Legia: Antolović – Rzeźniczak, Jędrzejczyk, Choto, Wwrzyniak – Manu, Borysiuk (46. Cabral), Vrdoljak, Iwański (88. Giza), Rybus (46. Kucharczyk) - Mezenga.
(pam)
Reklama:
Dyskusja: