Filmowy gol i przypadkowy samobój

Gol Michała Walskiego był z gatunku stadiony-świata. Jednak Ruch nie zdołał pokonać Górnika | Fot. Marcin Bulanda
Ostatni rywal "Niebieskich" to zarazem ich towarzysz niedoli w ostatnich dwóch sezonach. Najpierw Ruch i Górnik spadali razem z Ekstraklasy - w czerwcu 2017 r., a w tym roku opuścili solidarnie I ligę. Na trzecim szczeblu znacznie lepiej radzą sobie łęcznianie, którzy po 20 kolejkach zajmowali piąte miejsce (z przewagą dziewięciu punktów nad chorzowianami).
Trener Marek Wleciałowski dokonał kilku zmian w wyjściowym składzie. Po pauzie za czerwoną kartkę na środek obrony wrócił Bartłomiej Kulejewski, tworząc parę stoperów z Lukasem Duriską (Robert Obst przeszedł do środka pola). Z "11" wypadli Bartłomiej Wdowik i Wojciech Kędziora - ich miejsce zajęli Mateusz Bogusz oraz Mateusz Majewski. Dla tego ostatniego był to pierwszy występ od… 28 lipca. "Maja" dostał szansę w obliczu kartkowej absencji Kędziory oraz kontuzji Piotra Giela.
Przed rozpoczęciem spotkania prezes Ruchu Jan Chrapek wręczył Maciejowi Urbańczykowi okolicznościową koszulkę z nr 100. Był to bowiem setny występ wychowanka "Niebieskich".
Mecz toczył się przy kilkustopniowym mrozie. Kibice przebierali nogami, by nie zmarznąć. Głośno domagali się także nowego obiektu na Cichej (skandując "Nowy stadion dla Chorzowa"). Pomimo niesprzyjającej aury w pierwszej połowie było co oglądać. Już pierwsza akcja Ruchu mogła się zakończyć golem. Piłkę w polu karnym otrzymał Jakub Kowalski, przełożył ją na lewą nogę, ale jego uderzenie obronił Patryk Rojek.
Później "Niebiescy" - grający wyjątkowo w białych koszulkach i niebieskich spodenkach - stwarzali kolejne dobre okazje. Po podaniu Michała Walskiego niecelnie uderzył Majewski. W 20. minucie ładnym strzałem z dystansu popisał się Bogusz. Piłkę sparował Rojek, Kowalski zagrał ją jeszcze wzdłuż bramki, ale nikt nie zamknął akcji. Wynik mógł otworzyć także Lukas Duriska, lecz jego główka była niecelna.
Z czasem do głosu doszli piłkarze z Łęcznej. Kilka razy na bramkę Kamila Lecha strzelał były napastnik Ruchu Paweł Wojciechowski. Najlepszą okazję miał w 39. minucie, gdy główkował z bliska. Na szczęście dla chorzowian - ponad bramką.
W przerwie meczu odbyła się kolejna miła uroczystość. Prezes "Niebieskich" podziękował Szymonowi Michałkowi, prowadzącemu doping na sektorze rodzinnym, wręczając mu pamiątkową płytę.
Druga połowa rozpoczęła się ponownie od ataków Ruchu. Uderzenie Kowalskiego było jeszcze niecelne, ale za moment kibice mieli wreszcie powody do radości. Walski przepięknie przymierzył z ok. 25 m. Piłka wylądowała pod poprzeczką bramki Górnika. "Bramka-stadiony świata!" - emocjonował się spiker Kuba Kurzela.
Ruch kontrolował mecz, ale tylko do pewnego czasu. Pierwsze ostrzeżenie wysłał mu Wojciechowski. Po błędzie Pawło Miahkowa napastnik Górnika mógł wyrównać, ale uderzył wprost w Lecha.
Później zaś chorzowian szczęście opuściło. Goście wykonywali rzut rożny, "główkował" Piotr Rogala. Piłka odbiła się od poprzeczki, a następnie… od pleców Kamila Lecha i wpadła do siatki. Bramkarzowi Ruchu został zapisany gol samobójczy.
Zespół Marka Wleciałowskiego kończy rok na 12. miejscu z 25 punktami (6 zwycięstw - 7 remisów - 8 porażek). Na następny mecz drużyny trzeba będzie poczekać do pierwszego weekendu marca 2019 r. (wyjazdowe spotkanie z GKS-em Bełchatów).
Powiedzieli po meczu
Marcin Broniszewski (asystent trenera Górnika): - Jesteśmy zadowoleni z tego remisu. W I połowie Ruch miał zdecydowaną przewagę, stworzył zdecydowanie więcej sytuacji. Mieliśmy sporo szczęścia, bramkarz także super obronił pierwszą sytuację. Cieszymy się z tego punktu, jest dla nas bardzo cenny. To taki slogan, ale w końcowym rozrachunku będzie on miał duże znaczenie.
Marek Wleciałowski (trener Ruchu): Stanęły naprzeciw siebie zespoły dobrze zorganizowane. Mieliśmy utrudnione zadanie, bo przy skomasowanej obronie Górnika musieliśmy się natrudzić, by stworzyć sytuacje. Ale jak już je stworzyliśmy, to były to sytuacje wynikające z szybkiego, dobrego rozegrania. Mogę żałować, że nie padła dla nas bramka w I połowie. W konfrontacji dwóch wyrównanych zespołów w sensie taktycznym decydują niuanse. Taki niuans zadecydował, że straciliśmy bramkę na 1:1 i z tego tytułu czuję niedosyt. Będziemy mieć teraz więcej czasu i mam nadzieję, że wykorzystamy ten czas bardzo dobrze.
Majewski rozegrał dobre spotkanie jak na czas, kiedy nie widzieliśmy go w meczu ligowym. Przychodząc, trochę w ciemno ustawiłem pewną hierarchię. Mateusz w tej hierarchii był na odległym miejscu, ale i kontuzje, które nas dopadły, i kartki spowodowały, że dokonałem takich roszad. Majewski pomógł drużynie.
21. kolejka II ligi
Ruch Chorzów - Górnik Łęczna 1:1 (0:0)
Bramki: Walski (54) - Lech (78. samobójcza).
Żółte kartki: Podgórski - Tymosiak, Sasin, Pajnowski, Szewczyk.
Sędziował Marcin Szrek (Kielce). Widzów 2986.
Ruch: Lech - Podgórski, Duriska, Kulejewski, Miahkow - Kowalski (87. Mandrysz), Urbańczyk, Obst, Walski, Bogusz - Majewski (68. Balicki).
Górnik: Rojek - Zagórski, Midzierski, Rogala, Pajnowski (64. Szewczyk) - Szysz, Sasin, Tymosiak, Pisarczuk, Essam (85. Dzięgielewski) - Wojciechowski.
Reklama:
Dyskusja: