Niech się inni wstydzą!
Chorzowianin 2009-11-10
Hasło zapożyczone z reklamy doskonale pasuje do tego, co zobaczyliśmy w niedzielę na Cichej. Ruch Chorzów i Jagiellonia Białystok stworzyły doskonałe widowisko. Prawdopodobnie najlepsze w rundzie jesiennej w całej Ekstraklasie.

Chwała zwycięzcom („niebiescy” wygrali 5:2), chwała pokonanym, przede wszystkim zaś jak najwięcej takich spotkań.
W trzynastej kolejce Ekstraklasy na pierwszym planie znalazł się mecz Wisły z Legią. Jak się potem okazało, był to hit tylko z nazwy. Wygrała Legia 1:0, ale poziom spotkania był żenująco słaby w stosunku do oczekiwań. Prawdziwe widowisko zobaczyliśmy dopiero w niedzielę, na stadionie w Chorzowie.
Futbol potrafi być przewrotny. Kto mógłby się bowiem spodziewać, że w starciu Ruchu i Jagiellonii padnie aż siedem goli? Przecież „niebiescy” wygrywali w tym sezonie na Cichej 1:0 lub 2:0. Krzysztof Pilarz „zamurował” swoją bramkę, ale godny podkreślenia był także wyczyn jego rywala, Grzegorza Sandomierskiego. Golkiper „Jagi” przyjeżdżał do Chorzowa z mianem niepokonanego od sześciu spotkań.
Na logikę, warto było postawić u bukmachera bezbramkowy remis. Tymczasem Ruch - po fantastycznym spotkaniu - rozgromił białostoczan 5:2 i nadal jest wiceliderem Ekstraklasy! - W tym meczu było wszystko. Bramki, duże tempo, szybkość rozgrywania akcji. To, co podoba się kibicom - chwalił aktorów widowiska Waldemar Fornalik, trener „niebieskich”. - Na miejscu Michała nie martwiłbym się, bo przegrać po takim meczu to nie wstyd - Fornalik zwrócił się do siedzącego obok Michała Probierza, byłego zawodnika Ruchu, a obecnie trenera „Jagi”. - Piłka nożna jest taką piękną grą, że... można pięknie grać i przegrać - skwitował Probierz. O ile bowiem „Jaga” dorównywała Ruchowi w konstruowaniu akcji, o tyle popełniła zdecydowanie więcej błędów w obronie.
Było także mnóstwo walki, czasem nieprzepisowej. Hermes z Jagiellonii co chwilę leżał na boisku. Andrzej Niedzielan oberwał po starciu z Thiago Cionkiem. Ale zamiast „płakać”, zakasał rękawy i... strzelił gościom dwa gole! - Ten mecz był wymianą ciosów, i to dosłownie. W jednej z akcji dostałem w pysk od Cionka. Muszę mu za to podziękować, bo... był to dla mnie zastrzyk energii - wyjaśnił Niedzielan, który strzelił bramki nr 4 i 5. Wcześniej trafiali Artur Sobiech (na 1:0 i 2:1) oraz Łukasz Janoszka (3:1).
Wszyscy zachwycali się spotkaniem, jedynie... bramkarze mogli być troszeczkę niepocieszeni. Passa golkipera „Jagi” zakończyła się na 555 minutach bez gola. Z kolei strażnik bramki Ruchu dał się pokonać na Cichej po 475 minutach. Pilarz w poniedziałek (9.11.) obchodził 29. urodziny. Fani „niebieskich” o tym pamiętali i w trakcie II połowy zaintonowali mu („awansem”) symboliczne „Sto lat”. Pech chciał, że w tym czasie Jagiellonia strzeliła drugą bramkę...
Po takich emocjach już ostrzymy sobie apetyty na kolejne spotkania Ruchu. Końcówka roku zapowiada się szalenie ciekawie. Na razie nastąpi przerwa na mecze reprezentacji (o kadrowiczu z Ruchu, Macieju Sadloku piszemy tutaj), później zaś (21.11.) „niebiescy” zagrają na wyjeździe z Lechem Poznań. Na Cichej odbędą się jeszcze dwa spotkania - z Koroną Kielce (28.11.) i wielki hit z Wisłą Kraków (6.12.)!
W trzynastej kolejce Ekstraklasy na pierwszym planie znalazł się mecz Wisły z Legią. Jak się potem okazało, był to hit tylko z nazwy. Wygrała Legia 1:0, ale poziom spotkania był żenująco słaby w stosunku do oczekiwań. Prawdziwe widowisko zobaczyliśmy dopiero w niedzielę, na stadionie w Chorzowie.
Futbol potrafi być przewrotny. Kto mógłby się bowiem spodziewać, że w starciu Ruchu i Jagiellonii padnie aż siedem goli? Przecież „niebiescy” wygrywali w tym sezonie na Cichej 1:0 lub 2:0. Krzysztof Pilarz „zamurował” swoją bramkę, ale godny podkreślenia był także wyczyn jego rywala, Grzegorza Sandomierskiego. Golkiper „Jagi” przyjeżdżał do Chorzowa z mianem niepokonanego od sześciu spotkań.
Na logikę, warto było postawić u bukmachera bezbramkowy remis. Tymczasem Ruch - po fantastycznym spotkaniu - rozgromił białostoczan 5:2 i nadal jest wiceliderem Ekstraklasy! - W tym meczu było wszystko. Bramki, duże tempo, szybkość rozgrywania akcji. To, co podoba się kibicom - chwalił aktorów widowiska Waldemar Fornalik, trener „niebieskich”. - Na miejscu Michała nie martwiłbym się, bo przegrać po takim meczu to nie wstyd - Fornalik zwrócił się do siedzącego obok Michała Probierza, byłego zawodnika Ruchu, a obecnie trenera „Jagi”. - Piłka nożna jest taką piękną grą, że... można pięknie grać i przegrać - skwitował Probierz. O ile bowiem „Jaga” dorównywała Ruchowi w konstruowaniu akcji, o tyle popełniła zdecydowanie więcej błędów w obronie.
Było także mnóstwo walki, czasem nieprzepisowej. Hermes z Jagiellonii co chwilę leżał na boisku. Andrzej Niedzielan oberwał po starciu z Thiago Cionkiem. Ale zamiast „płakać”, zakasał rękawy i... strzelił gościom dwa gole! - Ten mecz był wymianą ciosów, i to dosłownie. W jednej z akcji dostałem w pysk od Cionka. Muszę mu za to podziękować, bo... był to dla mnie zastrzyk energii - wyjaśnił Niedzielan, który strzelił bramki nr 4 i 5. Wcześniej trafiali Artur Sobiech (na 1:0 i 2:1) oraz Łukasz Janoszka (3:1).
Wszyscy zachwycali się spotkaniem, jedynie... bramkarze mogli być troszeczkę niepocieszeni. Passa golkipera „Jagi” zakończyła się na 555 minutach bez gola. Z kolei strażnik bramki Ruchu dał się pokonać na Cichej po 475 minutach. Pilarz w poniedziałek (9.11.) obchodził 29. urodziny. Fani „niebieskich” o tym pamiętali i w trakcie II połowy zaintonowali mu („awansem”) symboliczne „Sto lat”. Pech chciał, że w tym czasie Jagiellonia strzeliła drugą bramkę...
Po takich emocjach już ostrzymy sobie apetyty na kolejne spotkania Ruchu. Końcówka roku zapowiada się szalenie ciekawie. Na razie nastąpi przerwa na mecze reprezentacji (o kadrowiczu z Ruchu, Macieju Sadloku piszemy tutaj), później zaś (21.11.) „niebiescy” zagrają na wyjeździe z Lechem Poznań. Na Cichej odbędą się jeszcze dwa spotkania - z Koroną Kielce (28.11.) i wielki hit z Wisłą Kraków (6.12.)!
(fab)
Reklama: