Ostatni dzwonek
Chorzowianin 2009-04-22
W poniedziałek chorzowski Ruch świętował urodziny. Drużyna Bogusława Pietrzaka mogła sprawić sobie i kibicom urodzinowy prezent, niestety przegrała w Białymstoku z Jagiellonią 0:1.

Obyło się więc bez fanfar i hucznych uroczystości - te zaplanowano na przyszły rok, gdy „niebiescy” będą obchodzić 90-lecie.
Trener Bogusław Pietrzak już przed wyjazdem na drugi koniec Polski nie owijał w bawełnę. Przedmeczową konferencję rozpoczął od jasnego komunikatu. - Mam nadzieję, że nikt się za to nie obrazi, ale... nie będę zwracał uwagi na opinie innych osób. Ciągle słyszę, że w 80 procentach gramy nudno, słabo, bez koncepcji. Przed nami mecz z Jagiellonią i myślę tylko o tym, aby zdobyć trzy punkty - powiedział Pietrzak.
Tym razem na poziom trudno było narzekać. Ruch rzeczywiście zagrał dobre spotkanie, stwarzał sytuacje bramkowe. Co z tego, skoro żadnej z nich na gola zamienić nie potrafił... Bramkarz Jagiellonii Piotr Lech - który pamięta... mistrzostwo Polski z „niebieskimi” w 1989 roku, a wkrótce obchodzić będzie 41. urodziny - nie dał się pokonać ani razu.
„Jaga” zaś, choć szybko straciła z powodu kontuzji Tomasza Frankowskiego, okazała się po prostu skuteczniejsza. Raz chorzowscy obrońcy dali się wymanewrować Kamilowi Grosickiemu (w 70 min) i było po meczu. Białostoczanie po raz pierwszy w historii zdołali pokonać Ruch w meczu Ekstraklasy. Szkoda, że w tym momencie... - Bardzo utrudnia to naszą sytuację w tabeli - przyznał ze smutkiem Bogusław Pietrzak.
Już tylko cztery punkty dzielą „niebieskich” (9. miejsce) od zajmującej ostatnie miejsce w tabeli Cracovii, a trzy od plasującej się na „barażowej”, czternastej pozycji gdańskiej Lechii. Dla „niebieskich” zabrzmiał ostatni dzwonek, jeśli chcą w spokoju dograć końcówkę sezonu. Tylko zwycięstwo w meczu z PGE GKS Bełchatów pozwoliłoby im na złapanie oddechu.
Spotkanie z Bełchatowem rozpocznie się w sobotę (25.04.) o godz. 14.45 na Stadionie Śląskim. Znów zapowiada się niezwykle ciężki mecz, gdyż rywale - prowadzeni przez asystenta Leo Beenhakkera, Rafała Ulatowskiego - spisują się wiosną bardzo dobrze. Wygrali cztery ostatnie spotkania! Zajmują piąte miejsce, ze stratą sześciu punktów do lidera, warszawskiej Legii. A nie należy zapominać, że PGE GKS gra wiosną bez swojego lidera Łukasza Garguły, który w lutym doznał poważnej kontuzji kolana (a latem będzie już piłkarzem krakowskiej Wisły). Niezwykle groźnym ogniwem w bełchatowskim zespole jest napastnik Dawid Nowak. Na pewno nie będzie go powstrzymywał Rafał Grodzicki, który w sobotę nie zagra z powodu nadmiaru żółtych kartek.
W lidze „niebieskim” się nie wiedzie, za to w Remes Pucharze Polski są... o trzy mecze od trofeum. Półfinałowym przeciwnikiem Ruchu będzie Legia Warszawa - pierwsze spotkanie rozegrane zostanie 29 kwietnia na Łazienkowskiej, rewanż - 7 maja na Stadionie Śląskim. Jeśli nasz zespół awansowałby do finału, to miałby w nim zapewniony atut własnego boiska. Już wiadomo, że mecz o trofeum odbędzie się nie w maju, lecz 6 czerwca - na Stadionie Śląskim. Drugi finalista zostanie wyłoniony z pary Lech Poznań - Polonia Warszawa.
Trener Bogusław Pietrzak już przed wyjazdem na drugi koniec Polski nie owijał w bawełnę. Przedmeczową konferencję rozpoczął od jasnego komunikatu. - Mam nadzieję, że nikt się za to nie obrazi, ale... nie będę zwracał uwagi na opinie innych osób. Ciągle słyszę, że w 80 procentach gramy nudno, słabo, bez koncepcji. Przed nami mecz z Jagiellonią i myślę tylko o tym, aby zdobyć trzy punkty - powiedział Pietrzak.
Tym razem na poziom trudno było narzekać. Ruch rzeczywiście zagrał dobre spotkanie, stwarzał sytuacje bramkowe. Co z tego, skoro żadnej z nich na gola zamienić nie potrafił... Bramkarz Jagiellonii Piotr Lech - który pamięta... mistrzostwo Polski z „niebieskimi” w 1989 roku, a wkrótce obchodzić będzie 41. urodziny - nie dał się pokonać ani razu.
„Jaga” zaś, choć szybko straciła z powodu kontuzji Tomasza Frankowskiego, okazała się po prostu skuteczniejsza. Raz chorzowscy obrońcy dali się wymanewrować Kamilowi Grosickiemu (w 70 min) i było po meczu. Białostoczanie po raz pierwszy w historii zdołali pokonać Ruch w meczu Ekstraklasy. Szkoda, że w tym momencie... - Bardzo utrudnia to naszą sytuację w tabeli - przyznał ze smutkiem Bogusław Pietrzak.
Już tylko cztery punkty dzielą „niebieskich” (9. miejsce) od zajmującej ostatnie miejsce w tabeli Cracovii, a trzy od plasującej się na „barażowej”, czternastej pozycji gdańskiej Lechii. Dla „niebieskich” zabrzmiał ostatni dzwonek, jeśli chcą w spokoju dograć końcówkę sezonu. Tylko zwycięstwo w meczu z PGE GKS Bełchatów pozwoliłoby im na złapanie oddechu.
Spotkanie z Bełchatowem rozpocznie się w sobotę (25.04.) o godz. 14.45 na Stadionie Śląskim. Znów zapowiada się niezwykle ciężki mecz, gdyż rywale - prowadzeni przez asystenta Leo Beenhakkera, Rafała Ulatowskiego - spisują się wiosną bardzo dobrze. Wygrali cztery ostatnie spotkania! Zajmują piąte miejsce, ze stratą sześciu punktów do lidera, warszawskiej Legii. A nie należy zapominać, że PGE GKS gra wiosną bez swojego lidera Łukasza Garguły, który w lutym doznał poważnej kontuzji kolana (a latem będzie już piłkarzem krakowskiej Wisły). Niezwykle groźnym ogniwem w bełchatowskim zespole jest napastnik Dawid Nowak. Na pewno nie będzie go powstrzymywał Rafał Grodzicki, który w sobotę nie zagra z powodu nadmiaru żółtych kartek.
W lidze „niebieskim” się nie wiedzie, za to w Remes Pucharze Polski są... o trzy mecze od trofeum. Półfinałowym przeciwnikiem Ruchu będzie Legia Warszawa - pierwsze spotkanie rozegrane zostanie 29 kwietnia na Łazienkowskiej, rewanż - 7 maja na Stadionie Śląskim. Jeśli nasz zespół awansowałby do finału, to miałby w nim zapewniony atut własnego boiska. Już wiadomo, że mecz o trofeum odbędzie się nie w maju, lecz 6 czerwca - na Stadionie Śląskim. Drugi finalista zostanie wyłoniony z pary Lech Poznań - Polonia Warszawa.
(f)
Reklama: