Ostatnie takie zwycięstwo?
Chorzowianin 2009-12-16
Udanie zakończyli rok piłkarze „niebieskich”, pokonując 2:1 Piasta Gliwice. 32 punkty, jakie zgromadzili na koncie, dają zespołowi ogromny komfort i świetną pozycję wyjściową przed wiosenną częścią rozgrywek. Pytanie, w jakim składzie przystąpi do niej Ruch.
Po trzech meczach bez zwycięstwa w szeregi chorzowian wkradł się mały niepokój. Mówił o tym nawet trener Waldemar Fornalik. - Mieliśmy trochę obaw, jak drużyna zareaguje na porażkę z Wisłą - przyznał.
Ostatni mecz w tym roku chorzowianie rozegrali w Wodzisławiu Śląskim (tam w roli gospodarza występuje Piast). Niegdyś „niebiescy” obawiali się wypraw na ten stadion, bo zwykle wracali stamtąd z pustymi rękami. W tym sezonie jednak odczarowali Wodzisław na dobre. Wcześniej pokonali miejscową Odrę 3:1, teraz rozprawili się z Piastem 2:1 (po bramkach Artura Sobiecha i Piotra Stawarczyka).
Zwycięstwo było o tyle przełomowe, że po raz pierwszy w tym sezonie Ruch wygrał bez Andrzeja Niedzielana. Absencja „Wtorka” znów spowodowana była chorobą. - Powikłania po przeziębieniu - tłumaczyli działacze Ruchu. - Cieszymy się, że złamaliśmy stereotyp. Udało się zwyciężyć bez Andrzeja, okazało się, że mamy też inne atuty w grze do przodu - podkreślał Wojciech Grzyb, który popisał się świetną asystą przy bramce Sobiecha.
Trener Fornalik był dumny ze swojego zespołu. - Mogę tylko pogratulować drużynie tego roku. Utrzymaliśmy się w lidze, zagraliśmy w finale Pucharu Polski, a teraz plasujemy się w ścisłej czołówce. Teraz przed nami przerwa. Zima pokaże, co dalej - zakończył trener „niebieskich”. Ostatnie zdanie było bardzo wymowne...
Wszyscy zastanawiają się bowiem, czy nie było to ostatnie zwycięstwo „niebieskich” w tym składzie personalnym. Na Niedzielana (już zgłosiło się Zagłębie Lubin), Sadloka i Sobiecha chrapkę ma wiele klubów. W czerwcu 2010 kończy się także kontrakt kapitana Grzegorza Barana. Piłkarze chcieliby wiedzieć, jakie plany mają wobec nich działacze.
- Bardzo bym chciał, żeby określono, o co będziemy grali na wiosnę. Na razie to jedna wielka niewiadoma, w jakim składzie wystąpimy w rundzie rewanżowej. Przed nami długie - i pewnie ciekawe - okienko transferowe - dodał na koniec Wojciech Grzyb.
W następnym numerze podsumujemy pierwszą rundę w wykonaniu „niebieskich”.
Ostatni mecz w tym roku chorzowianie rozegrali w Wodzisławiu Śląskim (tam w roli gospodarza występuje Piast). Niegdyś „niebiescy” obawiali się wypraw na ten stadion, bo zwykle wracali stamtąd z pustymi rękami. W tym sezonie jednak odczarowali Wodzisław na dobre. Wcześniej pokonali miejscową Odrę 3:1, teraz rozprawili się z Piastem 2:1 (po bramkach Artura Sobiecha i Piotra Stawarczyka).
Zwycięstwo było o tyle przełomowe, że po raz pierwszy w tym sezonie Ruch wygrał bez Andrzeja Niedzielana. Absencja „Wtorka” znów spowodowana była chorobą. - Powikłania po przeziębieniu - tłumaczyli działacze Ruchu. - Cieszymy się, że złamaliśmy stereotyp. Udało się zwyciężyć bez Andrzeja, okazało się, że mamy też inne atuty w grze do przodu - podkreślał Wojciech Grzyb, który popisał się świetną asystą przy bramce Sobiecha.
Trener Fornalik był dumny ze swojego zespołu. - Mogę tylko pogratulować drużynie tego roku. Utrzymaliśmy się w lidze, zagraliśmy w finale Pucharu Polski, a teraz plasujemy się w ścisłej czołówce. Teraz przed nami przerwa. Zima pokaże, co dalej - zakończył trener „niebieskich”. Ostatnie zdanie było bardzo wymowne...
Wszyscy zastanawiają się bowiem, czy nie było to ostatnie zwycięstwo „niebieskich” w tym składzie personalnym. Na Niedzielana (już zgłosiło się Zagłębie Lubin), Sadloka i Sobiecha chrapkę ma wiele klubów. W czerwcu 2010 kończy się także kontrakt kapitana Grzegorza Barana. Piłkarze chcieliby wiedzieć, jakie plany mają wobec nich działacze.
- Bardzo bym chciał, żeby określono, o co będziemy grali na wiosnę. Na razie to jedna wielka niewiadoma, w jakim składzie wystąpimy w rundzie rewanżowej. Przed nami długie - i pewnie ciekawe - okienko transferowe - dodał na koniec Wojciech Grzyb.
W następnym numerze podsumujemy pierwszą rundę w wykonaniu „niebieskich”.
Michał Fabian
Reklama: