Tajlandia, Kambodża, Wietnam. Pamiętnik z niezwykłej wyprawy

Tajlandia, Kambodża, Wietnam. Pamiętnik z niezwykłej wyprawy

20 stycznia

Rano busem ruszamy do granicy kambodżańskiej, jedziemy 6 h. Jest ciasno, zatrzymujemy się na posiłek, widzimy, że biali turyści załatwiają wizę, my zrobiliśmy to jeszcze w Polsce, droga elektroniczną. Przechodzimy płynnie przez granicę, choć papierkowe czynności zajmują nam sporo czasu. Nie korzystamy z przewoźników oferujących nam transport przy granicy, mamy nadzieję zbić cenę i znajdujemy w centrum miasta. Wyszło ok. 30 zł od osoby, bardzo dobra cena. Mafijne układy nie pozwalają nam odjechać , nowy przewoźnik od trzech dni istnieje na rynku od trzech dni i stanowi zagrożenie dla ich interesów, czekamy 1,5 h na wyjazd, w końcu po przyjeździe policji jesteśmy eskortowani do punktu turystycznego, gdzie każdy z nas płaci 2,5 dolara (nie wiemy komu) za podróż w głąb Kambodży. Jedziemy do Siem Reap. Szanująca się firma chciała nadrobić spóźnienie, kierowca gnał po bezdrożach 120 km na h, drżeliśmy o życie i strasznie nas wytrzęsło. Jesteśmy potwornie zmęczeni, ogólnie bieda na każdym kroku. Hostel nas dobija – jest ładny, ale chcą abyśmy zapłacili za dwie uczestniczki, które miały z nami pojechać, lecz w ostatniej chwili zrezygnowały z wyprawy. Po godzinnej negocjacji płacimy za nie tylko koszty rezerwacji.

Polityka plików "cookie"

Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w polityce prywatności.