Brąz będzie na wyciągnięcie ręki. Jeśli Clearex pokona Orła
Mariusz Seget w trakcie pierwszego w tym sezonie meczu z drużyną z Jelcza-Laskowic w Chorzowie (wygranego przez Clearex 5:1) | Fot. Adrian Ślązok
W sobotę w futsalowej Ekstraklasie rozpocznie się rywalizacja w grupach mistrzowskiej i spadkowej. Przed Cleareksem pięć meczów z najsilniejszymi zespołami w kraju. Już pierwsze spotkanie - u siebie z drużyną Acana Orzeł Futsal Jelcz-Laskowice (godz. 17.00, hala MORiS przy ul. Dąbrowskiego) - będzie mieć ogromne znaczenie.
Trzeci w tabeli Clearex wyprzedza czwartą Acanę o trzy punkty. Jeśli wygra, powiększy przewagę do sześciu "oczek", a do tego ma lepszy bilans meczów bezpośrednich (w rundzie zasadniczej pokonał zespół z Dolnego Śląska 5:1 u siebie i 4:1 na wyjeździe).
Czytaj także: Czteropak Zastawnika! Clearex rozbił Orła
- Dla nas to kluczowy mecz w walce o podium. Wygrywając z Acaną, będziemy blisko brązowego medalu - zauważa prezes chorzowskiego klubu Andrzej Leszczyński.
Jednak apetyty Cleareksu sięgają wyżej. Zespół ma tylko dwa punkty straty do wicelidera FC Toruń. - Bardzo chcemy powalczyć o to srebro. Na złoto niestety szanse są już bardzo małe - dodaje Leszczyński. Strata do lidera Rekordu Bielsko-Biała to aż dziesięć punktów.
Clearex w grupie mistrzowskiej będzie mieć handicap. Jako zespół z pierwszej trójki rundy zasadniczej rozegra trzy spotkania u siebie (oprócz meczu z Acaną także z Rekordem oraz Piastem Gliwice) i tylko dwa na wyjeździe (z FC Toruń i Gattą Zduńska Wola).
- To dla nas dodatkowy plus. Patrząc na lata poprzednie, zawsze brakowało nam punktów. Teraz też mogłoby ich być 2-3 więcej, nadal żałujemy remisów u siebie z pierwszej rundy z Gdańskiem i Białymstokiem. Gdyby nie one, bylibyśmy teraz na drugim miejscu i mieli większy komfort psychiczny - zauważa prezes chorzowskiego klubu.
Chorzowianie w czwartek odbyli ostatni trening przed sobotnim meczem. Wzięli już w nim udział dwaj zawodnicy, którzy ostatnio przebywali na zgrupowaniu kadry (rozegrała dwumecz z Brazylią) - Mikołaj Zastawnik i Sebastian Leszczak.
Reklama:
Dyskusja: