Chorzów Batory wstrzymał oddech. Tłumy żegnały Legendę

Baner z wizerunkiem Gerarda Cieślika na ścianie Miejskiego Domu Kultury Batory | fot. Mariusz Banduch
Wielki wizerunek Mistrza. Rok urodzin i śmierci. I poniżej napis „Dziękujemy”. W rogu herb klubu, czyli popularna „eRka”. Z pewnością wszyscy mieszkańcy Chorzowa Batorego wiedzieli, że dziś pożegnanie Gerarda Cieślika, ale ci, którzy przez ul. Batorego przejeżdżali samochodem, również mogli dowiedzieć się, ile znaczył dla Chorzowa Pan Gerard. Nikt nie mógł przeoczyć ogromnego banera na frontowej ścianie Miejskiego Domu Kultury Batory.
Nie było szans, by wszyscy kibice zmieścili się w kościele Wniebowzięcia NMP w Chorzowie. Tłumy zapełniły cały plac przed kościołem i chodniki przy pobliskiej ul. Farnej. Nawet obecna drużyna Ruchu Chorzów, która jak jeden mąż w klubowych, niebieskich strojach stawiła się na Mszy św., musiała przeciskać się boczną nawą, by znaleźć choć odrobinę miejsca dla siebie.
Mszy św. pogrzebowej przewodniczył abp Wiktor Skworc, metropolita katowicki.
W homilii przypomniał fakty z życia piłkarza. W 1946 r. nie skorzystał z oferty grania w jednym z angielskich klubów. – Nie chciałem nigdzie zostawać, zawsze mnie ciągnęło do domu, a mój dom, moja ojcowizna to Chorzów – przytaczał słowa Gerarda Cieślika . – Tu czuł się u siebie – dodał kapłan.
– Chociaż był niskiego wzrostu, był wielki w swoich wyborach i życiowych postawach. Cechowała go niezwykła wierność – mówił arcybiskup.
Zwrócił się do kibiców, by żyli podobnymi wartościami, co ich idol. – Chciałbym, by stadion Ruchu był miejscem wysokiej kultury kibicowania. Bardzo Was o to proszę – apelował.
Przytoczył też słowa św. Pawła z listu do Tymoteusza: „W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem”.
I dodał jeszcze: Wygrał swoje życie. Wygrał wiernością Bogu, ojcowiźnie, klubowi, ewangelicznym i ogólnoludzkim wartościom. Niech będzie zachętą dla młodych.
Kondukt pogrzebowy zaprowadził doczesne szczątki Gerarda Cieślika na cmentarz parafialny przy ul. Granicznej w Chorzowie Batorym. Po drodze minął uczniów z Gimnazjum nr 7, którzy w zwartym szeregu, na baczność ustawili się na ulicy przed budynkiem szkoły i żegnali ikonę Niebieskich.
Kiedy chowano ciało byłego piłkarza Ruchu Chorzów, tysiącom kibiców ręce same złożyły się do oklasków, a kilkunastu z nich odpaliło race.
Potem głos zabrali goście. Przemawiał prof. Jerzy Buzek, Zbigniew Boniek - prezes PZPN, Antoni Piechniczek - były trener reprezentacji, Andrzej Kotala - prezydent Chorzowa, Dariusz Smagorowicz - prezes Ruchu Chorzów, Konrad Przyczyna - przedstawiciel kibiców i uczniowie Zespołu Szkół Sportowych im. Gerarda Cieślika w Chorzowie.
Wspominali Gerarda Cieślika
prof. Jerzy Buzek, były premier RP:
Rzadko kiedy towarzyszymy w ostatniej drodze człowiekowi, który tak bardzo wpłynął na nasze osobiste życie, na Chorzów, na Śląsk, na Polskę. Powiedzieć o Cieśliku, że był człowiekiem niezywkłym to za mało. On był człowiekiem niemożliwym. Tyle w sobie mieścił: śląskość, polskość, wspomnienie służby w mundurze, który nie był Jego mundurem, rodzinność, pracę, sport, dumę z występowania w koszulkach niebieskiej i biało-czerwonej i walkę opozycyjną. Bo przecież te gole strzelane reprezentantom wielkiego sąsiedniego mocarstwa nie były tylko sukcesem sportowym, były wzmocnieniem poczucia tożsamości i siły.
Zbigniew Boniek, prezes PZPN:
Pan Gerard był człowiekiem znakomitym, piłkarzem niebywałym. Zmieniali się piłkarze, trenerzy, działacze, zarząd, ale pan Gerard zawsze był w tym samym miejscu. Kibice mieli satysfację, że ten człowiek, który był legendą zawsze był z nimi, mimo, że wokoł tyle się zmieniało. 56 lat temu po meczu Polska - ZSRR kibice zaskoczonego chyba wtedy Pana Gerarda znosili na ramionach z boiska. Dziś rodzina, kibice, których jest tu niesamowicie dużo, przynieśli Pana na miejsce, w którym spoczął. Jestem przekonany, że niebieska społeczność nigdy Pana Gerarda nie zapomni. Wierzę, że będzie natchnieniem dla młodych piłkarzy do tego, jak w życiu można osiągnąć sukces. Panie Gerardzie, żegnam, niech Pan spoczywa w pokoju.
Abp Józef Kupny, metropolita wrocławski (listownie):
Ostatnie pożegnanie śp. Gerarda Cieślika - wielkiego piłkarza i wspaniałego człowieka gromadzi w dostojnej chorzowskiej świątyni grono osób najbliższych, przyjaciół i wielbicieli jego talentu. Złączony wspólnotą parafii, w której podobnie jak śp. Gerard wzrastałem, z dumą w sercu wraz ze wszystkimi uczestnikami dzisiejszych uroczystości składam dziękczynienie Bogu za dar jego życia. Jego pełna pasji i zaangażowania gra i szlachetność postępowania to wartości, które przekraczają miarę ludzkiego istnienia stanowiąc wzór i natchnienie nie tylko dla kolejnych pokoleń adeptów dyscyplin sportowych. Nie mogąc osobiście uczestniczyć w liturgii pogrzebowej tą drogą na ręce najbliższych pragnę złożyć szczere wyrazy współczucia. Z głębokim żalem żegnam człowieka, który był wielkim synem śląskiej ziemi i chlubą naszej wspólnoty parafialnej. W duchu wiary powierzam jego osobę Bożemu Miłosierdziu prosząc dlań o dar nieba.
Kibice Ruchu Chorzów:
Pozostanie Pan na zawsze w naszej pamięci i w naszych sercach. Wychowani zostaliśmy na Pana legendzie i będziemy ją pielęgnować. To obowiązek... nie, to przywilej! Każdego z nas, aby przekazywać Pana naukę następnym pokoleniom - naszym dzieciom i wnukom. A stadion przy Cichej już jest Stadionem Pana Imienia. Przypominać nam będzie o tym chociażby każda „poprzeczka”, która wespół z bramkarzem będzie strzec Niebieskiej bramki.
Reklama:
Dyskusja:
~RWH
IP: 46.148.*.*
2013-11-09 11:13:15
Co tu dużo pisać-pięknie i godnie pożegnaliśmy śp. Gerarda Cieślika. Smutny rok-Jerzy Wyrobek, Henryk Dusza, Adam Pecold, Gerard Cieślik. I należy pamiętać, że pan Gerard chciał, żeby stadion Ruchu nazwać imieniem Ernesta Wilimowskiego. Jeśli kiedyś powstanie nowy obiekt(nieprędko) to należy uszanować wolę pana Gerarda. Stadion Śląski im. Gerarda Cieślika!!
~
IP: 46.148.*.*
2013-11-11 10:09:11
Wielka Legenda Chorzowskiego Ruchu.