Drugi remis Ruchu i drugi gol Malinowskiego. Fenomenalny!

W drugim meczu z rzędu bramkę dla Ruchu strzelił Marcin Malinowski | Fot. Paweł Mikołajczyk
W spotkaniu rozpoczynającym 2. kolejkę T-Mobile Ekstraklasy Ruch Chorzów zremisował z Lechią Gdańsk 1:1 (1:1). To identyczny wynik jak w potyczce na inaugurację sezonu z Lechem Poznań. O ile jednak remis z "Kolejorzem" potraktowano na Cichej jako korzystny rezultat, to po dzisiejszym pojedynku można mówić o pewnym niedosycie.
Na trybunach chorzowskiego stadionu po dłuższej nieobecności zasiadł Gerard Cieślik wraz z małżonką. Legenda Ruchu została ciepło powitana przez kibiców. Przed spotkaniem uhonorowano Marcina Malinowskiego, bohatera poprzedniego spotkania z Lechem Poznań. "Malina" rozgrywał dziś setne spotkanie w barwach Ruchu w Ekstraklasie (a już 403. licząc z występami w Odrze Wodzisław).
W składzie Ruchu nie doszło do żadnej zmiany. Jacek Zieliński postawił na tę samą "11", która zremisowała z Lechem. Jedyna roszada była za to wśród rezerwowych. Na ławce pojawił się pozyskany w tym tygodniu Jakub Kowalski, zabrakło zaś Macieja Jankowskiego.
Powód? "Jankes" jest o krok od przenosin do Zagłębia Lubin, jednak sprawa niepokojąco się przeciąga i... lekko już irytuje trenera Zielińskiego. - Miał ten transfer dojść do skutku w tym tygodniu, juz Maćka w tym tygodniu miało nie być. Jeśli w ciągu tygodnia nic się nie wyjaśni, to trzeba będzie przeciąć tę sagę transferową i Jankowski będzie grać u nas - wyjaśnił szkoleniowiec Ruchu.
Niektórzy kibice nie zdążyli jeszcze zająć swojego miejsca, a nasz zespół... już przegrywał. W 3. minucie mocnym uderzeniem - z ok. 25 metrów - popisał się Brazylijczyk Deleu. Krzysztof Kamiński, podobnie jak w pierwszym meczu z Lechem, nie zdążył ze skuteczną interwencją. Przyznać jednak trzeba, że strzał gdańszczanina był piękny.
Mecz toczył się w potwornym upale (sędzia zarządzał w obu połowach przerwę na uzupełnienie płynów), można więc było mieć wątpliwości, czy w takich warunkach "Niebiescy" zdołają podkręcić tempo i odrobić stratę. Na szczęście jednak sprawy w swoje ręce (a raczej nogi) wziął wspomniany Malinowski.
37-latek w drugim z rzędu meczu wpisał się na listę strzelców. Co to był za gol! Pomocnik Ruchu potężnie uderzył zza pola karnego. Piłka wpadła w samo okienko, a na Cichej znowu rozległo się gromkie "Malina, Malina".
Ruch szybko więc odrobił stratę, ale ma szczęście, że równie szybko... nie został pokarany za niefrasobliwość w obronie. Po wznowieniu gry podopieczni Michała Probierza - byłego zawodnika Ruchu - stworzyli dwie groźne sytuacje pod bramką chorzowian. Nie przyniosły one jednak efektu bramkowego.
Druga połowę "Niebiescy" mogli i powinni rozpocząć od gola na 2:1. Zmarnowali dwie wyborne okazje. Najpierw Pavel Sultes dostał prezent od bramkarza Lechii Mateusza Bąka, który wypuścił piłkę z rąk. Czech postanowił lobować rywala, ale... przeniósł piłkę także nad poprzeczką.
Za moment po strzale Marka Zieńczuka futbolówka trafiła pod nogi Filipa Starzyńskiego. "Figo" - nie był na spalonym - miał mnóstwo czasu, by skutecznie wykończyć dość przypadkową okazję. Niestety jego uderzenie obronił Bąk.
Lechia też stwarzała zagrożenie. Deleu z ostrego kąta sprawdził Kamińskiego, ale ten tym razem był górą. Niecelnie z pola karnego strzelał także Wiśniewski.
W 79. minucie na boisko wszedł Łukasz Surma. Był to jego pierwszy mecz w Ruchu po 11 latach. Co ciekawe, ostatnio występował w... Lechii. Otrzymał brawa od kibiców obu zespołów.
Mieliśmy mocny początek meczu, był także mocny koniec. Sędzia doliczył 6 minut, w których Ruch mógł najpierw stracić gola, a potem także strzelić. Po fatalnym błędzie obrony oko w oko z Kamińskim stanął Grzelczak. Bramkarz Ruchu obronił jednak jego uderzenie nogami.
A w ostatniej minucie "Niebiescy" mieli rzut wolny sprzed pola karnego. Szczęścia próbował Zieńczuk, jednak nie trafił w bramkę.
- Drugi mecz, drugi gol, ale niestety tylko dwa punkty. Szkoda, że nie udało nam się dziś odnieść zwycięstwa - żałował Marcin Malinowski. - Czy to był mój najładniejszy gol w karierze? Mam nadzieję, że taki jeszcze przede mną - dodał.
Zobacz skrót meczu Ruch - Lechia
Za tydzień - 2 sierpnia (godz. 18.00) - drużyna Jacka Zielińskiego zagra na wyjeździe z Cracovią.
Powiedzieli po meczu:
Michał Probierz (trener Lechii): Od samego początku było widać, że mieliśmy pomysł na ten mecz. Staraliśmy się narzucić swój styl grania, szybko strzeliliśmy bramkę. Mieliśmy pełną kontrolę meczu, ale jeden przegrany pojedynek w bocznej strefie i Marcin bardzo dobrze uderzył, trafił idealnie. Potem było widać, że pogoda utrudniała grę zawodnikom. Ludzie siedzieli i męczyli się na trybunach, a piłkarze na boisku dali z siebie wszystko.
Jacek Zieliński (trener Ruchu): - Mamy znowu punkt, ale smakuje on inaczej niż po meczu z Lechem, Była duża szansa, żeby odnieść zwycięstwo, ale w końcówce mogliśmy też sami sprokurować sobie duży problem. Warunki pogodowe determinowały grę. Była ona rwana, brakowało płynności. Cieszę się z niektórych fragmentów, ale widać w drugim meczu, że mamy za mało atutów w ofensywie. Marcin Malinowski strzela drugiego gola, mimo że jeszcze ostatnio się zastanawiał, czy w ogóle będzie grać w piłkę...
2. kolejka T-Mobile Ekstraklasy
Ruch Chorzów - Lechia Gdańsk 1:1 (1:1)
Bramki: Malinowski (16) - Deleu (3).
Żółte kartki: Stawarczyk - Bieniuk, Tuszyński, Madera.
Sędziował Tomasz Musiał (Kraków). Widzów 5200.
Ruch: Kamiński - Gieraga, Szyndrowski, Stawarczyk, Dziwniel - Babiarz, Malinowski - Zieńczuk, Starzyński (60. Kuświk), Janoszka (59. Włodyka) - Sultes (79. Surma).
Lechia: Bąk - Deleu, Bieniuk, Madera, Oualembo - Wiśniewski (73. Tuszyński), Dawidowicz, Pietrowski, Frankowski (84. Kasprzycki) - Matsui - Kugiel (46. Grzelczak).
Reklama:
Dyskusja:
~
IP: 89.79.*.*
2013-07-26 22:16:10
Idymy na majstra!!! hehehehehehe
~RWH
IP: 46.148.*.*
2013-07-27 20:13:02
Gramy bez napastnika ;) Gdyby w miejsce Sultesa wstawić jakiegoś snajpera to wczoraj zdobylibyśmy 3 punkty :) Zobaczymy jak nam pójdzie na wyjeździe.