Faul Putnockiego, czerwień i karny. A potem katastrofa

Kamil Mazek miał problemy ze zgubieniem rywali z Białegostoku | Fot. Mariusz Banduch
"Jaga" wydawała się wymarzonym rywalem dla Ruchu na udane zakończenie roku na swoim stadionie. Białostocka ekipa nigdy nie wygrała w Chorzowie w Ekstraklasie. Podobnie jak Michał Probierz, jej trener. Ten ostatni imponował jednak pewnością siebie przed piątkowym spotkaniem.
- Mam nadzieję, że w najbliższym meczu przełamię tą passę. Jestem bardzo spokojny o nasze zwycięstwo w Chorzowie - mówił szkoleniowiec Ruchu na stronie jagiellonia.pl.
W poprzednich latach mecze Ruchu z Jagiellonią rozgrywane późną jesienią obfitowały w gole i emocje. W listopadzie 2009 r. "Niebiescy" rozbili "Jagę" 5:2, po dwie bramki zdobyli Niedzielan i Sobiech, raz trafił Janoszka. W ubiegłym sezonie - 9 listopada 2014 r. - padł identyczny wynik (a na listę strzelców wpisywali się Kuświk - dwa razy, Starzyński, Kowalski i Efir).
Również początek piątkowego meczu zwiastował sporo emocji. Jako pierwsza zaatakowała Jagiellonia. Po dośrodkowaniu z lewej strony Taras Romanczuk uderzył z woleja, ale Matus Putnocky był na posterunku.
Ruch odpowiedział bardzo ładną akcją. Patryk Lipski zagrał do Marka Zieńczuka, ten dośrodkował w pole karne, a Maciej Iwański wyskoczył do "główki". To powinno się zakończyć golem, ale pomocnik trafił w poprzeczkę!
Później przez długie minuty z boiska wiało nudą. Nagle ucichł doping kibiców Ruchu. Ci, którzy zajmowali miejsca w tzw. młynie, a także w kilku innych sektorach, zaczęli opuszczać stadion. Jaki był powód protestu? Część osób nie została wpuszczona na stadion. Inni - solidaryzując się z nimi - postanowili wyjść.
W końcówce I połowy goście ponownie postraszyli chorzowian. Niepilnowany Przemysław Frankowski mógł zapytać Putnockiego, w którym rogu bramki ma umieścić piłkę. Uderzył jednak tak, że Słowak był górą.
Kluczowa dla przebiegu spotkania była sytuacja z doliczonego czasu gry. Po stracie Mariusza Stępińskiego chorzowskim obrońcom uciekł Fedor Cernych. Od połowy boiska biegł sam na Putnockiego. Zdecydował się na "kiwkę", poszedł w lewą stronę, a rzucający mu się pod nogi bramkarz Ruchu ratował się faulem.
Sędzia Daniel Stefański pokazał "Puto" czerwoną kartkę i podyktował "jedenastkę". Do bramki wszedł Wojciech Skaba (boisko opuścił Maciej Iwański), a do piłki podszedł Romanczuk. Ukrainiec zmylił rezerwowego golkipera Ruchu i "Jagiellonia" objęła prowadzenie.
- Gramy zbyt statycznie, nasza gra wygląda dość ospale. Musimy to po przerwie zmienić - mówił Kamil Mazek w rozmowie z reporterem Canal Plus.
Jednak w drugiej połowie Ruch - grając w osłabieniu - nie był w stanie odrobić straty. Ta w dodatku szybko się powiększyła. Najpierw, po dośrodkowaniu Konstantina Vassiljeva, z ostrego kąta na 2:0 dla gości podwyższył Karol Mackiewicz.
Pięć minut później goście znów rozmontowali obronę chorzowian, choć pomógł im trochę przypadek. Piłka trafiła pod nogi Frankowskiego, który pewnym uderzeniem nie dał szans Skabie.
To jeszcze nie był koniec popisów strzeleckich "Jagi". Po faulu Mateusza Cichockiego na Cernychu sędzia odgwizdał drugi w tym meczu rzut karny. Piotr Tomasik nie pomylił się z 11 metrów.
Ruch w całym spotkaniu nie oddał ani jednego celnego strzału na bramkę gości.
- Nie tak wyobrażaliśmy sobie ten ostatni mecz w Chorzowie. Chcieliśmy się pożegnać z naszą publicznością dobrym wynikiem, a przegraliśmy z kretesem. Decydującym momentem była strata bramkarza i rzut karny. Nie mam pretensji do Putnockiego. Zrobił, co mógł, żeby zapobiec utracie bramki - podsumował Waldemar Fornalik. - Razem cieszymy się po wygranej i razem będziemy przeżywać porażki - dodał.
- Zawsze tu przegrywałem, jak byłem piłkarzem i trenerem. Nic nie może wiecznie trwać. Cieszę się że wygraliśmy i przełamaliśmy ten stadion - to z kolei opinia Michała Probierza, byłego zawodnika Ruchu, który obecnie prowadzi Jagiellonię.
Chorzowianie nadal zajmują 5. pozycję w tabeli Ekstraklasy. Rok zakończą wyjazdowym spotkaniem z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza (sobota, 19 grudnia, godz. 15.30).
18. kolejka Ekstraklasy
Ruch Chorzów - Jagiellonia Białystok 0:4 (0:1)
Bramki: Romanczuk dwie (45+5. karny, 87. karny), Mackiewicz (58), Frankowski (63), Tomasik (87)
Żółte kartki: Cichocki - Baran. Czerwona: Putnocky (45+2. za faul).
Sędziował Daniel Stefański (Bydgoszcz). Widzów 7225.
Ruch: Putnocky - Konczkowski, Grodzicki, Cichocki, Oleksy - Mazek, Surma, Iwański (45+4. Skaba), Lipski, Zieńczuk (88. Podgórski) - Stępiński (60. Efir).
Jagiellonia: Drągowski - M. Baran, Tarasovs, Wasiluk, Tomasik - Frankowski (71. Świderski), Góralski, Romanczuk (79. Grzyb), Mystkowski (46. Vassiljev), Mackiewicz - Cernych.
Reklama:
Dyskusja: