Horror na Cichej. Zmarnowany karny i porażka Niebieskich

Chorzowianin 2016-04-03 | Komentarzy: 0
W doliczonym czasie gry - przy stanie 2:3 - remis w spotkaniu z Wisłą Kraków i awans do grupy mistrzowskiej mógł zapewnić Ruchowi Patryk Lipski. Niestety jego uderzenie obronił Michał Miśkiewicz, bramkarz "Białej Gwiazdy". Jakby mało było nieszczęść, w decydującym meczu w Gdańsku z Lechią Waldemar Fornalik nie będzie mógł wystawić Mariusza Stępińskiego i Michała Koja, których czeka pauza za kartki.
Horror na Cichej. Zmarnowany karny i porażka Niebieskich

Patryk Lipski mógł wprowadzić Ruch do grupy mistrzowskiej. Niestety nie wykorzystał rzutu karnego w samej końcówce | Fot. Marcin Bulanda

Od kilku tygodni "Niebiescy" zajmowali siódme miejsce w tabeli, ale nie mogli być pewni gry w grupie mistrzowskiej. Wyniki weekendowej, przedostatniej kolejki rundy zasadniczej ułożyły się tak, że do pełni szczęścia brakowało im punktu w spotkaniu z Wisłą Kraków na Cichej.

Jednak "Biała Gwiazda" także miała jeszcze szanse na awans do grupy mistrzowskiej. A jej ostatnie występy - po zmianie trenera (zespół objął niedawno Dariusz Wdowczyk) - budziły szacunek: Wisła pokonała 4:2 Termalicę Bruk-Bet Nieciecza i 5:1 Jagiellonię Białystok. By przedłużyć nadzieje na grę w górnej "ósemce", potrzebowała zwycięstwa z Ruchem.

Chorzowski stadion wypełnił się w niedzielne popołudnie do ostatniego miejsca. Kibice liczyli, że wreszcie zobaczą pierwsze w tym roku zwycięstwo Ruchu na własnym boisku. 

Ale już na samym początku spotkania przeżyli wstrząs. W 6. minucie Rafał Wolski dośrodkował z rzutu wolnego, a Arkadiusz Głowacki wpakował piłkę do siatki. Doświadczony obrońca uczynił to... klatką piersiową. Wyskakując, oparł się na Martinie Konczkowskim, mimo to sędzia bramkę uznał.

Zobacz - 0:1

Wisła nadal konstruowała groźne ataki, obrońcom Ruchu we znaki dawał się czeski napastnik Zdenek Ondrasek. Jednak w 20. minucie powinno być 1:1. Po centrze Martina Konczkowskiego Marek Zieńczuk "główkował" z bliskiej odległości. Gol? Nie, tylko jęk zawodu kibiców. Michał Miśkiewicz odbił piłkę.

Kilka minut później "Niebiescy" dopięli swego. Była to jedna z najładniejszych akcji chorzowian w tym sezonie. Patryk Lipski popisał się prostopadłym podaniem do Kamila Mazka. "Mazi" wykorzystał szybkość, minął wybiegającego z bramki Miśkiewicza. Mógł uderzać z ostrego kąta, ale wypatrzył Mariusza Stępińskiego. Brawa za decyzję. Podanie, silny strzał "Stępla" i wyrównanie!

Zobacz - 1:1

Ruch odzyskał korzystny wynik, ale w końcowych minutach I połowy był w opałach. Wiślacy imponowali dynamiką i ruchliwością, łatwo gubili krycie. Paweł Brożek w sobie tylko wiadomy sposób chybił, mając przed sobą pustą bramkę. Z dystansu uderzali Rafał Boguski i Boban Jović, ale w obu przypadkach Matus Putnocky był na posterunku. Później chorzowianom dopisało szczęście, gdy niepilnowany Głowacki nie trafił w światło bramki. 

Na początku II połowy w "młynie" zawisł transparent odnoszący się do niedawnego głosowania w Radzie Miasta (dot. udzielenia Ruchowi pożyczki w wysokości 18 mln złotych). Kibice wymienili nazwiska radnych, którzy nie poparli uchwały (byli przeciw lub wstrzymali się od głosu), nazywając ich "Wrogami Ruchu w magistracie".

Tak jak źle rozpoczęła się dla Ruchu pierwsza część, tak i w drugiej odsłonie szybko stracili gola. Znowu po stałym fragmencie. Dośrodkował Wolski, a chorzowscy obrońcy zupełnie odpuścili Ondraska. Czech bez problemów pokonał Putnockiego.

Zobacz - 1:2

Za moment "Biała Gwiazda" prowadziła różnicą już dwóch goli. Po mocnym strzale Patryka Małeckiego futbolówkę odbił Putnocky, a żaden z obrońców nie zablokował wbiegającego Wolskiego. Pomocnik, którego Wisła wypożyczyła z Fiorentiny, głową ulokował piłkę w siatce.

Zobacz - 1:3

"Niebieskim" w II połowie niewiele wychodziło. Nagle jednak zobaczyli światełko w tunelu. Stało się tak po odważnym wyjściu z własnej połowy Michała Koja. Stoper Ruchu najpierw odebrał piłkę rywalowi, a następnie popędził w pole karne, niczym środkowy napastnik. Za moment Lipski zagrał wzdłuż bramki, a Koj - wślizgiem - dopełnił formalności. 

Zobacz - 2:3

Ożywiły się trybuny, kibice zagrzewali drużynę do boju. Potrzebna była jeszcze "tylko" jedna bramka. I wydawało się, że musi paść w doliczonym czasie gry. Grodzicki został sfaulowany w polu karnym przez Głowackiego, a arbiter wskazał na "wapno".

Do piłki podszedł Lipski, który kilka tygodni wcześniej nie pomylił się z 11 metrów w spotkaniu w Szczecinie. Emocje sięgnęły zenitu. Niestety pomocnik Ruchu uderzył dość lekko, po ziemi. A Miśkiewicz wyczuł jego intencje. Broniąc karnego, został bohaterem. Lipskiego pocieszali po meczu kibice Ruchu, skandując jego nazwisko.  

Zobacz rzut karny Lipskiego

Chorzowianie - po porażce 2:3 - mocno skomplikowali sobie sytuację. W ostatnim meczu - w sobotę, 9 kwietnia, z Lechią w Gdańsku - będą musieli zremisować. Porażka skaże ich na walkę o utrzymanie. W Gdańsku Ruch będzie musiał sobie radzić bez Mariusza Stępińskiego i Michała Koja, których czeka pauza za kartki.


Powiedzieli po meczu
Dariusz Wdowczyk (trener Wisły): - Na brak emocji nie można było narzekać. Do samego końca walczyliśmy o trzy punkty. Po strzelonej bramce oddaliśmy inicjatywę, w I połowie nie wyglądało to dobrze. Kilka słów w przerwie, zawodnicy dobrze zareagowali i druga połowa wyglądała lepiej w naszym wykonaniu. Strzeliliśmy dwie bramki, kontrolowaliśmy spotkanie. Mieliśmy parę sytuacji, żeby strzelić czwartą bramkę i byłoby po meczu. Jednak po naszej kontrze straciliśmy piłkę pod polem karnym Ruchu, a w konsekwencji - po kontrze - drugą bramkę. Wiadomo: trybuny, kibice, parę minut pozostało Ruchowi, by walczyć o remis. Do końca trzeba było drżeć o wynik. Rzut karny mógł dopełnić czary goryczy. Cieszy to, że Michał Miśkiewicz potrafił go obronić i możemy wywieźć z trudnego terenu trzy  punkty. Takie zwycięstwa budują drużynę. Będzie silniejsza psychicznie w kolejnych spotkaniach.

Waldemar Fornalik: - Trafiliśmy na inną Wisłę, która była tą Wisłą sprzed trzech spotkań. Było widać, że to jakościowo bardzo dobry zespół. Nie ustrzegliśmy się błędów. Mamy sporo pretensji, nie chodzi tylko o trzecią bramkę, przy której wyglądało to tak, jakby obrońcy stali i patrzyli. Z drugiej strony do tych błędów zmusiła nas Wisła. Byliśmy o minuty od awansu do ósemki. Powtarzam jednak zawodnikom, że w dalszym ciągu wszystko od nas zależy. To jest najważniejsze.

29. kolejka Ekstraklasy
Ruch Chorzów - Wisła Kraków 2:3 (1:1)
Bramki:
Stępiński (25), Koj (80) - Głowacki (6), Ondrasek (50), Wolski (57).
Żółte kartki: Głowacki - Surma, Stępiński, Koj. 
Sędziował Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów 9300.
Ruch: Putnocky - Konczkowski, Grodzicki, Koj, Oleksy - Surma, Hanzel (64. Iwański) - Mazek, Lipski, Zieńczuk (61. Moneta) - Stępiński (76. Efir).
Wisła: Miśkiewicz - Jović, Głowacki, Guzmics, Sadlok - Popović - Boguski, Wolski (82. Crivellaro), Małecki - Brożek (83. Cywka), Ondrasek.

(mf)

Reklama:

Dyskusja:

Polityka plików "cookie"

Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w polityce prywatności.