Kocian cudów nie obiecywał, ale Ruch w końcu wygrał!

Chorzowianin 2019-04-20 | Komentarzy: 0
Arcyważny mecz "Niebieskich" z ROW-em Rybnik miał dwa oblicza. W pierwszej połowie - protest kibiców i nuda na boisku. W drugiej - żywiołowy doping, lepsza gra Ruchu i przede wszystkim aż trzy gole. Na wagę pierwszego od 10 listopada 2018 r. zwycięstwa. Powrót Jana Kociana na Cichą wypadł okazale.
Kocian cudów nie obiecywał, ale Ruch w końcu wygrał!

Po golu na 1:0 Tomasz Podgórski utonął w objęciach kolegów z zespołu | Fot. Marcin Bulanda

7 października 2014 r. Kocian pożegnał się z Ruchem po porażce w Wielkich Derbach Śląska z Górnikiem Zabrze 1:2. Minęło 4,5 roku i słowacki trener powrócił na Cichą (oficjalnie w roli menedżera), w zupełnie innych okolicznościach. Zespół już nie gra w Ekstraklasie, lecz broni się przed spadkiem do III ligi. Zajmował przedostatnie miejsce w tabeli przed sobotnim spotkaniem z ROW-em.

- Przed sześcioma laty Ruch najpierw pomógł mnie, potem ja pomogłem Ruchowi. Teraz sytuacja jest podobna. Trzeba wesprzeć klub, by wyszedł obronną ręką z tej sytuacji. Chcę też zaznaczyć jednak, że choć mamy święta, to ja nie jestem Mesjaszem. Mogę jedynie zapewnić, że ile będę w stanie, tyle z siebie dam - mówił przed pierwszym meczem w Chorzowie Jan Kocian, w wywiadzie dla "Sportu".

Przed meczem kibice wywiesili transparent o treści "Janek dziękujemy. Cudów nie oczekujemy". Rozległa się także dobrze znana przyśpiewka "Janek, Janek Kocian". Później jednak na stadionie przy Cichej zapanowała kompletna cisza. W I połowie kibice powstrzymywali się od dopingu, protestując przeciwko działaniom władz klubu. Rozwiesili kilka transparentów (m.in. "Ile upokorzeń zafundujecie, 14-krotnego mistrza rujnujecie", "Coście skur... zrobiły z naszym klubem").

Jan Kocian nie zdecydował się na rewolucję w składzie. W porównaniu z poprzednim ymienił tylko dwa ogniwa, z czego jedno z konieczności - pauzującego za kartki Bartłomieja Kulejewskiego zastąpił Lukas Duriska. Natomiast w drugiej linii zamiast Michała Walskiego zagrał Wojciech Kędziora.

Na pierwszą ciekawą akcję czekaliśmy do 16. minuty. Lucjan Zieliński minął dwóch rywali na prawej stronie, miał dobrą pozycję do strzału, niestety nie trafił w światło bramki.

Kilka minut później Wojciech Kędziora zagrał piłkę obok rywala, a za moment upadł w polu karnym. Sędzia nie podyktował jedenastki, choć wydaje się, że do kontaktu między piłkarzami doszło (Kędziora musiał skorzystać z pomocy medycznej). Jeszcze strzał głową Mariusza Idzika, który nie mógł sprawić problemów Kacprowi Rosie, bramkarzowi ROW-u, i na tym zakończyły się ofensywne zapędy "Niebieskich" w I połowie.

W końcówce tej części do głosu doszli goście. Po rzucie wolnym w polu karnym Ruchu powstało spore zamieszanie, pierwszy strzał został zablokowany, po dobitce piłka znalazła się w rękach Dawida Smuga.

Kibice przerwali milczący protest przed rozpoczęciem drugiej części. Doping wyraźnie uskrzydlił piłkarzy. Prawą stroną szarpnął Zieliński, wyłożył piłkę na środek pola karnego. Niepilnowany Tomasz Podgórski miał tylko dobrze przyłożyć nogę. Tak też zrobił i Ruch objął prowadzenie.

Po czterech minutach kibice świętowali po raz kolejny. Niesamowitą akcję przeprowadził Mateusz Bartolewski. Lewy obrońca Ruch mijał rywali jak tyczki. Wpadł w pole karne, położył jeszcze bramkarza, a następnie dopełnił formalności. Takiego rajdu nie powstydziłby się Lionel Messi!

Dwubramkowa przewaga wprowadziła spokój w poczynania chorzowian. Dobrze się bronili, na niewiele pozwalali rywalom, a przy tym mieli też trochę szczęścia, gdy po potężnym uderzeniu Dominika Zawadzkiego piłka o centymetry minęła słupek bramki Ruchu.

W ostatnich meczach skutecznością błysnął prawy obrońca Mateusz Lechowicz - strzelał gole z Rozwojem, Stalą i Gryfem, strzelił także w sobotę! W 74. minucie wykorzystał podanie Walskiego i płaskim uderzeniem nie dał szans Rosie.

Mecz odbywał się w 99. rocznicę założenia chorzowskiego klubu. Przed rokiem, 20 kwietnia, zamiast imprezy była "stypa", bo Ruch został rozgromiony u siebie przez Pogoń Siedlce 0:6. Tym razem kibice zadowoleni opuszczali stadion.

Zwycięstwo pozwoliło chorzowianom wyprzedzić trzech rywali (ROW, Gryf Wejherowo, Błękitni Stargard) i wydostać się ze strefy spadkowej. Zajmują 14. miejsce, a już w środę (24.04., godz. 17) zagrają na wyjeździe z Resovią Rzeszów. Natomiast kolejny mecz na Cichej odbędzie się 28.04. - z Elaną Toruń (godz. 18).

29. kolejka II ligi
Ruch Chorzów - ROW Rybnik 3:0 (0:0)
Bramki:
Podgórski (47), Bartolewski (51), Lechowicz (74).
Żółte kartki: Zieliński, Kędziora.
Sędziował Albert Różycki (Łódź). Widzów 6735.
Ruch: Smug - Lechowicz, Duriska, Wiech, Bartolewski - Zieliński (69. Walski), Mokrzycki, Kędziora (90+2. Duchowski), Foszmańczyk (78. Wdowik), Podgórski (89. Mandrysz) - Idzik.
ROW: Rosa - Janik, Krotofil, Bojdys, Jaroszewski - Kunat (53. Zawadzki), Spratek, Jary, Giełażyn, Rostkowski (75. Koch) - Brychlik (74. Okuniewicz).

(fab)

Reklama:

Dyskusja:

Polityka plików "cookie"

Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w polityce prywatności.