Legia naciskała, Ruch ofiarnie się bronił. 0:0 na Cichej

Grzegorz Kuświk nie zagroził bramce Legii. Za to Michał Helik miał mnóstwo roboty. Spisywał się doskonale | Fot. Mariusz Banduch
Wizyta mistrza Polski i lidera tabeli - Legii Warszawa - wywołała w Chorzowie rekordowe zainteresowanie. Po raz pierwszy w tym sezonie na Cichej mieliśmy komplet - 9300 kibiców (w tym 1000 fanów Legii). Obejrzeli oni dobre spotkanie, w którym nie padła żadna bramka. Ruch musi uznać ten wynik za korzystny.
Obie drużyny przystąpiły do meczu bez nominalnych kapitanów. Marcin Malinowski doznał urazu w spotkaniu z Koroną i nie zdołał wyleczyć się na Legię. Z kolei goście przyjechali do Chorzowa bez Ivicy Vrdoljaka. Opaski założyli: Łukasz Surma (Ruch) i Jakub Rzeźniczak (Legia).
Niewiele brakowało, a już pierwsza ofensywna akcja Legii zakończyłaby się golem. Po błędzie Starzyńskiego i podaniu z prawej strony niepilnowany Marek Saganowski przymierzył, ale piłka minęła słupek bramki chorzowian. Za moment przed polem karnym gości powalony został Grzegorz Kuświk. Rzut wolny z ok. 18 metrów plus "Figo" Starzyński - to byłoby zagrożeniem dla Legii, tyle... że sędzia Jarosław Przybył w ogóle nie użył gwizdka.
Legioniści nadal byli niebezpieczni pod bramką chorzowian. Saganowski główkował niecelnie, a potem dwa razy strachu "Niebieskim" napędził Michał Żyro. Najpierw przeniósł piłkę nad poprzeczką, potem zaś przymierzył z rzutu wolnego, ale Matus Putnocky był na miejscu. Słowacki bramkarz uratował Ruch od straty gola także kilka minut później, odważnie interweniując po strzale Guilherme.
W 33. minucie Brazylijczyk miał jeszcze lepszą okazję. Wykonywał rzut karny, podyktowany za faul Rolanda Gigołajewa na Łukaszu Broziu. Guilherme mierzył w swój lewy róg, ale tam właśnie rzucił się Putnocky! Słowak obronił już trzecią (z czterech) jedenastkę w tym roku. To znakomitej postawie "Puto" Ruch zawdzięcza bezbramkowy remis, Legia była bowiem w I połowie wyraźnie lepsza.
Podobnie było po przerwie. Zespół Fornalika musiał raz po raz odpierać ataki gości. Po dwóch rzutach rożnych piłka przelatywała wzdłuż bramki "Niebieskich", niepewnie w tych sytuacjach interweniował Putnocky. Na szczęście dla gospodarzy Legia tego nie wykorzystała.
Ruch - zamknięty na własnej połowie - próbował szukać okazji do kontrataków. Jednak pierwszy raz po przerwie zagroził bramce Kuciaka po stałym fragmencie, gdy niecelnie główkował Michał Helik. Później zza pola karnego uderzali Bartłomiej Babiarz oraz Starzyński. Zabrakło jednak precyzji.
Sędzia zmuszony był na moment przerwać spotkanie. Po pokazie pirotechnicznym, którzy urządzili fani z Chorzowa, nad stadionem pojawiły się kłęby dymu.
Po wznowieniu spotkania nadal nacierała Legia. Pachniało bramką, ale chorzowianie za każdym razem wychodzili z opresji. W kilku sytuacjach doskonale spisywał się Helik, który ofiarnie - rzucając się pod nogi rywali - blokował strzały i podania. A gdy Michałowi Kucharczykowi pozostało tylko dostawić nogę, to w ostatniej chwili piłkę zdążył trącić Martin Konczkowski.
- Ciężko wywalczony punkt - podsumował spotkanie Łukasz Surma. Legia miała przewagę i mnóstwo stuprocentowych okazji, ale zdeterminowany Ruch nie dał się złamać.
Ostatni mecz w rundzie zasadniczej chorzowianie rozegrają w środę, 29 kwietnia - w Białymstoku z Jagiellonią.
Powiedzieli po meczu
Henning Berg (trener Legii): - Czasem możesz grać źle i wygrać. A czasem bardzo, bardzo dobrze i nie wygrać. Dziś graliśmy dobrze, ale nie wykorzystaliśmy szans i nie zwyciężyliśmy. Zrobiliśmy duży krok do przodu w naszej grze, ale nie znalazło to odzwierciedlenia w wyniku. Taki czasem jest futbol. Jeśli nasza gra będzie tak wyglądała, to jestem dobrej myśli.
Waldemar Fornalik (trener Ruchu): - Był to ciekawy mecz. Pomimo tego, że nie padły bramki, mógł się podobać. Graliśmy z bardzo dobrym zespołem, to było jedno z lepszych spotkań Legii na wiosnę. My staraliśmy się nie ułatwiać jej zadania. Graliśmy z dużą determinacją w defensywie. Gdyby nie to, nie ustrzeglibyśmy się utraty kilku bramek. Nasi zawodnicy wybijali piłkę w sytuacjach, które wydawały się beznadziejne. Mogę pogratulować zespołowi determinacji. Zabrakło nam atutów z przodu. Szukamy rozwiązań na skrzydłach. Mecz Visnakovsa (zagrał na prawej stronie pomocy - przyp. red.) był lepszy niż ten w jego wykonaniu w Kielcach. Nie zawsze przeciwnik pozwala prowadzić grę skrzydłami, nam Legia postawiła wysokie wymagania.
29. kolejka T-Mobile Ekstraklasy
Ruch Chorzów - Legia Warszawa 0:0
Żółte kartki: Starzyński, Kuświk, Zieńczuk, Grodzicki - Astiz, Broź.
Sędziował Jarosław Przybył (Kluczbork). Widzów 9300.
Ruch: Putnocky - Konczkowski, Grodzicki, Helik, Oleksy - Visnakovs (73. Kowalski), Babiarz, Surma, Starzyński, Gigołajew (66. Zieńczuk) - Kuświk (86. Efir).
Legia: Kuciak - Broź, Rzeźniczak, Astiz, Brzyski - Żyro (88. Kosecki), Furman, Jodłowiec, Guilherme, Kucharczyk - Saganowski (66. Sa).
Reklama:
Dyskusja: