Liczę na kibiców
Chorzowianin 2010-02-10
|
Komentarzy: 0
31 marca polskie szczypiornistki rozegrają w Chorzowie mecz z Rosjankami, którym stawką są punkty eliminacji mistrzostw Europy 2010. O zwycięstwo będzie niezwykle ciężko. Rozmawiamy z Krzysztofem Przybylskim, trenerem naszej reprezentacji.

Polki zagrają z Rosjankami, aktualnymi mistrzyniami świata. O tym wydarzeniu rozmawiamy z Krzysztofem Przybylskim, trenerem naszej reprezentacji.
W Chorzowie kadra piłkarek ręcznych gości ostatnio regularnie. Podobno to pan bardzo nalegał na to, by z Rosją zagrać właśnie w hali MORiS?
To prawda. Graliśmy w Chorzowie już dwa mecze towarzyskie. Z Turcją i z USA - ten pierwszy był ciekawym sprawdzianem, drugi może trochę bardziej widowiskiem, „na pokaz”, bo Amerykanki prezentują na razie słabszy poziom. W obu przypadkach wszystko było w Chorzowie znakomicie zorganizowane. Do tego doszedł jeszcze... sentyment, bo przecież kiedyś - przez jeden sezon - byłem trenerem piłkarek chorzowskiego Ruchu.
Z jednej strony Rosja to przeciwnik najtrudniejszy z możliwych. Z drugiej - w tych eliminacjach straciła już jeden punkt, remisując z Czarnogórą. Można zatem pokonać Rosjanki?
Każdego rywala można pokonać! Zdaję sobie sprawę, że trafiamy na przeciwnika znakomitego, praktycznie kompletnego. Rosjanki trzy razy z rzędu wygrały mistrzostwa świata. Można więc je porównać z męską reprezentacją Francji, która ostatnio regularnie zwycięża na wielkich imprezach.
Pana drużyna przystąpi do tego meczu w o tyle trudnej sytuacji, że przegrać już nie może. Wszystko przed dwie porażki na początku eliminacji - z Czarnogórą i Słowacją.
Jest to dla nas mecz ostatniej szansy. Jeżeli byśmy zdobyli jakieś punkty z Rosją, to zachowujemy szanse, żeby zakwalifikować się na Euro. Porażka przekreśla wszystko. Wiem, że gra pod taką presją może nieco paraliżować poczynania zawodniczek, ale z drugiej strony to są profesjonalistki i muszą sobie z tym poradzić. Zwłaszcza, że po ich stronie będą kibice. Bardzo liczę na ich doping, który może uskrzydlić moją drużynę.
Co pan - jako trener kobiecej reprezentacji - czuje po ostatnich sukcesach drużyny Bogdana Wenty? Jest nutka zazdrości czy raczej duma?
Nie ma mowy o żadnej zazdrości. Cieszę się, że chłopakom tak dobrze idzie. Ich wyniki przekładają się na popularność całej dyscypliny. Nam tych sukcesów rzeczywiście trochę brakuje. Ani drużyny klubowe w pucharach, ani reprezentacja od kilku lat ich nie odnosi. Wierzymy jednak, że wkrótce to się zmieni.
Na koniec jeszcze jedno pytanie o mecz Polska - Rosja. Jest szansa, że wystąpi w nim zawodniczka Ruchu Natalia Szyszkiewicz?
Jest w grupie zawodniczek, którą ostatnio powoływałem. Przed meczem z USA miała dużego pecha, bo na pierwszym treningu doznała złamania nosa. Liczę jednak, że w marcu nam pomoże. Zasługuje na to, żeby dostać szansę.
Nie będą mieć świąt
Kadra piłkarek ręcznych pojawi się w Chorzowie już 25 marca. Piłkarki zamieszkają w jednym z hoteli w naszym mieście (rozpatrywane są obecnie dwie kandydatury), będą trenować dwa razy dziennie w hali MORiS. Po spotkaniu z Rosją szczypiornistki pozostaną w Chorzowie do 2 kwietnia, a następnie udadzą się na rewanż.
I tu pojawia się mały problem. Jeśli nasze piłkarki lubią spędzać Święta Wielkanocne w rodzinnej atmosferze, to w tym roku muszą o tym zapomnieć. Wyjazdowe spotkanie z Rosją zaplanowano bowiem na 4 kwietnia. Czyli na... niedzielę wielkanocną.
Organizatorzy spotkania Polska - Rosja (chorzowski MORiS i nasza federacja szczypiorniaka), prowadzą obecnie rozmowy w sprawie godziny rozpoczęcia spotkania Polska - Rosja. Wszystko uzależnione jest od telewizji. Mecz pokaże na żywo Polsat Sport.
W Chorzowie kadra piłkarek ręcznych gości ostatnio regularnie. Podobno to pan bardzo nalegał na to, by z Rosją zagrać właśnie w hali MORiS?
To prawda. Graliśmy w Chorzowie już dwa mecze towarzyskie. Z Turcją i z USA - ten pierwszy był ciekawym sprawdzianem, drugi może trochę bardziej widowiskiem, „na pokaz”, bo Amerykanki prezentują na razie słabszy poziom. W obu przypadkach wszystko było w Chorzowie znakomicie zorganizowane. Do tego doszedł jeszcze... sentyment, bo przecież kiedyś - przez jeden sezon - byłem trenerem piłkarek chorzowskiego Ruchu.
Z jednej strony Rosja to przeciwnik najtrudniejszy z możliwych. Z drugiej - w tych eliminacjach straciła już jeden punkt, remisując z Czarnogórą. Można zatem pokonać Rosjanki?
Każdego rywala można pokonać! Zdaję sobie sprawę, że trafiamy na przeciwnika znakomitego, praktycznie kompletnego. Rosjanki trzy razy z rzędu wygrały mistrzostwa świata. Można więc je porównać z męską reprezentacją Francji, która ostatnio regularnie zwycięża na wielkich imprezach.
Pana drużyna przystąpi do tego meczu w o tyle trudnej sytuacji, że przegrać już nie może. Wszystko przed dwie porażki na początku eliminacji - z Czarnogórą i Słowacją.
Jest to dla nas mecz ostatniej szansy. Jeżeli byśmy zdobyli jakieś punkty z Rosją, to zachowujemy szanse, żeby zakwalifikować się na Euro. Porażka przekreśla wszystko. Wiem, że gra pod taką presją może nieco paraliżować poczynania zawodniczek, ale z drugiej strony to są profesjonalistki i muszą sobie z tym poradzić. Zwłaszcza, że po ich stronie będą kibice. Bardzo liczę na ich doping, który może uskrzydlić moją drużynę.
Co pan - jako trener kobiecej reprezentacji - czuje po ostatnich sukcesach drużyny Bogdana Wenty? Jest nutka zazdrości czy raczej duma?
Nie ma mowy o żadnej zazdrości. Cieszę się, że chłopakom tak dobrze idzie. Ich wyniki przekładają się na popularność całej dyscypliny. Nam tych sukcesów rzeczywiście trochę brakuje. Ani drużyny klubowe w pucharach, ani reprezentacja od kilku lat ich nie odnosi. Wierzymy jednak, że wkrótce to się zmieni.
Na koniec jeszcze jedno pytanie o mecz Polska - Rosja. Jest szansa, że wystąpi w nim zawodniczka Ruchu Natalia Szyszkiewicz?
Jest w grupie zawodniczek, którą ostatnio powoływałem. Przed meczem z USA miała dużego pecha, bo na pierwszym treningu doznała złamania nosa. Liczę jednak, że w marcu nam pomoże. Zasługuje na to, żeby dostać szansę.
Nie będą mieć świąt
Kadra piłkarek ręcznych pojawi się w Chorzowie już 25 marca. Piłkarki zamieszkają w jednym z hoteli w naszym mieście (rozpatrywane są obecnie dwie kandydatury), będą trenować dwa razy dziennie w hali MORiS. Po spotkaniu z Rosją szczypiornistki pozostaną w Chorzowie do 2 kwietnia, a następnie udadzą się na rewanż.
I tu pojawia się mały problem. Jeśli nasze piłkarki lubią spędzać Święta Wielkanocne w rodzinnej atmosferze, to w tym roku muszą o tym zapomnieć. Wyjazdowe spotkanie z Rosją zaplanowano bowiem na 4 kwietnia. Czyli na... niedzielę wielkanocną.
Organizatorzy spotkania Polska - Rosja (chorzowski MORiS i nasza federacja szczypiorniaka), prowadzą obecnie rozmowy w sprawie godziny rozpoczęcia spotkania Polska - Rosja. Wszystko uzależnione jest od telewizji. Mecz pokaże na żywo Polsat Sport.
Rozmawiał Michał Fabian
Reklama:
Dyskusja: