Odtworzyli Obrazki ze wsi Chorzów

Plenerowa trybuna, którą ustawiono naprzeciw chaty z Panewnik zapełniła się do ostatniego miejsca.
Widzów najbardziej bawiły śmieszne dziś kary, które sołtys zasądzał oskarżonym. Jedna z niewiast została wypędzona ze wsi za to, że... zaszła w ciążę przed ślubem.
Widzowie nie mogli też powstrzymać uśmiechów, kiedy okazało się, że jeden z bohaterów historii nosi nazwisko prezydenta Chorzowa.
– Panie Kotalo, chyba żeście wczoraj biesiadowali za długo – rzekł grający jednego z ławników Andrzej Kowalczyk do innego ławnika, Jana Kotali (w tej roli Antoni Gryzik).
– W scenariuszu znalazły się cztery ciekawe sceny, energiczne, wzruszające i zabawne – mówi Beata Chren, reżyserka przedstawienia.
Dariusz Niebudek wcielił się w role Głucha, Grycholi i Goli, trzech gospodarzy ze wsi Chorzów.
– Trochę to przypomina bardziej plan filmowy, bo przestrzenie inne, akustyka inna i wszystko w plenerze. Ciekawe doświadczenie – porównywał z codzienną pracą w teatrze D. Niebudek.
Wojciech Stolorz z Teatru Rozrywki grał Mikołaja Golę. – Moja historia jest bardzo prosta. Ojciec zmarł dwie niedziele wcześniej i matka musi podjąć decyzję, komu dać ziemię. Nie może patrzeć na gębę mojej żony i postanawia ją dać obcemu człowiekowi – opowiada.
Scenariusz do spektaklu powstał dzięki aktom sądowym opisującym sprawy z dziewiętnastego wieku.
– To są ludzkie historie, które teraz się też zdarzają. To ma pokazać, że my ludzie, niewiele się zmieniamy – dodaje Andrzej Sośnierz, dyrektor chorzowskiego Skansenu.
Reklama:
Dyskusja: