Horror na Cichej. Zmarnowany karny i porażka Niebieskich

Patryk Lipski mógł wprowadzić Ruch do grupy mistrzowskiej. Niestety nie wykorzystał rzutu karnego w samej końcówce | Fot. Marcin Bulanda
Od kilku tygodni "Niebiescy" zajmowali siódme miejsce w tabeli, ale nie mogli być pewni gry w grupie mistrzowskiej. Wyniki weekendowej, przedostatniej kolejki rundy zasadniczej ułożyły się tak, że do pełni szczęścia brakowało im punktu w spotkaniu z Wisłą Kraków na Cichej.
Jednak "Biała Gwiazda" także miała jeszcze szanse na awans do grupy mistrzowskiej. A jej ostatnie występy - po zmianie trenera (zespół objął niedawno Dariusz Wdowczyk) - budziły szacunek: Wisła pokonała 4:2 Termalicę Bruk-Bet Nieciecza i 5:1 Jagiellonię Białystok. By przedłużyć nadzieje na grę w górnej "ósemce", potrzebowała zwycięstwa z Ruchem.
Chorzowski stadion wypełnił się w niedzielne popołudnie do ostatniego miejsca. Kibice liczyli, że wreszcie zobaczą pierwsze w tym roku zwycięstwo Ruchu na własnym boisku.
Ale już na samym początku spotkania przeżyli wstrząs. W 6. minucie Rafał Wolski dośrodkował z rzutu wolnego, a Arkadiusz Głowacki wpakował piłkę do siatki. Doświadczony obrońca uczynił to... klatką piersiową. Wyskakując, oparł się na Martinie Konczkowskim, mimo to sędzia bramkę uznał.
Wisła nadal konstruowała groźne ataki, obrońcom Ruchu we znaki dawał się czeski napastnik Zdenek Ondrasek. Jednak w 20. minucie powinno być 1:1. Po centrze Martina Konczkowskiego Marek Zieńczuk "główkował" z bliskiej odległości. Gol? Nie, tylko jęk zawodu kibiców. Michał Miśkiewicz odbił piłkę.
Kilka minut później "Niebiescy" dopięli swego. Była to jedna z najładniejszych akcji chorzowian w tym sezonie. Patryk Lipski popisał się prostopadłym podaniem do Kamila Mazka. "Mazi" wykorzystał szybkość, minął wybiegającego z bramki Miśkiewicza. Mógł uderzać z ostrego kąta, ale wypatrzył Mariusza Stępińskiego. Brawa za decyzję. Podanie, silny strzał "Stępla" i wyrównanie!
Ruch odzyskał korzystny wynik, ale w końcowych minutach I połowy był w opałach. Wiślacy imponowali dynamiką i ruchliwością, łatwo gubili krycie. Paweł Brożek w sobie tylko wiadomy sposób chybił, mając przed sobą pustą bramkę. Z dystansu uderzali Rafał Boguski i Boban Jović, ale w obu przypadkach Matus Putnocky był na posterunku. Później chorzowianom dopisało szczęście, gdy niepilnowany Głowacki nie trafił w światło bramki.
Na początku II połowy w "młynie" zawisł transparent odnoszący się do niedawnego głosowania w Radzie Miasta (dot. udzielenia Ruchowi pożyczki w wysokości 18 mln złotych). Kibice wymienili nazwiska radnych, którzy nie poparli uchwały (byli przeciw lub wstrzymali się od głosu), nazywając ich "Wrogami Ruchu w magistracie".
Tak jak źle rozpoczęła się dla Ruchu pierwsza część, tak i w drugiej odsłonie szybko stracili gola. Znowu po stałym fragmencie. Dośrodkował Wolski, a chorzowscy obrońcy zupełnie odpuścili Ondraska. Czech bez problemów pokonał Putnockiego.
Za moment "Biała Gwiazda" prowadziła różnicą już dwóch goli. Po mocnym strzale Patryka Małeckiego futbolówkę odbił Putnocky, a żaden z obrońców nie zablokował wbiegającego Wolskiego. Pomocnik, którego Wisła wypożyczyła z Fiorentiny, głową ulokował piłkę w siatce.
"Niebieskim" w II połowie niewiele wychodziło. Nagle jednak zobaczyli światełko w tunelu. Stało się tak po odważnym wyjściu z własnej połowy Michała Koja. Stoper Ruchu najpierw odebrał piłkę rywalowi, a następnie popędził w pole karne, niczym środkowy napastnik. Za moment Lipski zagrał wzdłuż bramki, a Koj - wślizgiem - dopełnił formalności.
Ożywiły się trybuny, kibice zagrzewali drużynę do boju. Potrzebna była jeszcze "tylko" jedna bramka. I wydawało się, że musi paść w doliczonym czasie gry. Grodzicki został sfaulowany w polu karnym przez Głowackiego, a arbiter wskazał na "wapno".
Do piłki podszedł Lipski, który kilka tygodni wcześniej nie pomylił się z 11 metrów w spotkaniu w Szczecinie. Emocje sięgnęły zenitu. Niestety pomocnik Ruchu uderzył dość lekko, po ziemi. A Miśkiewicz wyczuł jego intencje. Broniąc karnego, został bohaterem. Lipskiego pocieszali po meczu kibice Ruchu, skandując jego nazwisko.
Chorzowianie - po porażce 2:3 - mocno skomplikowali sobie sytuację. W ostatnim meczu - w sobotę, 9 kwietnia, z Lechią w Gdańsku - będą musieli zremisować. Porażka skaże ich na walkę o utrzymanie. W Gdańsku Ruch będzie musiał sobie radzić bez Mariusza Stępińskiego i Michała Koja, których czeka pauza za kartki.
Powiedzieli po meczu
Dariusz Wdowczyk (trener Wisły): - Na brak emocji nie można było narzekać. Do samego końca walczyliśmy o trzy punkty. Po strzelonej bramce oddaliśmy inicjatywę, w I połowie nie wyglądało to dobrze. Kilka słów w przerwie, zawodnicy dobrze zareagowali i druga połowa wyglądała lepiej w naszym wykonaniu. Strzeliliśmy dwie bramki, kontrolowaliśmy spotkanie. Mieliśmy parę sytuacji, żeby strzelić czwartą bramkę i byłoby po meczu. Jednak po naszej kontrze straciliśmy piłkę pod polem karnym Ruchu, a w konsekwencji - po kontrze - drugą bramkę. Wiadomo: trybuny, kibice, parę minut pozostało Ruchowi, by walczyć o remis. Do końca trzeba było drżeć o wynik. Rzut karny mógł dopełnić czary goryczy. Cieszy to, że Michał Miśkiewicz potrafił go obronić i możemy wywieźć z trudnego terenu trzy punkty. Takie zwycięstwa budują drużynę. Będzie silniejsza psychicznie w kolejnych spotkaniach.
Waldemar Fornalik: - Trafiliśmy na inną Wisłę, która była tą Wisłą sprzed trzech spotkań. Było widać, że to jakościowo bardzo dobry zespół. Nie ustrzegliśmy się błędów. Mamy sporo pretensji, nie chodzi tylko o trzecią bramkę, przy której wyglądało to tak, jakby obrońcy stali i patrzyli. Z drugiej strony do tych błędów zmusiła nas Wisła. Byliśmy o minuty od awansu do ósemki. Powtarzam jednak zawodnikom, że w dalszym ciągu wszystko od nas zależy. To jest najważniejsze.
29. kolejka Ekstraklasy
Ruch Chorzów - Wisła Kraków 2:3 (1:1)
Bramki: Stępiński (25), Koj (80) - Głowacki (6), Ondrasek (50), Wolski (57).
Żółte kartki: Głowacki - Surma, Stępiński, Koj.
Sędziował Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów 9300.
Ruch: Putnocky - Konczkowski, Grodzicki, Koj, Oleksy - Surma, Hanzel (64. Iwański) - Mazek, Lipski, Zieńczuk (61. Moneta) - Stępiński (76. Efir).
Wisła: Miśkiewicz - Jović, Głowacki, Guzmics, Sadlok - Popović - Boguski, Wolski (82. Crivellaro), Małecki - Brożek (83. Cywka), Ondrasek.
Reklama:
Dyskusja: