Niedzielan podpisał kontrakt. W Ruchu zakończy karierę
Chorzowianin 2012-01-27
|
Komentarzy: 0
Najpierw napastnik "ściągnął myślami" Waldemara Fornalika. Trener kilka dni później zadzwonił i... sprawa nabrała tempa. Dziś Andrzej Niedzielan oficjalnie został piłkarzem "Niebieskich". Po raz drugi.

Z nr. 32 grać będzie Andrzej Niedzielan. Nr 23 był zajęty | Fot. Chorzowianin.tv
Ostatniego dnia 2011 roku Andrzej Niedzielan rozwiązał umowę z Cracovią. W barwach "Pasów" nie powiodło mu się, przez całą rundę strzelił tylko jedną bramkę. Na początku stycznia pojawiły się w prasie dywagacje, czy napastnik mógłby wrócić do Ruchu. Jak przekonywał Mirosław Mosór, dyrektor sportowy "Niebieskich", w klubie takiego tematu nie było. - To były tylko sugestie dziennikarzy, plotki. Temat pojawił się w zeszłym tygodniu. Skontaktowaliśmy się z Andrzejem, nasze oczekiwania okazały się zbieżne. Andrzej ma coś do udowodnienia. Potem wszystko poszło ekspresowo - rozmowy, badania, a dziś finalizacja - uśmiechał się Mosór.
Czytaj także: To sensacja! Niedzielan wraca do Ruchu
W piątkowy poranek Niedzielan podpisał kontrakt z chorzowskim klubem, który będzie obowiązywać do 30 czerwca 2014. - Cieszę się, że znowu jestem zawodnikiem Ruchu i prawdopodobnie będzie to mój ostatni klub w przygodzie z piłką. Dlaczego? Bo najmłodszy nie jestem. Mam 2,5 roku, żeby w Ruchu postawić kropkę nad "i" w mojej karierze - rozpoczął nowy-stary napastnik "Niebieskich".
Popularny "Wtorek" zawsze podkreślał, że ceni sobie możliwość pracy z trenerem Waldemarem Fornalikiem. To pod jego wodzą rozwinął się kiedyś w Górniku Zabrze, to także pod skrzydłami "Kinga" odbudował się w sezonie 2009/10, gdy pomógł Ruchowi zająć trzecie miejsce.
Okazuje się, że w ściągnięciu Niedzielana na Cichą udział miał właśnie Fornalik. Wszystkich zastanawiało, kto wykonał pierwszy ruch. Piłkarz komentował to z humorem. - Po tym, jak rozstałem się z Cracovią, przemknęło mi przez myśl, że może trener Fornalik do mnie zadzwoni. Gdzie miałbym się odbudować, jak nie w Ruchu? Kilka dni później... faktycznie trener zadzwonił. Jak widać, mamy połączenie myślowe. Taki "bluetooth" - śmiał się "Wtorek".
Oferta Ruchu nie była jedyną, jaką otrzymał były reprezentant Polski. Inne jednak nie były dla niego równie atrakcyjne. Dlaczego? - Nie chciałem zrobić jakiegoś nerwowego ruchu, żeby źle nie trafić. Zdawałem sobie sprawę, że jestem coraz starszy. W Ruchu znam styl pracy trenera Fornalika i całego sztabu szkoleniowego. Jako napastnik muszę dbać o dynamikę, szybkość. Będę miał to w Chorzowie zagwarantowane. Cały klub jest "pode mnie". Idąc gdzieś, w nieznane, mógłbym się skazać na kolejną półroczną przygodę, a na to nie chciałem już sobie pozwolić - tłumaczył Niedzielan.
A co z finansami? Nie jest tajemnicą, że jednym z motywów rozstania piłkarza z Ruchem, latem 2010 roku, była wizja lepszego zarobku w Koronie Kielce. Również w Cracovii mógł liczyć na większe pieniądze niż na Cichej. W obliczu tych faktów wątpliwości co do sensu zatrudnienia Niedzielana wyraził ostatnio Mariusz Śrutwa, wieloletni kapitan "Niebieskich". - Czy chorzowski klub - który przecież ma problemy finansowe - stać na Niedzielana? Jego kontrakt na pewno będzie obciążeniem dla klubu - mówił Śrutwa w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Niedzielan nie chciał dziś podjąć polemiki ze Śrutwą. - Nie czytam takich komentarzy. Śmieszą mnie - podsumował. O zarobkach, zaraz po dogadaniu się z Ruchem powiedział tak (w wywiadzie dla weszlo.com): - Te największe sumy, które miałem zarobić na futbolu, to już zarobiłem - zagranicą. "Święte słowa" - dodał, gdy dziś zacytował mu je jeden z dziennikarzy.
Swoją pierwszą przygodę na Cichej piłkarz z Żar wspomina bardzo pozytywnie. Stał się ulubieńcem kibiców. Do tego stopnia, że zebrał oklaski za bramkę strzeloną... Ruchowi (gdy występował w sezonie 2010/11 w Koronie). - Tamten rok w Ruchu był fantastyczny, świetnie się tu czułem, jak zawsze na Śląsku. A wspomniany mecz na Cichej, gdy przyjechałem z Koroną, dodał mi skrzydeł. Poczułem się fajnie, kibice o mnie nie zapomnieli, odwdzięczyli się za pracę i serce, które tu zostawiłem - kontynuował.
Jest jedna istotna różnica między "tamtym" a obecnym Ruchem z Niedzielanem w składzie. Wówczas był pewniakiem, numerem 1 w ataku, profesorem dla szybko uczącego się u jego boku Artura Sobiecha. Teraz wchodzi do zespołu, w którym jest już tercet świetnie radzących sobie napastników: Piech - Jankowski - Abbott.
- Jestem na razie czwarty. Będę walczył, a jak trener poustawia te klocki, to już pytanie do niego - kwitował Niedzielan pytania o rywalizację w zespole. Na razie w porównaniu z kolegami 32-letni snajper jest "do tyłu". Nadrabia zaległości treningami indywidualnymi, podczas gdy zespół już "zrobił siłę" na obozie w Kamieniu. - Postaram się szybko do nich dołączyć. Jestem w dobrych rękach, chęci są - moje nogi i głowa są gotowe do ciężkiej pracy. Nigdy zresztą się jej nie bałem. Nadrobię stracony czas - przekonywał napastnik.
Na koniec o koszulce, jaką wybrał doświadczony snajper. Zagra z "32". - Zawsze miałem numer 23, mój ulubiony (ale w Ruchu ma go Marcin Malinowski - przyp. red.). Zestawienie liczb sprawiło, że wybrałem 32. Dziesiątka? Nigdy nie chciałem jej brać, nie byłem klasyczną "10". To zbyt ciężki numer - wyjaśnił.
W sobotnim sparingu z MSK Żylina Niedzielana jeszcze nie zobaczymy. Zagra w Turcji, dokąd w poniedziałek - na zgrupowanie - udadzą się "Niebiescy".
Czytaj także: Ruch wreszcie wygrał. Z drużyną byłego trenera
Czytaj także: To sensacja! Niedzielan wraca do Ruchu
W piątkowy poranek Niedzielan podpisał kontrakt z chorzowskim klubem, który będzie obowiązywać do 30 czerwca 2014. - Cieszę się, że znowu jestem zawodnikiem Ruchu i prawdopodobnie będzie to mój ostatni klub w przygodzie z piłką. Dlaczego? Bo najmłodszy nie jestem. Mam 2,5 roku, żeby w Ruchu postawić kropkę nad "i" w mojej karierze - rozpoczął nowy-stary napastnik "Niebieskich".
Popularny "Wtorek" zawsze podkreślał, że ceni sobie możliwość pracy z trenerem Waldemarem Fornalikiem. To pod jego wodzą rozwinął się kiedyś w Górniku Zabrze, to także pod skrzydłami "Kinga" odbudował się w sezonie 2009/10, gdy pomógł Ruchowi zająć trzecie miejsce.
Okazuje się, że w ściągnięciu Niedzielana na Cichą udział miał właśnie Fornalik. Wszystkich zastanawiało, kto wykonał pierwszy ruch. Piłkarz komentował to z humorem. - Po tym, jak rozstałem się z Cracovią, przemknęło mi przez myśl, że może trener Fornalik do mnie zadzwoni. Gdzie miałbym się odbudować, jak nie w Ruchu? Kilka dni później... faktycznie trener zadzwonił. Jak widać, mamy połączenie myślowe. Taki "bluetooth" - śmiał się "Wtorek".
Oferta Ruchu nie była jedyną, jaką otrzymał były reprezentant Polski. Inne jednak nie były dla niego równie atrakcyjne. Dlaczego? - Nie chciałem zrobić jakiegoś nerwowego ruchu, żeby źle nie trafić. Zdawałem sobie sprawę, że jestem coraz starszy. W Ruchu znam styl pracy trenera Fornalika i całego sztabu szkoleniowego. Jako napastnik muszę dbać o dynamikę, szybkość. Będę miał to w Chorzowie zagwarantowane. Cały klub jest "pode mnie". Idąc gdzieś, w nieznane, mógłbym się skazać na kolejną półroczną przygodę, a na to nie chciałem już sobie pozwolić - tłumaczył Niedzielan.
A co z finansami? Nie jest tajemnicą, że jednym z motywów rozstania piłkarza z Ruchem, latem 2010 roku, była wizja lepszego zarobku w Koronie Kielce. Również w Cracovii mógł liczyć na większe pieniądze niż na Cichej. W obliczu tych faktów wątpliwości co do sensu zatrudnienia Niedzielana wyraził ostatnio Mariusz Śrutwa, wieloletni kapitan "Niebieskich". - Czy chorzowski klub - który przecież ma problemy finansowe - stać na Niedzielana? Jego kontrakt na pewno będzie obciążeniem dla klubu - mówił Śrutwa w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Niedzielan nie chciał dziś podjąć polemiki ze Śrutwą. - Nie czytam takich komentarzy. Śmieszą mnie - podsumował. O zarobkach, zaraz po dogadaniu się z Ruchem powiedział tak (w wywiadzie dla weszlo.com): - Te największe sumy, które miałem zarobić na futbolu, to już zarobiłem - zagranicą. "Święte słowa" - dodał, gdy dziś zacytował mu je jeden z dziennikarzy.
Swoją pierwszą przygodę na Cichej piłkarz z Żar wspomina bardzo pozytywnie. Stał się ulubieńcem kibiców. Do tego stopnia, że zebrał oklaski za bramkę strzeloną... Ruchowi (gdy występował w sezonie 2010/11 w Koronie). - Tamten rok w Ruchu był fantastyczny, świetnie się tu czułem, jak zawsze na Śląsku. A wspomniany mecz na Cichej, gdy przyjechałem z Koroną, dodał mi skrzydeł. Poczułem się fajnie, kibice o mnie nie zapomnieli, odwdzięczyli się za pracę i serce, które tu zostawiłem - kontynuował.
Jest jedna istotna różnica między "tamtym" a obecnym Ruchem z Niedzielanem w składzie. Wówczas był pewniakiem, numerem 1 w ataku, profesorem dla szybko uczącego się u jego boku Artura Sobiecha. Teraz wchodzi do zespołu, w którym jest już tercet świetnie radzących sobie napastników: Piech - Jankowski - Abbott.
- Jestem na razie czwarty. Będę walczył, a jak trener poustawia te klocki, to już pytanie do niego - kwitował Niedzielan pytania o rywalizację w zespole. Na razie w porównaniu z kolegami 32-letni snajper jest "do tyłu". Nadrabia zaległości treningami indywidualnymi, podczas gdy zespół już "zrobił siłę" na obozie w Kamieniu. - Postaram się szybko do nich dołączyć. Jestem w dobrych rękach, chęci są - moje nogi i głowa są gotowe do ciężkiej pracy. Nigdy zresztą się jej nie bałem. Nadrobię stracony czas - przekonywał napastnik.
Na koniec o koszulce, jaką wybrał doświadczony snajper. Zagra z "32". - Zawsze miałem numer 23, mój ulubiony (ale w Ruchu ma go Marcin Malinowski - przyp. red.). Zestawienie liczb sprawiło, że wybrałem 32. Dziesiątka? Nigdy nie chciałem jej brać, nie byłem klasyczną "10". To zbyt ciężki numer - wyjaśnił.
W sobotnim sparingu z MSK Żylina Niedzielana jeszcze nie zobaczymy. Zagra w Turcji, dokąd w poniedziałek - na zgrupowanie - udadzą się "Niebiescy".
Czytaj także: Ruch wreszcie wygrał. Z drużyną byłego trenera
Michał Fabian
Reklama:
Dyskusja: