Niezwykła kolekcja niezwykłego kibica Niebieskich

To najcenniejsza pamiątka - koszulka Ryszarda Kołodziejczyka z mistrzowskiego sezonu 1988/89 | Fot. Chorzowianin.tv
Piłkarze Ruchu Chorzów i Górnika Wałbrzych wychodzą z tunelu stadionu przy ul. Cichej. "Niebiescy" - grając na biało - niespełna dwie godziny później sięgną po czternasty, i jak na razie ostatni, tytuł mistrzowski. Naszą uwagę przykuwają jednak nie bramki "Gucia" Warzychy (Ruch wygrał mecz z 1989 roku 4:1, po hat-tricku najlepszego zawodnika), a... koszulka bramkarska.
Ryszard Kołodziejczyk, bramkarz Ruchu, wychodzi w żółtym trykocie Adidasa. Ten moment uwieczniony na krótkim filmie z komentarzem Andrzeja Zydorowicza ma, wbrew pozorom, bardzo duże znaczenie.
Oto bowiem, 25 lat później, mamy wspomnianą koszulkę w rękach. Materiał zupełnie inny w porównaniu z obecnymi. Czarny kołnierzyk i charakterystyczne trzy paski niemieckiej firmy. Na niej podpisy zawodników z mistrzowskiej ekipy z 1989 roku i trenera Jerzego Wyrobka.
To najcenniejsza pamiątka w kolekcji Artura Leszka - kibica Ruchu z Siemianowic Śląskich, który od pięciu lat zbiera koszulki piłkarzy.
- Dostałem ją od jednego z wiernych kibiców Ruchu, który po wspomnianym meczu z Górnikiem Wałbrzych wręcz zerwał ją z Ryszarda Kołodziejczyka - uśmiecha się.
Artur zaprosił nas do swojego mieszkania. Gdy weszliśmy do pokoju, nasz wzrok od razu przykuły "trofea", zawieszone pod sufitem. Większość w kolorze niebieskim lub białym, bo to właśnie trykoty piłkarzy chorzowskiego Ruchu dominują w kolekcji. Z 35 koszulek, które aktualnie posiada, aż 27 pochodzi od piłkarzy Ruchu. Prawie wszystkie z autografami.
- Wszystko zaczęło się w 2009 roku, dokładnie 28 sierpnia - Artur ma świetną pamięć do dat. - Dostałem ją po meczu z Polonią Warszawa. Później była koszulka "Sadloczka". Zapytałem, czy mógłby mi ją dać. Odpowiedział, że na koniec sezonu - opowiada Artur. Jak się później okazało, od Macieja Sadloka dostał także inny prezent, o czym będzie jeszcze na koniec.
Te dwie koszulki były impulsem do działania. Kibic postanowił powalczyć o kolejne. Jak powiększa kolekcję? Ma na to swoje sposoby. - Zacząłem pisać do piłkarzy na Facebooku albo korzystając z adresów na stronach internetowych - tłumaczy. Czasem pisze do... ich żon czy dziewczyn. W ten sposób udało mu się na przykład zdobyć koszulkę Artura Sobiecha.
Napisał do Bogny Dybul, piłkarki ręcznej, dziewczyny byłego zawodnika Ruchu, a obecnie Hannover 96. Wkrótce otrzymał prezent z dedykacją: "Od Artura dla Artura".
- Nigdy nie piszę, że chciałbym dostać koszulkę za darmo - zaznacza. - Pytam, czy byłaby możliwość, żeby za nią zapłacić. Z reguły jednak piłkarze mają dobre serce i dają koszulkę w prezencie. Dla nich to nie jest wielki problem, a dla mnie to bardzo cenna pamiątka - dodaje z uśmiechem.
Spośród niebieskich i białych koszulek mocno wyróżniają się trzy żółte - polskiego trio z Borussii Dortmund. - Zdobyć je nie było łatwo, ale się udało. Najłatwiej poszło z Łukaszem Piszczkiem, napisałem bezpośrednio do niego i mi ją sprezentował. Lewandowski? Wprawdzie jego koszulka jest już "nieaktualna", ale ma ona dla mnie ogromną wartość. Nigdy w życiu bym jej nie oddał, nawet gdybym zdobył tę z Bayernu, w którym teraz gra. Zresztą nie mam w zwyczaju wymieniać się koszulkami. Każda jest dla mnie cenna - podkreśla Artur.
A to Artur i koszulka Jakuba Błaszczykowskiego.
Uwielbia ten moment, gdy listonosz zjawia się z paczką adresowaną na niego. Jednak większość pamiątek dostał bezpośrednio od piłkarzy, przy okazji meczów "Niebieskich" na Cichej.
Artur porusza się na wózku. Spotkania ogląda z wysokości murawy, przy sektorze rodzinnym. Mówi, że to dla niego dobre miejsce. - Dobre, bo na trybunie kibice często wstają z miejsc. Nic bym wtedy nie widział, to by się mijało z celem. A na murawie jestem blisko swoich ulubieńców - podkreśla.
Wiele razy zdarzało się, że zawodnicy Ruchu podchodzili po meczu do niego i dawali koszulkę. W taki sposób stał się posiadaczem drugiej najcenniejszej w kolekcji - po wspomnianym stroju Ryszarda Kołodziejczyka z 1989 roku - pamiątki.
Mowa o koszulce, w której Piotr Stawarczyk grał w 100. Wielkich Derbach Śląska - z Górnikiem Zabrze (w grudniu 2013 r.).
- Magiczne setne derby! - Artur pamięta to jak dziś. - Już wcześniej umówiłem się z Piotrkiem, że spotkamy się po meczu. Gdy "Stawar" strzelił bramkę na 2:1, to była wielka euforia. A gdy przekazał mi koszulkę, serce biło mi dwa razy mocniej - wspomina Artur Leszek.
Ruchowi Artur kibicuje od dziecka. Kiedy po raz pierwszy pojawił się na meczu? - To był mecz w "starej" drugiej lidze, 3:0 z Kmitą Zabierzów, 12 maja 2007 - wyjaśnia. - Na mecze w Chorzowie zawsze jeżdżę w gronie znajomych. Byłem także na wyjazdach. W tym roku we Wrocławiu, gdy Ruch wygrał ze Śląskiem 3:2, no bo ostatnio trochę im tam nie poszło. Albo na finale Pucharu Polski w Kielcach - dodaje. Z tego ostatniego meczu też ma pamiątkę. To koszulka Rafała Grodzickiego.
Oglądamy "Niebieskie" zdobycze. Kowalski, Buchalik, Smektała, Dziwniel, Piech, Baran, Jezierski, Jarczyk, żółta bluza Kołodziejczyka, zielona koszulka Panathinaikosu z podpisem Krzysztofa Warzychy...
Jakiej brakowało? Gdy niedawno pytaliśmy Artura o koszulkę, o której najbardziej marzy, odpowiedział: - Mariusza Śrutwy z numerem 10. To byłaby dla mnie wielka rzecz, niestety ciężko ją zdobyć - przyznał. Pytał o nią "Super Mario", ale ten większość koszulek już wcześniej porozdawał kibicom.
Gdy szykowaliśmy się do publikacji tego tekstu, spełniło się marzenie Artura! Nawiązał kontakt z jednym z kibiców Ruchu i... trykot z "dychą" Śrutwy znalazł się w kolekcji siemianowiczanina. Na potwierdzenie publikujemy najnowsze zdjęcie.
Artur ma prośbę do fanów Ruchu. - Jeżeli ktoś posiada jakieś koszulki "Niebieskich" i chciałby je odsprzedać lub oddać, proszę o kontakt. Dogadamy się na pewno - uśmiecha się.
Jak skontaktować się z Arturem? Znaleźć go można na Facebooku (tutaj) lub drogą mailową artur13leszek@wp.pl.
Na koniec pozdrowienia, które za naszym pośrednictwem Artur chciał przekazać trzem osobom. - Marcinowi Malinowskiemu, naszemu kapitanowi, od którego w zeszłym sezonie dostałem koszulkę - rozpoczyna.
Wspomnieliśmy już o Macieju Sadloku. Z "Sadloczkiem" kibic Ruchu mocno się zaprzyjaźnił. Ma od niego nie tylko dwie koszulki. Także psa - "Czikę". Bardzo wesołego i ruchliwego, o czym mogliśmy się przekonać. - Maciek, brachu! Trzymam za Ciebie kciuki w Wiśle. Powodzenia, dużo zdrowia i po cichutku liczę, że jeszcze kiedyś wrócisz na Cichą - mówi Artur.
Trzecią osobą, o której wspomina nasz rozmówca, jest Kuba Kurzela, doskonale znany kibicom "Niebieskich". Podczas meczów na Cichej jest spikerem. - To Kuba jako pierwszy napisał o mnie, dzięki jego felietonowi łatwiej było mi powiększyć kolekcję. Serdecznie go pozdrawiam! - kończy Artur Leszek.
Materiał wideo o kolekcji fana Ruchu z Siemianowic zobaczycie w najbliższym wydaniu INFOSERWIS-u (w środę, 6 sierpnia).
Reklama:
Dyskusja: