Piast nadal w grze o tytuł, Ruch nadal bez przełamania

Mecz z Piastem Mariusz Stępiński zakończył już po I połowie. Z podejrzeniem wstrząśnienia mózgu | Fot. Marcin Bulanda
Od 1 grudnia kibice Ruchu czekają na wygraną ich ulubieńców na stadionie przy ul. Cichej. Poczekają przynajmniej do lipca. W ostatnim meczu na własnym obiekcie w tym sezonie "Niebiescy" ulegli gliwickiemu Piastowi 0:3 (0:1).
Ani w wyjściowym składzie, ani na ławce rezerwowych nie znalazło się miejsce dla Matusa Putnockiego. Słowacki bramkarz we wtorek podpisał kontrakt z Lechem Poznań, który będzie obowiązywać od lipca br. "Puto" nie dostał szansy na pożegnanie się z chorzowskimi kibicami.
- To informacje (o podpisaniu przez Putnockiego kontratku z "Kolejorzem" - przyp. red.), które nie wpływają pozytywnie na zespół. Jeśli dzień przed meczem ukazuje się informacja, że kluczowy zawodnik podpisał umowę z Lechem, to nie scala to zespołu. Są to dziwne sytuacje - mówił Waldemar Fornalik, trener Ruchu. - Matus już nie zagra. Tym bardziej, że na koniec zagramy z Lechem.
Między słupkami stanął Wojciech Skaba, a rezerwowym golkiperem był Kamil Lech. Ruch walczył o przełamanie fatalnej serii - w dziewięciu ostatnich spotkaniach z rzędu nie odniósł zwycięstwa. Po raz ostatni cieszył się z kompletu punktów 7 marca (wygrana Szczecinie, 3:2 z Pogonią).
W środowy wieczór na Cichej zagościł selekcjoner Adam Nawałka (który w czwartek ogłosi szeroką kadrę na Euro 2016), a także... mażoretki. Dziewczęta z grupy tanecznej "Kaprys" z Branic w województwie opolskim to mistrzynie Polski, Europy i wicemistrzynie świata tańców mażoretkowych. Z kolei w przerwie meczu wystąpił zespół "4 SOUL" z Rudy Śląskiej. Jego opiekunem jest Aneta Wysoczańska, prywatnie siostra Martina Konczkowskiego, obrońcy Ruchu.
Tyle o wątkach artystycznych. Na boisku od pierwszych minut przewagę uzyskał - wciąż mający szanse na mistrzostwo Polski - Piast. Dobre okazje zmarnowali Martin Bukata i Sasa Zivec. Po strzale tego drugiego dobrze interweniował Skaba.
Później raz jeszcze Zivec przedarł się w polu karnym, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką. Ruch próbował się odgryzać, jednak pod bramką rywala nie stwarzał takiego zagrożenia. Ze strzałami z dystansu Mariusza Stępińskiego i Marka Szyndrowskiego poradził sobie Jakub Szmatuła, a Łukasz Moneta trafił w boczną siatkę.
W 34. minucie gliwiczanie objęli prowadzenie. Patrykowi Lipskiemu piłkę odebrał Radosław Murawski, a następnie Martin Nespor znalazł się sam przed Skabą. Czech mógł uderzać, ale wypatrzył nadbiegającego lewą stroną Josipa Barisicia. Chorwacki napastnik nie miał problemów z umieszczeniem jej w pustej bramce.
Piast w tym momencie zwiększył szanse na wywalczenie tytułu, bo grająca w Gdańsku Legia Warszawa przegrywała z Lechią 0:1.
Chorzowianie nadal popełniali fatalne błędy w defensywie. Mateuszowi Cichockiemu piłka przeleciała pod stopą, Nespor był sam przed Skabą, ale trafił prosto w niego. Chwilę wcześniej Barisić przestrzelił.
Jednak tuż przed przerwą "Niebiescy" powinni wyrównać. Po centrze z prawej strony niepilnowany Stępiński złożył się do "główki", uderzył mocno, jednak kapitalną paradą popisał się Jakub Szmatuła.
Była to ostatnia akcja "Stępla" w tym spotkaniu. Po przerwie nie wyszedł już na boisko (zmienił go Michał Efir). - Jest podejrzenie wstrząśnienia mózgu, w czwartek będziemy wiedzieli trochę więcej - komentował trener Fornalik. Stępińskiego w jednej z akcji piłką trafił w głowę... Lipski.
O ile pierwsza odsłona należała do gliwiczan, to po zmianie stron aktywniejsi byli "Niebiescy". Zaczęło się od mocnego, acz niecelnego uderzenia Podgórskiego. Później dośrodkowywał Moneta, a Łukasz Surma uderzał głową. Nie trafił w bramkę. Za moment oglądaliśmy kolejną "główkę". Po strzale "Moneta" piłka zmierzała pod poprzeczkę. Szmatuła - po raz kolejny - nie dał się zaskoczyć.
Waldemar Fornalik po raz kolejny dał szansę Przemysławowi Bargielowi. 16-latek pokazał kilka udanych zagrań, miał nawet jedną okazję do strzelenia gola, ale chybił. Widać jednak, że szybko zaskarbił sobie sympatię kibiców.
W końcówce goście przeprowadzili dwie udane kontry. Najpierw Nespor wykorzystał dokładne podanie Pietrowskiego, a trzy minuty później Czech wypatrzył w polu karnym Bartosza Szeligę, który ograł Rafała Grodzickiego i pokonał Skabę.
Piast po wygranej na Cichej zrównał się punktami z warszawską Legią (która przegrała w Gdańsku 0:2) i w ostatniej kolejce zagra o spełnienie marzeń. "Piastunki" podejmą Zagłębie Lubin, a Legia zagra u siebie z Pogonią Szczecin.
Natomiast Ruch - zakończy sezon na ósmym miejscu - w niedzielę zakończy sezon w Poznaniu, meczem przeciwko Lechowi.
Powiedzieli po meczu
Radoslav Latal (trener Piasta): - Przyjechaliśmy do Chorzowa i wiedzieliśmy, że przeciwnicy nas naciskają, wszyscy nas gonią. Chłopcy grali dobrą piłkę, założenia taktyczne były wypełniane, oprócz sytuacji z 45. minuty, gdy Stępiński miał szansę wyrównać. To był jeden moment, w którym zaspaliśmy. Jestem zadowolony z tego, co osiągnęliśmy. Będziemy walczyć do końca i damy z siebie wszystko. Czy liczę na pomoc Pogoni? Będziemy się skupiać na naszym meczu, żebyśmy zdobyli trzy punkty. Z Zagłębiem to nie będzie łatwe spotkanie. Pogoń szans na puchary już nie ma, ale będziemy mieć nadzieję, że coś ugra na Legii.
Waldemar Fornalik (trener Ruchu): - Na początku wyglądało to tak, że to my jesteśmy bardzo spięci, bo gramy o jakieś zaszczyty, a Piast grał bardziej swobodnie, był bardziej zdeterminowany. Wszystkie bramki dla Piasta padły po naszych ewidentnych błędach. Podarowaliśmy im te bramki. Kluczowy był koniec I połowy. Gdyby Mariusz Stępiński wyrównał, mecz mógłby się inaczej potoczyć. Staraliśmy, próbowaliśmy, ale zbyt wielu klarownych sytuacji nie mieliśmy. Chcieliśmy się pożegnać z kibicami dobrym rezultatem. Trzeba będzie wyciągać wnioski i poprawiać to wszystko. Jeżeli w składzie jest kilku młodych chłopaków, jeśli ze składu z jesieni ubywa Kamil Mazek, wypadł Paweł Oleksy, nie ma Michała Helika, to wszystko musi wpłynąć na stabilizację. Nie jesteśmy klubem, który ma w rezerwie kilku zawodników ściągniętych za jakieś pieniądze. Patrząc na ławkę Piasta, chciałbym mieć u nas takich piłkarzy. Pocieszające jest to, że możemy kreować grę, że dobre wejście po raz kolejny zanotował Przemek Bargiel.
36. kolejka Ekstraklasy
Ruch Chorzów - Piast Gliwice 0:3 (0:1)
Bramki: Barisić (34), Nespor (84), Szeliga (89).
Żółte kartki: Moskwik.
Sędziował Mariusz Złotek (Stalowa Wola). Widzów 7403.
Ruch: Skaba - Konczkowski, Grodzicki, Cichocki, Szyndrowski - Podgórski (67. Bargiel), Surma (76. Lenartowski), Hanzel, Lipski, Moneta - Stępiński (46. Efir).
Piast: Szmatuła - Mokwa, Korun, Hebert, Pietrowski - Żivec (86. Badia), Murawski (55. Sapała), Bukata, Moskwik - Nespor, Barisić (59. Szeliga).
Reklama:
Dyskusja: