Piłka jest brutalna. Ruch przegrał wygrany mecz

Chorzowianin 2016-03-02 | Komentarzy: 0
"Pasy" były jednym z ulubionych rywali chorzowian. Nie wygrały na Cichej od 1951 roku. We wtorkowy wieczór przerwały długą serię. Po przedziwnym spotkaniu, w którym zespół Waldemara Fornalika z pewnością nie zasłużył na porażkę.
Piłka jest brutalna. Ruch przegrał wygrany mecz

Gdyby Kamil Mazek trafił na 3:1... Pomocnik należał do najlepszych w zespole z Chorzowa | Fot. Marcin Bulanda

We wtorek zima zaskoczyła kluby Ekstraklasy, a zwłaszcza gospodarzy obiektów w Kielcach i Gliwicach. Mecze Korony z Wisłą i Piasta ze Śląskiem zostały przełożone na 8 marca. Jednak w Chorzowie nie istniało zagrożenie odwołania spotkania. Murawa na Cichej była w bardzo dobrym stanie.

Już na samym początku "Niebiescy" zmarnowali dogodną okazję do otwarcia wyniku. Po centrze Kamila Mazka uderzał Marek Zieńczuk, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką. 

Cracovia była skuteczniejsza. Pierwszą akcję zamieniła na gola. Po rzucie rożnym powstało spore zamieszanie, głową uderzył Dialiba, a błąd popełnił Matus Putnocky. Słowak nie utrzymał piłki w rękach. Z dobitką pospieszył Erik Jendrisek i goście - w 5. minucie - mieli powody do radości. 

Odpowiedź Ruchu mogła być niemal natychmiastowa. Mariusz Stępiński urwał się obrońcom z Krakowa, miał przed sobą tylko Grzegorza Sandomierskiego, uderzył jednak fatalnie. Wysoko nad bramką. "Stępel" po raz kolejny próbował w 21. minucie, ale po jego główce piłka odbiła się od poprzeczki. Za moment z dystansu uderzył Patryk Lipski, jednak Sandomierski udanie interweniował.

Chorzowianie byli cierpliwi, nadal atakowali i wkrótce dopięli swego. Kamil Mazek stanął oko w oko z bramkarzem "Pasów" i z zimną krwią go pokonał. Problem w tym, że w momencie podania od Macieja Iwańskiego "Mazi" był na spalonym. Telewizyjne powtórki nie pozostawiły wątpliwości.

Podopieczni Waldemara Fornalika byli bliscy zadania kolejnego ciosu. Rzut wolny z ok. 26 m wykonywał Zieńczuk. Przerzucił piłkę nad murem, ta jednak odbiła się od słupka.

"Do trzech razy sztuka" - może powiedzieć Stępiński. Napastnik Ruchu zmarnował wcześniej dwie okazje, ale za trzecim razem już się nie pomylił. Akcję zainicjował Lipski, który znakomitym podaniem obsłużył Łukasza Surmę. Pomocnik "Niebieskich" przegrał pojedynek z Sandomierskim, ale piłka trafiła wprost pod nogi Stępińskiego. Ten ostatni miał przed sobą pustą bramkę i się nie pomylił. Tym samym przełamała się po 438 minutach bez gola.

Schodzących na przerwę piłkarzy Ruchu kibice żegnali brawami na stojąco. Dawno nie oglądaliśmy tak dobrych 45 minut w wykonaniu "Niebieskich".

Równie udanie - jak zakończyli pierwszą część gry - gospodarze mogli rozpocząć drugą odsłonę. Mazek zauważył lukę w linii obronnej "Pasów". Wbiegł w pole karne, ale zatrzymał go Sandomierski. Kilka minut później szybki jak wiatr skrzydłowy Ruchu ruszył z kontrą, zszedł do środka, mocno uderzył lewą nogą. Jednak w sam środek bramki.

Gdy wydawało się, że chorzowianie mają spotkanie pod kontrolą, stało się coś niesamowitego. Goście w ciągu dwóch minut zdobyli dwa gole. Najpierw Mateusz Cetnarski - mimo asysty kilku zawodników Ruchu - odwrócił się z piłką w polu karnym i popisał kapitalnym, technicznym uderzeniem.

Później zaś, po rzucie rożnym i zgraniu przez Piotra Polczaka, Damian Dąbrowski silnym uderzeniem nie dał szans Putnockiemu. Z 2:1 na 2:3! Skuteczność Cracovii była zabójcza. Trzecia dobra okazja i trzeci gol...

- Te dwa ciosy wybiły nas całkowicie z rytmu, aczkolwiek mieliśmy jeszcze dużo czasu, byb odwrócić losy spotkania - przyznał Martin Konczkowski, obrońca chorzowian.

Trener Fornalik wprowadził do gry Łukasza Monetę, dla którego był to debiut w barwach Ruchu. Lewonożny pomocnik szybko mógł wpisać się na listę strzelców. Uderzył mocno, zza pola karnego, ale niecelnie. Miał także drugą szansę, gdy szarżował na bramkę Sandomierskiego. Golkiper Cracovii wygarnął mu jednak piłkę spod nóg.

Przekonaliśmy się dziś - nie po raz pierwszy - że futbol bywa niesprawiedliwy. Ruch z pewnością nie zasłużył na porażkę. - Głowy do góry, "Niebiescy", głowy do góry - pocieszali piłkarzy kibice, dziękując im zarazem za walkę.

- Chwała kibicom, że mimo porażki i tak są z nami. Nie tak to miało wyglądać. Zaangażowanie i ambicja były na wysokim poziomie. Szkoda, że nie wykorzystywaliśmy stałych fragmentów. Przeciwnik miał ich mniej, a wykorzystał dwa. My niestety nic - ubolewał Martin Konczkowski.

Powiedzieli po meczu

Kamil Mazek: - Kontrolowaliśmy to spotkanie, nie wiem, co się stało. Przypadkową bramkę dostaliśmy. Zawodnik Cracovii był tyłem do bramki, odwrócił się i huknął. Gol. Trochę się wkradł w chaos. Dostaliśmy potem trzecią... - żałował Kamil Mazek.

Mateusz Cetnarski:Graliśmy słabo w I połowie, nie ma się co oszukiwać. Na drugą połowę musieliśmy wyjść bardziej skoncentrowani, bo tylko wtedy mogliśmy odnieść sukces. Pokazaliśmy, że jesteśmy dobrym zespołem i potrafimy się obudzić w trakcie meczu.

Jacek Zieliński (trener Cracovii): - Był to dziwny mecz, specyficzny. Dwie różne połowy. Pierwsza, poza bramką dla nas, należała zdecydowanie dla Ruchu. Dominował. Dobrze, że przegrywaliśmy tylko 1:2. W przerwie w szatni doszło do męskich rozmów. Wytłumaczyliśmy sobie, co robiliśmy źle. Na drugą połowę wyszedł inny zespół. Spodziewaliśmy się, że Ruch może nie wytrzymać tego tempa. To była kwestia regeneracji po meczu z Legią. Wyszarpaliśmy to zwycięstwo Ruchowi z gardła. 

Waldemar Fornalik (trener Ruchu): - Nie jest łatwo o komentarz po takim meczu. Drużyna pokazała się z dobrej strony, jeśli chodzi o prowadzenie gry, stwarzane sytuacje, zaangażowanie. Oddaliśmy bramki Cracovii. Przegraliśmy wygrany mecz. Rozpoczęliśmy fatalnie po błędzie Putnockiego. Zdołaliśmy wyjść na prowadzenie, mieliśmy słupek i poprzeczkę, a na początku drugiej połowy idealną sytuację Mazka na 3:1. Tak się nie stało. Piłka jest brutalna. Strzał Cetnarskiego, później kolejny błąd i nieszczęście gotowe. Próbowaliśmy, miał sytuację Moneta, aby wyrównać. Mieliśmy dobre sytuacje do strzału zza pola karnego, a piłki wędrowały po trybunach. 

25. kolejka Ekstraklasy
Ruch Chorzów - Cracovia 2:3 (2:1)
Bramki:
Mazek (24), Stępiński (38) - Jendrisek (5), Cetnarski (59), Dąbrowski (61).
Żółte kartki: Zejdler, Polczak, Vestenicky.
Sędziował Tomasz Kwiatkowski (Warszawa). Widzów 6701.
Ruch: Putnocky - Konczkowski, Grodzicki, Koj, Oleksy - Mazek, Surma (82. Efir), Iwański (89. Hanzel), Lipski, Zieńczuk (73. Moneta) - Stępiński. 
Cracovia: Sandomierski - Deleu, Wołąkiewicz, Polczak, Zejdler (34. Budziński) - Cetnarski (86. Wdowiak), Dąbrowski - Wójcicki, Kapustka, Dialiba (69. Vestenicky) - Jendrisek. 

(mf)

Reklama:

Dyskusja:

Polityka plików "cookie"

Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w polityce prywatności.