Punkt z Legią początkowo nie cieszył. Ale Ruch się utrzymał

Filip Starzyński lobuje bramkarza Legii. I tak jednak był na spalonym | Fot. Mariusz Banduch
Na kolejkę przed końcem kibice Ruchu mogą odetchnąć z ulgą. "Niebiescy" nie dali się dziś pokonać swieżo upieczonemu mistrzowi - Legii Warszawa. Punkt za remis 0:0 początkowo nikogo nie cieszył, bo wydawało się, że niewiele on da, ale... W opóźnionym - z powodu opadów deszczu - spotkaniu GKS Bełchatów stracił punkty, po remisie z Jagiellonią 1:1.
Co to oznacza? Że zespół z Bełchatowa nie ma już szans na wyprzedzenie Ruchu. A w obliczu karnej degradacji Polonii Warszawa (brak licencji) spada tylko jedna drużyna.
Przed meczem z Legią Marcin Malinowski odebrał koszulkę z nr 400. To dla upamiętnienia jego 400 spotkań w Ekstraklasie. "Malina" rozgrywał dziś spotkanie nr 401 (jubileusz obchodził w zeszły piątek, w Krakowie).
Sporo emocji wzbudzał przepis o uhonorowaniu mistrza Polski szpalerem. "Niebiescy" się do tego zastosowali, ustawiając się w dwóch rzędach i witając piłkarzy Legii brawami. Publiczności pomysł ten zbytnio się nie spodobał, zareagowała gwizdami.
Czytaj także: Jak w Anglii i Hiszpanii. Ruch utworzy dla mistrza szpaler
Legia szybko stworzyła sobie dobrą okazję. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego główkował Marek Saganowski, na szczęście świetnie zachował się Michal Pesković. Słowak kilka minut później obronił jeszcze groźniejszą "główkę" - z bliska, w wykonaniu Janusza Gola.
Ale Ruch także pokazał "pazurki". Uderzał Maciej Jankowski, a potem po ładnej akcji z Łukaszem Janoszką ponownie "Jankes" był w dobrej sytuacji. W ostatniej chwili spod nóg piłkę wygarnął mu Dusan Kuciak.
Kibice Ruchu nasłuchiwali wieści z innych stadionów, gdzie walczyły inne zespoły broniące się przed spadkiem. W Bielsku-Białej Podbeskidzie już po 6 minutach prowadziło 2:0 z Pogonią Szczecin.
Mecz na Cichej mógł się podobać. Saganowski - z woleja - nie zaskoczył Peskovicia. Za moment kibice poderwali się z miejsc, gdy Filip Starzyński znalazł się sam na sam z Kuciakiem. Przelobował golkipera Legii, ale... Po pierwsze piłka minęła słupek, po drugie - asystent sędziego miał uniesioną chorągiewkę.
- Arek Piech, Arek Piech - ożywili się w końcówce I połowy fani Ruchu, gdyż na trybunach wypatrzono byłego napastnika chorzowian - a obecnie Sivassporu - Arkadiusza Piecha. Na spotkaniu był także inny ekssnajper Ruchu Artur Sobiech.
Druga połowa zaczęła się od mocnego akcentu legionistów. W pole karne wpadł Miroslav Radović i tylko interweniującemu z wyczuciem Peskoviciowi Ruch zawdzięczał, że nie przegrywał. Słowak obronił ten strzał nogami.
'Niebiescy" mieli kłopoty z przedostaniem się pod bramkę Legii, ale tuż przed końcem rezerwowy Grzegorz Kuświk mógł im zapewnić wygraną! Strzelił jednak zbyt lekko i do tego niezbyt precyzyjnie - obrońca gości zażegnał niebezpieczeństwo.
Chorzowianom pozostało nasłuchiwać wieści z Bełchatowa. Remis lub porażka GKS-u dawały Ruchowi utrzymanie już dziś. Przedostatni zespół tabeli prowadził z Jagiellonią 1:0, ale... stracił bramkę w doliczonym czasie gry!
Przed 30. kolejką ligową (odbędzie się w niedzielę, 2 czerwca) sytuacja na trzech końcowych miejscach wygląda następująco: Ruch 31 punktów, Podbeskidzie 29, Bełchatów 28.
Powiedzieli po meczu:
Jan Urban (trener Legii): - Od początku spotkania było widać, że Ruch chce zagrać z kontrataku. Ustawił się całą drużyną na swojej połowie. Miał do tego dużo cierpliwości. Stworzyliśmy dwie-trzy sytuacje w I połowie. Brakło bramek, bo wtedy mecz byłby zupełnie inny, Ruch musiałby się otworzyć. Ale i on miał dobrą okazję - w I połowie z kontry, w II również. Nie jest łatwo grać przeciwko drużynie, która kumuluje wielu zawodników na własnej połowie.
Jacek Zieliński (trener Ruchu): - Zagraliśmy wreszcie na zero z tyłu, to było kluczem, by osiągnąć zwycięstwo. Zakładaliśmy jednak, że nasze możliwości w ofensywie będą wieksze. Nie wyglądaliśmy piłkarsko za dobrze, w I połowie byliśmy wystraszeni. Na koniec mieliśmy dar od losu - sytuację Grześka Kuświka, ale nie udało się jej wykorzystać. Trudno w tej sytuacji powiedzieć, że punkt z mistzem Polski nas cieszy. Na razie niewiele on nam daje (trener mówił to przed zakończeniem spotkania w Bełchatowie - przyp. red.), ale piłka jest w dalszym ciągu w naszych rękach. Musimy pojechać na Jagiellonię, wygrać mecz i nie będziemy się na nikogo oglądać.
29. kolejka T-Mobile Ekstraklasy
Ruch Chorzów - Legia Warszawa 0:0
Żółte kartki: Konczkowski, Janoszka.
Sędziował Hubert Siejewicz (Białystok). Widzów 7000.
Ruch: Pesković - Konczkowski, Szyndrowski, Stawarczyk, Lewczuk - Sultes (75. Smektała), Malinowski (71. Zieńczuk), Panka, Starzyński, Janoszka - Jankowski (88. Kuświk).
Legia: Kuciak - Rzeźniczak, Astiz, Jodłowiec, Wawrzyniak (59. Vrdoljak) - Kucharczyk, Gol, Furman (74. Dwaliszwili), Brzyski - Radović - Saganowski.
Reklama:
Dyskusja:
~Paweł
IP: 89.79.*.*
2013-05-31 21:52:52
Może i Zieliński jest dobrym trenerem, ale musi zmienić asystenta od motoryki. Dziś w piłce liczy się dynamika. Statyka jest dobra w szachach.