Słabiutki mecz Ruchu. Pogrążył go 17-latek
Chorzowianin 2012-11-09
|
Komentarzy: 2
Pierwsza porażka "Niebieskich" na własnym obiekcie w tym sezonie stała się faktem. Porażka w pełni zasłużona. - Mało próbowaliśmy grać w piłkę - żałował trener Jacek Zieliński.

Walka dwóch obrońców: Stawarczyka z Ruchu i Bieniuka (w masce) z Lechii | Fot. Mariusz Banduch
W czwartkowe popołudnie kibice Ruchu manifestowali pod Urzędem Miasta w sprawie nowego stadionu. Na zakończenie padło hasło: "Jutro wszyscy spotykamy się na meczu". W piątek bowiem Ruch podejmował Lechię Gdańsk, w spotkaniu 11. kolejki T-Mobile Ekstraklasy. Frekwencja na Cichej była porównywalna do tej podczas czwartkowego przemarszu (mecz obejrzało ok. 3600 kibiców).
Czytaj także: Nowy stadion dla Ruchu: kibice manifestowali pod ratuszem
Do Chorzowa nie przyjechał najlepszy strzelec Lechii Abdou Razack Traore. Piłkarz z Burkina Faso (7 bramek w tym sezonie) leczy uraz przywodziciela.
Kontuzje trapią jednak także chorzowską drużynę. Wprawdzie Arkadiusz Piech znalazł się już w meczowej osiemnastce (rozpoczął spotkanie na ławce, wszedł w II połowie), ale za to do kontuzjowanych w meczu z Piastem Gliwice Marka Zieńczuka i Gabora Straki dołączyli: Marek Szyndrowski (uraz mięśnia czworogłowego) i Marcin Malinowski.
"Malina" był wpisany do meczowego protokołu, ale po rozgrzewce dokonano roszady. - Marcin dostał w Gliwicach uderzenie pod kolano, zrobił się krwiak. Ciągnęła go ta noga, nie było sensu puścić go do gry. Gdyby się "rozerwał", byłoby źle. Dlatego podjęliśmy decyzję o ściągnięciu go i wprowadzeniu Pawła Lisowskiego - tłumaczył Jacek Zieliński. Kapitańska opaskę po Malinowskim przejął Piotr Stawarczyk.
O pierwszej połowie meczu "Niebieskich" z Lechią wypada napisać tyle, że się odbyła. Ruch zagrał chyba najsłabsze 45 minut w tym sezonie przed własną publicznością. Jedynie w doliczonym czasie gry kibice poderwali się z miejsc, gdy Grzegorz Kuświk głową wpakował piłkę do siatki. Tyle że był na spalonym.
Oto ta sytuacja Kuświka
Więcej z gry mieli gdańszczanie, którzy kilka razy niepokoili Michala Peskovicia. Po strzale Piotra Wiśniewskiego Słowak przeniósł piłkę nad poprzeczką, później niecelnie uderzali Piotr Grzelczak i Piotr Brożek.
Na początku II połowy bramkarz Ruchu interweniował znakomicie po strzale Wiśniewskiego i dobitce Ricardinho. Już wtedy mogło być 0:1...
Zobacz dwie kapitalne parady Peskovicia
Jacek Zieliński dokonał dwóch zmian, ale dopiero po trzeciej - wejściu wywoływanego przez kibiców Piecha - w końcu doczekaliśmy się groźniejszej akcji "Niebieskich". Rekonwalescent starał się zaskoczyć Michała Buchalika, ale próba z ostrego kąta nie przyniosła powodzenia.
Lechia nadal była lepsza, a przewagę udało jej się udokumentować w 86. minucie. Piłkarze Bogusława Kaczmarka "rozklepali" obronę chorzowian, podawał Deleu, a z bliska do pustej bramki trafił zupełnie niepilnowany Kacper Łazaj. 17-letni rezerwowy zdobył swoją pierwszą bramkę w Ekstraklasie i zapewnił Lechii trzy punkty.
Zobacz bramkę, która dała Lechii wygraną w Chorzowie
- Sytuacja była łatwa, ale tylko pozornie. Wynik 0:0, 86. minuta, musiałem się skoncentrować, by nie zmarnować tej okazji. Bramkę dedykuję mamie Adriannie - powiedział uradowany nastolatek z Lechii.
Po ponad roku padła więc "twierdza Cicha". Ruch poprzednio przegrał na własnym boisku 31 października 2011 - 0:1 z Polonią Warszawa.
- Ruch wiedział, że nie będzie miał z nami łatwego meczu. W drugiej połowie trochę zaatakował, ale w przekroju całego spotkania nasza wygrana jest zasłużona - podkreślił kapitan Lechii i... były kapitan Ruchu Łukasz Surma.
Powiedzieli po meczu
Bogusław Kaczmarek (trener Lechii): - Jesteśmy zespołem, który cały czas goni króliczka. Odnieśliśmy szóste zwycięstwo na wyjeździe w tym sezonie, piąte w lidze plus jedno w Pucharze Polski, ale nie potrafimy tego zdyskontować na własnym stadionie. Do przerwy byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym. Nasza cierpliwość została nagrodzona, przy bramce wyklepaliśmy obronę Ruchu w hokejowym stylu. Myślę, że byliśmy lepsi o tę jedną bramkę
Jacek Zieliński (trener Ruchu): - Przykro, że przegraliśmy mecz, ale to jak najbardziej zasłużona porażka. Byliśmy zespołem słabszym. Nie wiem, dlaczego tak się złożyło, ale mało próbowaliśmy grać w piłkę. Były za to dziwne próby grania długich piłek, z góry skazane na niepowodzenie. Trzeba przeżyć gorycz porażki, pogratulować Lechii i wyciągnąć wnioski.
11. kolejka T-Mobile Ekstraklasy
Ruch Chorzów - Lechia Gdańsk 0:1 (0:0)
Bramka: Łazaj (86).
Żółte kartki: Panka.
Sędziował Tomasz Musiał (Kraków). Widzów 3600.
Ruch: Pesković - Djokić, Stawarczyk, Sadlok, Lewczuk - Smektała, Lisowski (51. Starzyński), Panka, Sultes (46. Włodyka) - Jankowski (56. Piech), Kuświk.
Lechia: Buchalik - Deleu, Bąk, Bieniuk, Brożek - Ricardinho (90. Zyska), Surma, Pietrowski, Machaj (53. Łazaj), Wiśniewski - Grzelczak (76. Oualembe).
Czytaj także: Nowy stadion dla Ruchu: kibice manifestowali pod ratuszem
Do Chorzowa nie przyjechał najlepszy strzelec Lechii Abdou Razack Traore. Piłkarz z Burkina Faso (7 bramek w tym sezonie) leczy uraz przywodziciela.
Kontuzje trapią jednak także chorzowską drużynę. Wprawdzie Arkadiusz Piech znalazł się już w meczowej osiemnastce (rozpoczął spotkanie na ławce, wszedł w II połowie), ale za to do kontuzjowanych w meczu z Piastem Gliwice Marka Zieńczuka i Gabora Straki dołączyli: Marek Szyndrowski (uraz mięśnia czworogłowego) i Marcin Malinowski.
"Malina" był wpisany do meczowego protokołu, ale po rozgrzewce dokonano roszady. - Marcin dostał w Gliwicach uderzenie pod kolano, zrobił się krwiak. Ciągnęła go ta noga, nie było sensu puścić go do gry. Gdyby się "rozerwał", byłoby źle. Dlatego podjęliśmy decyzję o ściągnięciu go i wprowadzeniu Pawła Lisowskiego - tłumaczył Jacek Zieliński. Kapitańska opaskę po Malinowskim przejął Piotr Stawarczyk.
O pierwszej połowie meczu "Niebieskich" z Lechią wypada napisać tyle, że się odbyła. Ruch zagrał chyba najsłabsze 45 minut w tym sezonie przed własną publicznością. Jedynie w doliczonym czasie gry kibice poderwali się z miejsc, gdy Grzegorz Kuświk głową wpakował piłkę do siatki. Tyle że był na spalonym.
Oto ta sytuacja Kuświka
Więcej z gry mieli gdańszczanie, którzy kilka razy niepokoili Michala Peskovicia. Po strzale Piotra Wiśniewskiego Słowak przeniósł piłkę nad poprzeczką, później niecelnie uderzali Piotr Grzelczak i Piotr Brożek.
Na początku II połowy bramkarz Ruchu interweniował znakomicie po strzale Wiśniewskiego i dobitce Ricardinho. Już wtedy mogło być 0:1...
Zobacz dwie kapitalne parady Peskovicia
Jacek Zieliński dokonał dwóch zmian, ale dopiero po trzeciej - wejściu wywoływanego przez kibiców Piecha - w końcu doczekaliśmy się groźniejszej akcji "Niebieskich". Rekonwalescent starał się zaskoczyć Michała Buchalika, ale próba z ostrego kąta nie przyniosła powodzenia.
Lechia nadal była lepsza, a przewagę udało jej się udokumentować w 86. minucie. Piłkarze Bogusława Kaczmarka "rozklepali" obronę chorzowian, podawał Deleu, a z bliska do pustej bramki trafił zupełnie niepilnowany Kacper Łazaj. 17-letni rezerwowy zdobył swoją pierwszą bramkę w Ekstraklasie i zapewnił Lechii trzy punkty.
Zobacz bramkę, która dała Lechii wygraną w Chorzowie
- Sytuacja była łatwa, ale tylko pozornie. Wynik 0:0, 86. minuta, musiałem się skoncentrować, by nie zmarnować tej okazji. Bramkę dedykuję mamie Adriannie - powiedział uradowany nastolatek z Lechii.
Po ponad roku padła więc "twierdza Cicha". Ruch poprzednio przegrał na własnym boisku 31 października 2011 - 0:1 z Polonią Warszawa.
- Ruch wiedział, że nie będzie miał z nami łatwego meczu. W drugiej połowie trochę zaatakował, ale w przekroju całego spotkania nasza wygrana jest zasłużona - podkreślił kapitan Lechii i... były kapitan Ruchu Łukasz Surma.
Powiedzieli po meczu
Bogusław Kaczmarek (trener Lechii): - Jesteśmy zespołem, który cały czas goni króliczka. Odnieśliśmy szóste zwycięstwo na wyjeździe w tym sezonie, piąte w lidze plus jedno w Pucharze Polski, ale nie potrafimy tego zdyskontować na własnym stadionie. Do przerwy byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym. Nasza cierpliwość została nagrodzona, przy bramce wyklepaliśmy obronę Ruchu w hokejowym stylu. Myślę, że byliśmy lepsi o tę jedną bramkę
Jacek Zieliński (trener Ruchu): - Przykro, że przegraliśmy mecz, ale to jak najbardziej zasłużona porażka. Byliśmy zespołem słabszym. Nie wiem, dlaczego tak się złożyło, ale mało próbowaliśmy grać w piłkę. Były za to dziwne próby grania długich piłek, z góry skazane na niepowodzenie. Trzeba przeżyć gorycz porażki, pogratulować Lechii i wyciągnąć wnioski.
11. kolejka T-Mobile Ekstraklasy
Ruch Chorzów - Lechia Gdańsk 0:1 (0:0)
Bramka: Łazaj (86).
Żółte kartki: Panka.
Sędziował Tomasz Musiał (Kraków). Widzów 3600.
Ruch: Pesković - Djokić, Stawarczyk, Sadlok, Lewczuk - Smektała, Lisowski (51. Starzyński), Panka, Sultes (46. Włodyka) - Jankowski (56. Piech), Kuświk.
Lechia: Buchalik - Deleu, Bąk, Bieniuk, Brożek - Ricardinho (90. Zyska), Surma, Pietrowski, Machaj (53. Łazaj), Wiśniewski - Grzelczak (76. Oualembe).
Michał Fabian
Reklama:
Dyskusja:
~wojtek
IP: 46.148.*.*
2012-11-09 22:59:02
zasłużyli na nowy stadion ? Z taką grą powinni dziękować miastu, że dostali chociaż złotówkę!
~CHII
IP: 89.73.*.*
2012-11-10 15:27:30
Stadion jest dla kibiców a dla piłkarzy murawa na nim. To tyle.