Straszne lanie na Cichej. Lech rozgromił Niebieskich 5:0!

Chorzowianin 2016-11-04 | Komentarzy: 0
- I jeszcze jeden, i jeszcze raz - śpiewali ironicznie kibice Ruchu po czwartej bramce dla "Kolejorza". "Niebiescy" nie mieli nic do powiedzenia w spotkaniu z Lechem Poznań, przegrali w pełni zasłużenie 0:5 (0:2).
Straszne lanie na Cichej. Lech rozgromił Niebieskich 5:0!

Piotr Ćwielong, Jakub Arak i pozostali piłkarze Ruchu nie byli w stanie zrobić krzywdy piłkarzom z Poznania | Fot. Marcin Bulanda

3 listopada obchodziliśmy trzecią rocznicę śmierci Ruchu Gerarda Cieślika. Mecz z Lechem Poznań był więc dobrą okazją, by uczcić pamięć znakomitego piłkarza "Niebieskich". Na stadionie rozwieszono sektorówkę z podobizną legendy. Klub przyznał także - po raz trzeci - nagrodę im. Gerarda Cieślika. W przeszłości otrzymywali ją: żona Krystyna Cieślik oraz były piłkarz Ruchu Eugeniusz Lerch. W tym roku trofeum w kształcie piłki wręczono innemu eksnapastnikowi "Niebieskich" Janowi Benigierowi.

Lech Poznań był w ostatnich latach jednym z najbardziej niewdzięcznych rywali Ruchu. Zespół z Cichej nie wygrał z nim dwunastu spotkań z rzędu (trzy remisy, dziewięć porażek). Po raz ostatni cieszył się z trzech punktów w sezonie, w którym sięgnął po wicemistrzostwo. W lutym 2012 r. drużyna Waldemara Fornalika (z której do dziś pozostał jedynie Rafał Grodzicki) pokonała "Kolejorza" 3:0, a kibice zapamiętali głównie fenomenalnego gola Marka Zieńczuka z rzutu wolnego. 

Tym razem fani "Niebieskich" nadzieje na korzystny wynik pokładali m.in. w Jarosławie Niezgodzie. 21-letni napastnik strzelał gole w czterech poprzednich spotkaniach. W piątkowy wieczór grał więc o wyrównanie najlepszego osiągnięcia piłkarza Ruchu w XXI wieku - mowa o Arkadiuszu Piechu i jego pięciu meczach z rzędu ze zdobytą bramką (jesienią 2012 r.). 

Niezgoda rozpoczął mecz z Lechem w ataku razem z Eduardsem Visnakovsem, trener Ruchu znów bowiem zdecydował się na wariant z dwójką w przedniej formacji. Co ciekawe, na ławce rezerwowych znalazł się Jakub Arak, który według informacji klubu ze środy doznał złamania piątego palca u stopy i miał być wyłączony do końca roku. Uraz okazał się mniej groźny.

Mecz rozpoczął się od mocnego uderzenia Macieja Gajosa, który w 3. minucie próbował zaskoczyć Libora Hrdlickę. Słowak był na posterunku. Pierwszy celny strzał chorzowian to "główka" Piotra Ćwielonga. Zbyt słaba jednak, by sprawić problemy doskonale znanemu na Cichej Matusowi Putnockiemu (grał w Ruchu przez półtora roku).

W 14. minucie sędzia podyktował rzut wolny dla Ruchu z ok. 20 metrów. Do piłki podszedł Paweł Oleksy, który dotąd nie wykonywał stałych fragmentów. Przerzucił futbolówkę nad murem, ale nie trafił w światło bramki. Kilka minut później obrońca "Niebieskich" popełnił błąd przed własnym polem karnym. Za słabo podał do Hrdlicki, wplątał się w to Dawid Kownacki, uderzył z ostrego kąta, ale piłka przeleciała wzdłuż bramki.

Najlepszą okazję do objęcia prowadzenia chorzowianie zmarnowali po akcji Niezgody, który podawał z prawej strony boiska, spod linii końcowej. Wbiegający środkiem Visnakovs nie trafił w piłkę.

W końcowym kwadransie pierwszej połowy uwidoczniła się przewaga "Kolejorza". Raz za razem kotłowało się w polu karnym gospodarzy. Poznaniacy w końcu cel osiągnęli, ale wydatnie pomógł im w tym jeden z chorzowian. Po dośrodkowaniu Tomasza Kędziory fatalny błąd popełnił Martin Konczkowski, który piętą wybijał futbolówkę. Zrobił to tak, że wyłożył ją Darko Jevticiowi. Szwajcar silnym strzałem otworzył wynik.

Ruch jeszcze nie otrząsnął się po stracie gola, a już otrzymał drugi cios. Kownacki ruszył z akcją z okolicy środka boiska. Wszedł w obronę "Niebieskich" jak w masło. Minął Marcina Kowalczyka i Macieja Urbańczyka, Rafał Grodzicki próbował ratować sytuację wślizgiem, ale także nie dał rady. "Kownaś" precyzyjnym strzałem przy słupku nie dał szans Hrdlicce. 

Niewiele brakowało, a jeszcze przed przerwą podopieczni Nenada Bjelicy trafiliby po raz trzeci. Najpierw z ok. 25 m uderzał Maciej Makuszewski, ale bramkarz Ruchu odbił piłkę na rzut rożny, później zaś nieznacznie chybił Jevtić. Schodzących na przerwę piłkarzy z Chorzowa pożegnały gwizdy publiczności.

Od razu przypomniał się wrześniowy mecz w Pucharze Polski, w którym chorzowianie ulegli Lechowi na Cichej 0:3, przegrywając do przerwy 0:2. Trener Ruchu przed piątkowym meczem ligowym zapewniał, że do powtórki nie dojdzie. - Jestem przekonany, że to będzie inny Ruch. Lech napotka na trudniejszego rywala niż w meczu pucharowym - mówił szkoleniowiec na środowym briefingu prasowym.

Tak jak Lech mocno zakończył pierwszą część, tak udanie mógł rozpocząć drugą odsłonę. Przed szansą stanął Jevtić, ale w ostatniej chwili został zablokowany przez Kowalczyka. Kibice czekali na zryw Ruchu, ale nic takiego nie nastąpiło. Momentami chorzowianie mieli wręcz problemy z wyjściem z własnej połowy. 

Coraz swobodniej poczynał sobie za to Lech, Kownacki próbował strzelać nawet przewrotką. W 59. minucie Radosław Majewski ze spokojem wykończył kontrę poznaniaków, posyłając piłkę w długi róg. Powtórzył się więc wynik z pucharowej potyczki. Ale na tym Lech nie poprzestał.

Wprowadzony do gry Marcin Robak został popchnięty w polu karnym przez Grodzickiego. Kapitan chorzowian zobaczył za ten faul żółtą kartkę, a sam poszkodowany nie pomylił się z jedenastu metrów.

- I jeszcze jeden, i jeszcze raz, sto lat, sto lat, niech żyją nam - zaśpiewali ironicznie kibice zasiadający na trybunie górnej. Za moment mogło być 0:5, ale po strzale Gajosa piłkę z linii bramkowej wybił Moneta.

Piąty gol dla Lecha w końcu jednak padł. Kolejną kontrę sfinalizował obchodzący w piątek 30. urodziny Szymon Pawłowski. - Strzeliłem tu gola w pucharze, teraz w lidze. Najwyraźniej Ruch nam w tym sezonie leży - komentował po meczu szczęśliwy Pawłowski.

W zupełnie innych nastrojach byli chorzowianie. - Popełniłem błąd przy pierwszym golu, źle wybiłem tę piłkę, ale nie może też być tak, że Lech jechał z nami, jak chciał - mówił niepocieszony Martin Konczkowski.

Zobacz skrót meczu Ruch - Lech

Ruch na półmetku rundy zasadniczej pozostaje na 15. miejscu w tabeli Lotto Ekstraklasy. Następne spotkanie rozegra po przerwie na mecze kadry - 19 listopada w Lublinie, z Górnikiem Łęczna.

Powiedzieli po meczu
Nenad Bjelica (trener Lecha):
- Jestem zadowolony z naszej gry w tym meczu. Ostatnie 10 dni przebiegło dla nas bardzo dobrze. Drużyna wie, że jest na dobrej drodze do zbudowania formy. Czy jestem zaskoczony rozmiarami wygranej? Nie, dla mnie zwycięstwo w tych rozmiarach było w pełni zasłużone. Mieliśmy bardzo wiele sytuacji zarówno w pierwszej, jak i drugiej połowie. To było naprawdę wspaniałe spotkanie mojego zespołu. 

Waldemar Fornalik (trener Ruchu): - Jest to wstyd, przegrać 0:5 w taki sposób. Zbyt łatwo traciliśy bramki, nie przystoi to na poziomie Ekstraklasy. Niektórzy zagrali jak juniorzy, brakowało odpowiedzialności i koncentracji. Nieszczęście zaczęło się od pierwszej bramki, która nas wybiła z rytmu. Ruch jest zbyt wielkim i dobrym klubem, żeby tolerować takie mecze. Czekają nas w przerwie ligowej męskie rozmowy. Ktoś powiedział, że jeśli nie można zmienić sposobu gry, to trzeba zmienić zawodników.

15. kolejka Lotto Ekstraklasy
Ruch Chorzów - Lech Poznań 0:5 (0:2)
Bramki:
Jevtić (37), Kownacki (41), Majewski (59), Robak (67. karny), Pawłowski (86).
Żółte kartki: Grodzicki - Bednarek.
Sędziował Daniel Stefański (Bydgoszcz). Widzów 7629.
Ruch: Hrdlicka - Konczkowski, Grodzicki, Kowalczyk, Oleksy - Ćwielong (75. Mazek), Surma (55. Lipski), Urbańczyk, Moneta - Niezgoda, Visnakovs (60. Arak). 
Lech: Putnocky - Kędziora, Bednarek, Arajuuri, Kadar - Jevtić (75. Jóźwiak), Gajos, Trałka, Majewski, Makuszewski (69. Pawłowski) - Kownacki (64. Robak).

(mf)

Reklama:

Dyskusja:

Polityka plików "cookie"

Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w polityce prywatności.