Szalony mecz w Toruniu. Clearex stracił szanse na srebro

Chorzowianin 2019-05-12 | Komentarzy: 0
Spotkanie wicelidera z trzecią drużyną tabeli było pełne zwrotów akcji. Chorzowianie prowadzili 1:0, przegrywali 1:4, znów prowadzili 5:4. W drugiej połowie trafiał już jednak tylko FC Toruń, który zapewnił sobie wicemistrzostwo Polski. Nasz zespół powalczy o brąz.
Szalony mecz w Toruniu. Clearex stracił szanse na srebro

Sebastian Leszczak w końcówce meczu w Toruniu zobaczył czerwoną kartkę | Fot. Marcin Bulanda

Przed spotkaniem Clearex tracił do wicelidera z Torunia trzy punkty. Gospodarze chcieli już w niedzielę rozstrzygnąć rywalizację o srebro na swoją korzyść. Potrzebowali zwycięstwa.

Drużyna z grodu Kopernika wiedziała jednak, że czeka ją bardzo trudne zadanie. Z Cleareksem po raz ostatni wygrała w 2016 r. Można powiedzieć, że w ostatnim czasie nasz zespół miał patent na FC.

Początek spotkania zdawał się to potwierdzać. Torunianie szybko "złapali" trzy faule, a po trzecim przewinieniu Clearex objął prowadzenie. Piłkę z rzutu wolnego lekko zagrał Sebastian Leszczak, a Maciej Mizgajski zaprezentował swój znak firmowy - potężny strzał z dystansu. Trafił w dolny róg, tuż przy słupku, uciszając toruńską publikę.

Później jednak wydarzyło się coś, co wymyka się logice. Gospodarze odpowiedzieli błyskawicznie. Tomasz Kriezel przejął piłkę, ruszył z kontrą, a następnie posłał piłkę między nogami Rafała Krzyśki.

Za moment bramkarz z Chorzowa ponownie wyciągał futsalówkę z siatki - po kapitalnej bombie z dystansu Remigiusza Spychalskiego. Piłkarz z Torunia kropnął w górny róg. Chorzowianie (grając bez pauzujących za kartki Wadima Iwanowa i Krzysztofa Salisza) kompletnie się pogubili. Spychalski mógł trafić ponownie, ale zabrakło mu sprytu pod bramką. Skuteczniejszy był jego kolega Mateusz Cyman, który podwyższył na 3:1.

Od pierwszego do trzeciego gola dla FC Toruń upłynęło zaledwie 126 sekund. Nie pomogła przerwa na żądanie. Kriezel zmieścił piłkę w krótkim rogu bramki Krzyśki i zrobiło się 4:1.

Clearex był jak bokser po czterech nokdaunach. Na szczęście jednak w końcu się podniósł. I zaczął odpłacać się rywalowi. Po akcji Leszczaka Tomasz Golly dołożył nogę i chorzowianie wrócili do gry. Później zaś kapitalnie spisał się Mizgajski, który strzelił dwa gole (pierwszego z bardzo ostrego kąta, drugiego płaskim uderzeniem po zagraniu z rzutu rożnego).

"Mizgaj" mógł jeszcze powiększyć dorobek. W 17. minucie Clearex miał bowiem przedłużony rzut karny. Tym razem jednak chorzowianin strzelił obok słupka.
W tym fragmencie to FC Toruń przypominał oszołomionego boksera. Dał się trafić raz jeszcze. Mikołaj Zastawnik ruszył z kontrą, minął jednego rywala, a następnie uderzeniem "ze szpica" pokonał Kamila Naparłę. Dziewięć goli do przerwy - takiej kanonady dawno nie oglądaliśmy!

Od początku drugiej połowy w bramce Torunian występował Nicolae Neagu, który zastąpił niepewnie broniącego Naparłę. To było świetne posunięcie trenera FC Łukasza Żebrowskiego. Jego podopieczni ruszyli do ataku. Zepchnęli Clearex do obrony, ale początkowo świetnie spisywał się Krzyśka. Torunianie mieli jednak po swojej stronie szczęście. Po strzale Krzysztofa Elsnera piłka trafiła w twarz Marcina Mikołajewicza, kapitana FC, po czym… znalazła się w siatce.

Później zaś "z nieba do piekła" spadł Mizgajski. Próbował przeciąć podanie Spychalskiego, ale zrobił to tak, że piłka znalazła się w bramce Cleareksu. Toruń odzyskał prowadzenie 6:5 i miał srebrny medal na wyciągnięcie ręki.

Bliski wyrównania był Seget, po strzale którego piłka odbiła się od słupka. Nadal jednak groźniejsze akcje konstruowali gospodarze. W 34. minucie podwyższyli na 7:5 - Cyman na raty pokonał Krzyśkę. Chorzowianie od razu wycofali bramkarza (lotnym był Zastawnik). Niestety niewiele to dało.

W przedostatniej minucie chorzowianie stracili piłkę, a wyprowadzającego kontrę Kriezela starał się powstrzymać Sebastian Leszczak. Torunianin chciał kontynuować akcję, ale sędzia ją przerwał i… pokazał czerwoną kartkę piłkarzowi z Chorzowa. Był to zarazem szósty faul Cleareksu. Kriezel z przedłużonego rzutu karnego się nie pomylił.

Za moment kolejny faul chorzowian i kolejny karny z 10 metrów. Do piłki podszedł Spychalski, który pokonał rezerwowego Patryka Puzio. FC Toruń wygrał 9:5 i świętował tytuł wicemistrzowski. Cleareksowi pozostała walka o brąz, w następnej kolejce (sobota, 18 maja, godz. 18) podejmie Piasta Gliwice.

25. kolejka Futsal Ekstraklasy
FC Toruń - Clearex Chorzów 9:5 (4:5)
Bramki:
Kriezel trzy (8, 12, 39. przedłużony rzut karny), Cyman dwie (10, 34), Spychalski dwie (9, 39. przedłużony rzut karny), Mikołajewicz (25), Mizgajski (28. samobójcza) - Mizgajski trzy (6, 14, 16), Golly (13), Zastawnik (18).
Żółte kartki: Elsner, Wojciechowski - Seget, Zastawnik. Czerwona kartka: Leszczak (39).
FC Toruń: Naparło (Neagu) - Wojciechowski, Mikołajewicz, Waszak, Kriezel oraz Elsner, Spychalski, Cyman.
Clearex: Krzyśka (Puzio) - Seget, Mizgajski, Wędzony, Leszczak oraz Łuszczek, Zastawnik, Golly, Świtoń.

(mf)

Reklama:

Dyskusja:

Polityka plików "cookie"

Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w polityce prywatności.