To już fatum? Ruch przegrał po raz szósty na Cichej

Jarosław Niezgoda stanął przed szansą na doprowadzenie do stanu 2:2, ale niestety chybił | Fot. Mariusz Banduch
Zespół z Trójmiasta po udanym początku sezonu w ostatnich ośmiu kolejkach nie potrafił odnieść zwycięstwa (zanotował cztery remisy i porażki) i w tabeli wyprzedzał "Niebieskich" tylko o trzy punkty. Gdynianie dobrze za to radzą sobie w Pucharze Polski, w którym w ubiegłym tygodniu wywalczyli awans do półfinału.
Przed meczem zarządzono minutę ciszy ku czci ofiar katastrofy samolotu w Kolumbii (którą podróżowała brazylijska drużyna Chapecoense), spiker wspomniał także o wypadku w kopalni Rudna w Polkowicach (zginęło ośmiu górników).
W wyjściowym składzie Ruchu doszło do dwóch zmian. Miłosz Przybecki zastąpił Łukasza Monetę. Natomiast Jakub Arak, który w ostatnim meczu z Jagiellonią Białystok dał bardzo dobrą zmianę i rozruszał grę w przodzie, zajął miejsce Jarosława Niezgody.
Arak miał zagrażać bramce Arki, tymczasem... w pierwszych minutach odegrał rolę bohatera negatywnego. W 3. minucie goście wykonywali rzut rożny. Dośrodkowywał Dominik Hofbauer, a Michał Marcjanik urwał się Arakowi. Po precyzyjnej główce stopera z Gdyni piłka ugrzęzła w siatce.
To był dla Ruchu zły znak. Gdy w tym sezonie na Cichej jako pierwszy tracił bramkę, to w większości przypadków przegrywał (wyjątkiem był mecz z Wisłą Płock, w którym "Niebiescy" dwa razy odrabiali stratę i zremisowali 2:2).
Szansa na wyrównanie pojawiła się szybko. Przed polem karnym potknął się bramkarz Arki Pavels Steinbors, ale gdy Miłosz Przybecki przejął w końcu piłkę, to było już za późno, by pokusić się o strzał do pustej bramki. Za moment w polu karnym gdynian przewrócił się Łukasz Surma, ale sędzia Zbigniew Dobrynin z Łodzi zdecydowanym gestem pokazał najbardziej doświadczonemu piłkarzowi Ruchu, by podniósł się z murawy. Powtórki nie pozostawiają wątpliwości: powinien być karny!
Za to gdy kilka minut później w "szesnastce" Ruchu przewrócił się Marcus Vinicius, arbiter wskazał na "wapno". Faulującym był... Arak. Karnego wykonywał sam poszkodowany, zmylił Libora Hrdlickę i goście podwyższyli prowadzenie.
- Chorzów grać... - zaintonowali poirytowani kibice "Niebieskich". Jednak Ruchowi w I połowie nic nie wychodziło. Wystarczy powiedzieć, że nie oddali żadnego strzału na bramkę Arki. W końcówce tej części złość fanów gospodarzy skupiła się na dwóch postaciach: arbitrze z Łodzi i napastniku z Gdyni. Ten drugi to Paweł Abbott, niegdyś piłkarz Ruchu, który następnie - w 2013 r. - awansował z Zawiszą Bydgoszcz do Ekstraklasy. Podczas fety wypalił wówczas do mikrofonu: - Przepraszam, że do Ruchu poszedłem, ale takie jest życie.
Natomiast sędzia Dobrynin podpadł publice na Cichej nie tylko tym, że nie zauważył faulu na Surmie, ale także inną sytuacją. Wychodzącego z kontrą Araka przewrócił rywal, lecz gwizdka znów nie było.
W przerwie trener Fornalik zdecydował się na dwie zmiany. Za Araka wszedł Niezgoda, zaś za Przybeckiego Kamil Mazek. Szybko Ruch strzelił gola kontaktowego. Rzut wolny wykonywał Patryk Lipski. Posłał piłkę w kierunku dalszego słupka, a że nikt jej nie dotknął, to bramka zapisana została na konto "Lipy".
W 61. minucie zespół trenera Fornalika miał świetną okazję do wyrównania na 2:2. Ćwielong zagrał do Niezgody, ale ten uderzył bardzo niedokładnie.
Na boisko wszedł jeszcze jeden napastnik Eduards Visnakovs. Groźnie uderzał "Pepe" Ćwielong, ale Ruch nie zdołał wyszarpać choćby punktu. Przegrał już po raz szósty w tym sezonie na Cichej. - To jest chyba jakieś fatum. Z kim wygrywać, jak nie z Arką - smucił się Jarosław Niezgoda.
Zobacz skrót meczu Ruch - Arka
W sobotę (10.12.) przedostatni w tabeli Ruch zagra w Płocku z Wisłą (14. miejsce).
Powiedzieli po meczu
Grzegorz Niciński (trener Arki): - Wygraliśmy mecz. W końcu. Obie drużyny były przed tym spotkaniem w trudnej sytuacji. Dobrze rozpoczęliśmy, prowadziliśmy 2:0, były mankamenty w naszej grze, ale dowieźliśmy zwycięstwo. Zrobimy wszystko, żeby jeszcze dopisać jakieś punkty w dwóch ostatnich w tym roku meczach w Ekstraklasie, w której - jak wiemy - ciężko się gra.
Waldemar Fornalik (trener Ruchu): - Ocena nie może być dobra po spotkaniu, gdzie już w trzeciej minucie tracimy bramkę. Powiedziałem zawodnikom w szatni, że zawiodła odpowiedzialność. Na treningach wielokrotnie ćwiczymy stałe fragmenty. Jeśli ktoś nie wywiązuje się z zadań, to jest to ewidentny brak odpowiedzialności. Przy stanie 0:1 była kontrowersyjna sytuacja z Łukaszem Surmą, sędzia mógł spokojnie podyktować rzut karny, po czym dyktuje go przeciwko nam. Mecz w II połowie otworzył się dla nas idealnie, chcieliśmy jak najszybciej strzelić gola. Później brakło skuteczności, a w końcówce była jeszcze kontrowersyjna sytuacja z Helikiem, który dostał łokciem w twarz, ale sędzia nie zareagował. Ja się nie poddaję, będziemy konsekwentnie szukać lepszych rozwiązań, zmian, które dadzą nam punkty.
18. kolejka Lotto Ekstraklasy
Ruch Chorzów - Arka Gdynia 1:2 (0:2)
Bramki: Lipski (48) - Marcjanik (3), Marcus Vinicius (20. karny).
Sędziował Zbigniew Dobrynin (Łódź). Widzów 5029.
Żółte kartki: Hofbauer, Sobieraj.
Ruch: Hrdlicka - Konczkowski, Helik, Kowalczyk, Pazio - Przybecki (46. Mazek), Surma (76. Visnakovs), Lipski, Urbańczyk, Ćwielong - Arak (46. Niezgoda).
Arka: Steinbors - Socha, Marcjanik, Sobieraj, Marciniak - Marcus Vinicius, Kakoko, Łukasiewicz, Hofbauer (87. Szwoch), Wojowski (79. Błąd) - Abbott (64. Zjawiński).
Reklama:
Dyskusja: