Wleciałowski: Awans? Nie nakładajmy dodatkowego celu

Fot. Marcin Bulanda
"Dynamiczny i trudny okres" - tak Marek Wleciałowski nazwał ostatnie dni. Były piłkarz i trener Ruchu Chorzów pracował w Piaście Gliwice, jako asystent Waldemara Fornalika. Gdy pod koniec października odebrał telefon z klubu z Cichej, miał moment zawahania.
- Z jednej strony pracowałem w sztabie ludzi bardzo doświadczonych, którzy tworzyli i tworzą w dalszym ciągu klimat, w którym każdy z członków sztabu się rozwija. Zespoły, w których funkcjonowaliśmy, szły do góry. Dla mnie - jako trenera - zawsze była, jest i będzie to wielka wartość. Cieszyłem się ze współpracy z Waldkiem i Tomaszem Fornalikiem. Dużo dobrego z tego wynikało - rozpoczął Wleciałowski.
- Wiemy jednak, że piłka jest nieprzewidywalna, zaskakująca. Dostałem bardzo konkretne pytanie ze strony właściciela, współwłaściciela i pana prezesa Ruchu odnośnie podjęcia współpracy. Część mnie jest w Chorzowie. Byłem tu zawodnikiem, trenerem. Czuję, że coś tu zostawiłem. Pracując w sztabie szkoleniowym, bez względu na funkcję, starałem się pomóc. Odbieram tę funkcję jako możliwość rozwoju, ale chcę także pomóc Ruchowi. Te dwa dni to był jeden wielki moment zawahania, zawieszenia, refleksji. Rozpętała się wielka burza mózgów - relacjonował.
Czytaj także: Prezes Ruchu o nowym trenerze i spłacie długów
Ostatecznie Wleciałowski zgodził się powrócić na Cichą. Ma już na swoim koncie pierwsze trzy punkty - za zwycięstwo w sobotnim spotkaniu z Pogonią Siedlce 2:1. Ruch awansował na 10. miejsce, ale wciąż ma sporą stratę do czołówki (11 punktów do Elany Toruń zajmującej trzecią - dającą awans do I ligi - pozycję).
W poniedziałek Marek Wleciałowski odpowiadał na pytania dziennikarzy. Poniżej przedstawiamy wypowiedzi trenera ze spotkania na Cichej.
O sytuacji, którą zastał w Ruchu
Aż tak źle to nie wyglądało. Wynik, przebieg pierwszego spotkania i sposób, w jaki zareagowali zawodnicy na boisku, pokazał, że mimo wszystko mają oni coś do zaoferowania. Mamy jakieś punkty zaczepienia, jeśli chodzi o sposób grania, mamy możliwości, jeśli chodzi o finalizację. Najbliższy czas będzie najważniejszy, żebym mógł ich poznać, zachęcić ich do tego, żeby dać z siebie tyle, ile mają. Relacje się dopiero otwierają.
Z pewnością są w zespole deficyty, ale są także możliwości - najbardziej chciałbym wykorzystywać właśnie te drugie.
O tym, czy Ruch - zgodnie ze słowami prezesa Jana Chrapka - ma walczyć o awans do I ligi już w tym sezonie
Jak ktoś mówi w kontekście planów, celów, to ma do tego prawo. Jednak moim prawem jest popatrzeć realnie na rzeczywistość. Zdrową sytuacją jest popatrzeć na to, co robimy z perspektywy najbliższego celu. Nie chcemy sobie dokładać celu dodatkowego (w postaci gry o awans - przyp. red.). Chcemy, żeby wszyscy wiedzieli, skąd ten klub się wywodzi, jaką ma wartość, ale tak naprawdę chłopaki każdym najbliższym spotkaniem piszą nową historię. Kwestia polega na tym, jak będzie ona napisana.
O sztabie szkoleniowym w Ruchu
Z uwagi na to, że mieliśmy bardzo mało czasu, umówiłem się z całym sztabem szkoleniowo-medycznym (poza dotychczasowym trenerem Dariuszem Fornalakiem - przyp. red.), że pracujemy do końca tego roku. Potem sami sobie odpowiemy, czy ta współpraca nas interesuje. Wyznaczę jej kierunek, ale staram się działać na zasadzie partnerskiej.
O pracy w roli pierwszego trenera, a nie asystenta
Nie ukrywajmy: w rozwoju zawodowym ma to znaczenie, kto i jak wyznacza kierunki. Jestem osobą, która przyjmuje rzeczywistość taką, jaka jest. Nie jestem osobą, która o coś zabiega, która chce udowadniać, że się nada, że "jak zrobicie tak, jak chcę, to będzie świetnie". Kiedyś zadzwonił do mnie trener Lenczyk i powiedział "Pomóż, mamy coś do zrobienia". Tak współpracowaliśmy w Śląsku, w Cracovii. Teraz z innej pozycji będę chciał wykorzystać wiedzę innych ludzi, zaprosić ich, żeby pomogli temu klubowi zobaczyć, czy mamy jakiś problem. A jak zobaczymy jaki, to go nazwać.
O relacjach z kibicami
Nie ukrywam, że jako zawodnik nie należałem do piłkarzy topowych. Często jakąś rzetelnością, solidną pracą, moim niewidocznym wkładem drużyna miała więcej lepszych momentów niż gorszych. Nigdy jednak nie byłem ulubieńcem tłumów i kibiców. Mam też świadomość, że byłem w kilku innych miejscach. Kibice też to widzą i potrafią docenić.
O rozmowie z władzami Ruchu - czy trener pytał o kondycję finansową klubu
Rozmawialiśmy na różne tematy, ale tego akurat nie podjąłem. Jest to dla mnie wielka sprawa, że klub tę swoją historię (w procesie restrukturyzacyjnym - przyp. red.) zamknął i otwiera nową rozdział. Wyczułem natomiast w rozmowach, że właściciele chcą stworzyć nową rzeczywistość w układzie sportowym. To się czuje.
O tym, jak na jego odejście z Piasta zareagował Waldemar Fornalik
Działamy na zasadzie partnerskiej, współpracy dojrzałych mężczyzn, którzy wiedzą, na czym polega życie. Jest jakaś szansa, możliwość i trener na to reaguje. Waldek podszedł do tego ze zrozumieniem. Myślę, że także z satysfakcją - choć tego nie wyraził wprost - że ktoś do mnie zwrócił się z zapytaniem, żeby pomóc. Cieszę się, że w takim klimacie zamknęliśmy pewien etap w Piaście Gliwice. Włodarze tego klubu mogli inaczej zareagować, niekoniecznie mogłem sobie tak po prostu odejść. Ale Piast i ludzie zarządzający klubem na czele z panem prezesem Żelemem wykazali wielką klasę. Dziękuję im za to, wielki szacunek. Wychodząc z szatni Piasta, powiedziałem, że w sercu mam satysfakcję, że pracowałem z takimi ludźmi.
O Mateuszu Boguszu, którego zdjął z boiska w meczu z Pogonią, po stracie gola
Mateusz jest bardzo utalentowanym zawodnikiem, z ogromnym potencjałem. Nikt z nas nie ma co do tego wątpliwości. Bardzo dużo dał drużynie, ale też wiemy, że grając tyle, nie obędzie się bez kosztów. Będzie mieć coraz trudniej, żeby dać temu zespołowi to, co chce ten zespół otrzymać. Widać, że przeciwnicy bardzo agresywnie na niego wyszli. Zobaczyliśmy, że trzeba zmienić układ gry, taka też była moja decyzja. Nie było żadnej pretensji w stosunki do Mateusza, czy zawodu. Widziałem, że starał się bardzo.
Za chwilę zostanie powołany na trzy mecze reprezentacji. Zastanowimy się, co zrobić. Czy wyślemy wniosek o przełożenie meczu, czy pójdziemy swoim rytmem. Najlepiej jak jest równa wzajemnie uzupełniająca się drużyna, a gorzej, jak jest uzależniona od jednego piłkarza.
O grze na dwóch napastników
Już końcówkę spotkania z Pogonią zagraliśmy dwójką napastników. Jest to jeden z wariantów, który będziemy brać pod uwagę. Będziemy widzieć, jak będą się ustawiać przeciwnicy i wykorzystywać potencjał zespołu, który mamy.
O potrzebie nowego stadionu dla Ruchu
Włodarze klubu i miasta mają świadomość, że dokonał się pewien postęp kulturowy. Trybuny i cała infrastruktura jest niesłychanie istotna. Coś się dzieje w tym temacie, ale nie moja rola, żebym się wypowiadał o stadionie, bo za mało wiem.
Reklama:
Dyskusja: