Wreszcie odpalili! Ruch - Widzew 3:0

Marek Zieńczuk nie pomylił się z karnego, trafiając na 2:0 | Fot. Paweł Mikołajczyk
Kibice Ruchu Chorzów i Widzewa Łódź wspólnie dopingowali dziś swoje zespoły, ale na boisku przyjaźni nie było. "Niebiescy" odnieśli pierwsze zwycięstwo w 2013 roku, wygrywając z łodzianami 3:0 (1:0). Zadecydowały skuteczne kontry, po których strzelili pierwszą bramkę, doprowadzili do osłabienia przeciwnika i wypracowali rzut karny.
Przed rozpoczęciem spotkania rozwieszono flagę z podobizną Jerzego Wyrobka: "Jurek jesteśmy z Tobą". Znany trener tydzień temu miał wylew, od tego czasu leży w śpiączce. - Modlę się za trenera Wyrobka, który jest dla mnie jak drugi ojciec. To on wprowadzał mnie do pierwszego zespołu - zdradził Marcin Baszczyński.
Poprzednie spotkanie - z Lechem Poznań (0:4) - "Niebiescy" rozpoczęli od szybko straconej bramki. Niewiele brakowało, a z Widzewem doszłoby do powtórki. Już w 4. minucie Broź wpadł w pole karne, uderzał w długi róg, ale Pesković odbił piłkę, a następnie w zamieszaniu chorzowianie zażegnali niebezpieczeństwo.
Później kapitan Widzewa niepokoił Peskovicia uderzeniem z rzutu wolnego, lecz bramkarz Ruchu znów był górą. Najlepszą okazję łodzianie mieli kilka minut później. Sam na sam z Peskoviciem był Stępiński, ale i jego Słowak zastopował.
Zobacz - Stępiński kontra Pesković
Wydawało się, że bramka dla gości to kwestia czasu, ale z gola cieszył się Ruch. Gospodarze przeprowadzili udaną kontrę, Sultes zagrał do Jankowskiego, a ten zdecydował się na strzał zza pola karnego. Piłka odbiła się od słupka i wpadła do siatki.
Później nadal przeważał Widzew, zamęt w szeregach "Niebieskich" siał Pawłowski, kilka razy kotłowało się w polu karnym Ruchu.
Ale w końcówce I połowy widzewiacy popełnili kosztowny błąd w obronie. Zieńczuk posłał piłkę w kierunku wychodzącego z własnej połowy Jankowskiego. Podanie chciał przeciąć bramkarz łodzian Dragojević, ale był zdecydowanie spóźniony. "Jankes" go lobował, a Czarnogórzec zablokował piłkę ręką. Kara mogła być tylko jedna - czerwień dla golkipera gości.
Zobacz wykluczenie bramkarza z Łodzi
- Zachowanie Dragojevicia było dalece nieodpowiedzialne. Lepiej w takiej sytuacji stracić bramkę niż zawodnika, to nam mocno skomplikowało grę. Zresztą pierwsza bramka też mu chluby nie przynosi - podkreślał po spotkaniu trener Widzewa Radosław Mroczkowski.
W II połowie obraz gry uległ zmianie. Widzew w osłabieniu nie był już w stanie stwarzać sobie tak klarownych okazji, a do tego nadziewał się na kontry gospodarzy. Po jednej z nich Starzyński został sfaulowany w polu karnym przez Kaczmarka. Sędzia podyktował "jedenastkę".
Do piłki podszedł Zieńczuk. Jesienią dwukrotnie marnował takie okazje (w spotkaniu Ligi Europy z Metalurgiem Skopje i w Ekstraklasie z Koroną Kielce), ale tym razem nie dał szans rezerwowemu bramkarzowi przyjezdnych, Krakowiakowi.
W sukurs golkiperowi Widzewa dwa razy przychodził słupek. Najpierw po główce Stawarczyka Krakowiak podbił piłkę, a nabiegający Lewiński z bliska trafił w tę część bramki. Później zaś Jankowski ładnie zakręcił obrońcą gości, uderzył i... znów rozległ się głośny jęk zawodu.
Dwubramkowe prowadzenie uspokoiło nieco "Niebieskich", którzy dopuścili gości do dwóch groźnych sytuacji. Broź przeniósł jednak piłkę nad poprzeczką, a Stępiński - po fatalnym podaniu do tyłu Zieńczuka - był sam przed Peskoviciem, ale uderzył niecelnie.
W doliczonym czasie gry wynik na 3:0 ustalił Mindaugas Panka, notabene były widzewiak. - Jakiejś szczególnej satysfakcji nie mam, wolałbym strzelić bramkę innemu przeciwnikowi - mówił po spotkaniu Litwin, dla którego było to pierwsze trafienie w Ruchu.
Powiedzieli po meczu:
Radosław Mroczkowski (trener Widzewa): - Musimy się podnieść i pozbierać - tak jak to zrobił Ruch po porażce z Lechem. Na pewno to porażka trochę na własne życzenie, na początku meczu mieliśmy dobre okazje.
Jacek Zieliński (trener Ruchu): - Plan był prosty: chcieliśmy wygrać. Po sławetnym meczu z Lechem był promyk nadziei w pucharowym spotkaniu w Lubinie, ale potrzebne było zwycięstwo. Mamy chwilę, by po raz pierwszy od dłuższego czasu świętować w szatni. Nie uważam jednak, że zwycięstwo przyszło nam łatwo. Przy stanie 0:0 Pesković dwa razy "wyjął" stuprocentowe okazje. Grę w przewadze udokumentowaliśmy dwiema bramkami, choć tych sytuacji było dużo więcej.
17. kolejka T-Mobile Ekstraklasy
Ruch Chorzów - Widzew Łódź 3:0 (1:0)
Bramki: Jankowski (17), Zieńczuk (52. karny), Panka (90+1).
Żółte kartki: Baszczyński, Malinowski, Konczkowski - Bartoszewicz. Czerwona: Dragojević (41. za zagranie ręką poza polem karnym).
Sędziował Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów 6000.
Ruch: Pesković - Kikut, Baszczyński, Stawarczyk, Konczkowski - Sultes (83. Smektała), Malinowski, Lewiński, Zieńczuk (76. Janoszka) - Starzyński (88. Panka) - Jankowski.
Widzew: Dragojević - Broź, Phibel, Abbes (67. Kasprzak), Kaczmarek - Alex Bruno (43. Krakowiak), Bartoszewicz, Okachi (58. Nowak), Pawłowski - Rybicki, Stępiński.
Reklama:
Dyskusja:
~mody
IP: 46.148.*.*
2013-03-02 23:29:04
Co za Debil ryczał do tego mikrofonu co drugie słowo to ku..a przecież tam chodzą rodziny z dziećmi, jak klub moze do tego dopuscic zeby takiemu pajacowi udostepnic mikrofon
~RWH
IP: 46.148.*.*
2013-03-03 12:59:26
ufff, bo już się zaczynało robić niebezpiecznie w tabeli.