Wreszcie zwycięstwo! Ruch - Bełchatów 2:1
Chorzowianin 2011-03-12
|
Komentarzy: 1
Oby tak dalej, trzeba iść za ciosem - cieszył się trener "niebieskich" Waldemar Fornalik.

Tak padła pierwsza bramka dla Ruchu - strzela Maciej Jankowski | Fot. Paweł Mikołajczyk
- Jak nie teraz, to kiedy? - powtarzali piłkarze Ruchu przed dzisiejszym spotkaniem z GKS-em Bełchatów. Rywale w walce o utrzymanie - Arka i Polonia Bytom - zdobyły w tej kolejce po jednym punkcie, co sprawiało, że sytuacja "niebieskich" jeszcze przed ich wyjściem na boisko zrobiła się jeszcze trudniejsza. Chorzowianie wytrzymali jednak presję! Musieli wygrać z Bełchatowem i... wygrali - 2:1.
W przeciwieństwie do pierwszego w tym roku meczu na Cichej (0:0 z Lechią, po przeciętnym spotkaniu) gra Ruchu mogła się podobać. Zwłaszcza w I połowie. Znakomicie dysponowany był zwłaszcza Arkadiusz Piech, który już w 3 minucie uderzył na bramkę Łukasza Sapeli. Największe owacje napastnik Ruchu zebrał po tym, jak przy linii bocznej ośmieszył Grzegorza Fonfarę. Piętą założył mu "siatkę", a następnie dokładnie dośrodkował w pole karne. Maciej Jankowski przeniósł jednak piłkę nad poprzeczką.
Kolejne ataki "niebieskich" sunęły na bramkę Bełchatowa. Piłki wrzuconej w pole karne przez Grzyba nie sięgnął Piech, ale za moment kibice Ruchu wreszcie mieli okazję do świętowania.
Jak padła bramka? Krótkie rozegranie rzutu rożnego, centra Zieńczuka, zamieszanie w polu karnym... Do piłki dopadł Żeljko Djokić i za moment uniósł ręce w geście triumfu. Także spiker sugerował, że to Serb był autorem bramki, trzykrotnie wykrzykując jego imię. Okazało się jednak, że to Maciej Jankowski wpisał się na listę strzelców. Po uderzeniu Djokicia zmienił lot piłki, myląc Sapelę. - Znalazłem się tam, gdzie miałem być. Tylko dołożyłem nogę - mówił skromnie Jankowski, nie pozostawiając wątpliwości, że to jemu należy się to trafienie.
Zobacz bramkę Jankowskiego
Bełchatowianie sprawiali wrażenie uśpionych, ale gdy dwa razy się przebudzili, od razu było groźnie. Najpierw po akcji Wróbla, który łatwo zgubił Szyndrowskiego, ale zdecydował się na strzał z bardzo ostrego kąta (Perdijić pewnie obronił). Później zaś Małkowski "miękko" wrzucił piłkę w pole karne, a Nowak starał się zaskoczyć chorwackiego bramkarza Ruchu uderzeniem głową. Znów jednak Perdijić spisał się wyśmienicie.
Po niespełna kwadransie II połowy Ruch podwyższył prowadzenie. Piech otrzymał podanie od Jankowskiego i pognał na bramkę Sapeli. To była klasyczna akcja "2 na 1". Piech mógł ją sam finalizować, ale z prawej strony biegł Wojciech Grzyb. Dokładne podanie, spokój "Grzybka" i... szaleństwo na trybunach! - To była bardzo przytomna asysta Arka. Napastnik, gdy znajdzie się w dobrej sytuacji, rzadko decyduje się na podanie. Krzyknąłem mu, Arek - podejrzewam przez szacunek do mnie - zagrał tę piłkę. Nie była łatwa do opanowania, pod nosem zakląłem sobie, ale udało się umieścić ją w siatce - opisywał okoliczności strzelenia bramki na 2:0 Wojciech Grzyb.
Chorzowianie po tym golu uczcili narodziny syna Gabora Straki (przyszedł na świat w tym tygodniu). Nie była to jednak "klasyczna" kołyska, jaką oglądamy po wielu bramkach. Piłkarze Ruchu wzięli Słowaka na ręce i... dosłownie go "wykołysali"!
Zobacz bramkę Grzyba
Wydawało się, że Ruchowi już nic złego w tym meczu się nie stanie, ale... W 74. minucie fantastycznym strzałem z rzutu wolnego popisał się najlepszy w ekipie gości Małkowski. Lewą nogą podkręcił piłkę tak, ze ta wpadła w górny róg bramki gospodarzy. - Stadiony świata. Małkowski ma niesamowite szczęście do Ruchu, bo strzela mu zawsze piękne bramki - czy to w sparingach, czy w lidze - przyznał Wojciech Grzyb.
Oto bramka dla Bełchatowa
Końcówka była więc nerwowa, w ostatniej minucie w pole karne Ruchu powędrował nawet bramkarz gości, ale GKS nie zdołał wyrównać. - Były to dla nas bardzo ważne trzy punkty. Cieszymy się i lecimy dalej! - mówił uradowany Arkadiusz Piech, bohater spotkania. Kibice docenili jego zaangażowanie. Gdy schodził z boiska, wielu fanów wstało z miejsc i gromkimi brawami podziękowało mu za efektywny i... efektowny występ.
W najbliższych dniach przed Ruchem dwa arcyważne spotkania: we wtorek z Legią Warszawa w Pucharze Polski, a następnie w piątek Wielkie Derby Śląska z Górnikiem Zabrze.
Po meczu powiedzieli:
Maciej Bartoszek (trener Bełchatowa): - Przyjechaliśmy tutaj po zwycięstwo, a nie udało się wywieźć choćby punktu. Mieliśmy dzisiaj dwie twarze. W pierwszej części - nieporadną. W drugiej połowie wyglądało to zdecydowanie lepiej, ale nie na tyle skutecznie, by zdobyć punkt.
Waldemar Fornalik (trener Ruchu): - Dosyć długo czekaliśmy na to zwycięstwo na Cichej. Drużyna zapracowała solidnie na trzy punkty. Przepiękna bramka Małkowskiego zachwiała pewność drużyny, ale w miarę konsekwentna gra pozwoliła utrzymać to zwycięstwo. Oby tak dalej, trzeba iść za ciosem.
RUCH CHORZÓW - GKS BEŁCHATÓW 2:1 (1:0)
Bramki: Jankowski (24), Grzyb (59) - Małkowski (74. wolny).
Żółta kartka: Perdijić. Widzów 4500.
Sędziował Hubert Siejewicz (Białystok).
RUCH: Perdijić - Djokić, Stawarczyk, Grodzicki, Szyndrowski - Grzyb (90+2. Janoszka), Malinowski, Straka, Zieńczuk - Jankowski (81. Komac), Piech (84. Abbott).
BEŁCHATÓW: Sapela - Tanevski (64. Popek), Lacić, Drzymont, Fonfara - Wróbel, Baran, Sawala, Małkowski - Nowak (66. Kuświk), Żewłakow (46. Cetnarski).
W przeciwieństwie do pierwszego w tym roku meczu na Cichej (0:0 z Lechią, po przeciętnym spotkaniu) gra Ruchu mogła się podobać. Zwłaszcza w I połowie. Znakomicie dysponowany był zwłaszcza Arkadiusz Piech, który już w 3 minucie uderzył na bramkę Łukasza Sapeli. Największe owacje napastnik Ruchu zebrał po tym, jak przy linii bocznej ośmieszył Grzegorza Fonfarę. Piętą założył mu "siatkę", a następnie dokładnie dośrodkował w pole karne. Maciej Jankowski przeniósł jednak piłkę nad poprzeczką.
Kolejne ataki "niebieskich" sunęły na bramkę Bełchatowa. Piłki wrzuconej w pole karne przez Grzyba nie sięgnął Piech, ale za moment kibice Ruchu wreszcie mieli okazję do świętowania.
Jak padła bramka? Krótkie rozegranie rzutu rożnego, centra Zieńczuka, zamieszanie w polu karnym... Do piłki dopadł Żeljko Djokić i za moment uniósł ręce w geście triumfu. Także spiker sugerował, że to Serb był autorem bramki, trzykrotnie wykrzykując jego imię. Okazało się jednak, że to Maciej Jankowski wpisał się na listę strzelców. Po uderzeniu Djokicia zmienił lot piłki, myląc Sapelę. - Znalazłem się tam, gdzie miałem być. Tylko dołożyłem nogę - mówił skromnie Jankowski, nie pozostawiając wątpliwości, że to jemu należy się to trafienie.
Zobacz bramkę Jankowskiego
Bełchatowianie sprawiali wrażenie uśpionych, ale gdy dwa razy się przebudzili, od razu było groźnie. Najpierw po akcji Wróbla, który łatwo zgubił Szyndrowskiego, ale zdecydował się na strzał z bardzo ostrego kąta (Perdijić pewnie obronił). Później zaś Małkowski "miękko" wrzucił piłkę w pole karne, a Nowak starał się zaskoczyć chorwackiego bramkarza Ruchu uderzeniem głową. Znów jednak Perdijić spisał się wyśmienicie.
Po niespełna kwadransie II połowy Ruch podwyższył prowadzenie. Piech otrzymał podanie od Jankowskiego i pognał na bramkę Sapeli. To była klasyczna akcja "2 na 1". Piech mógł ją sam finalizować, ale z prawej strony biegł Wojciech Grzyb. Dokładne podanie, spokój "Grzybka" i... szaleństwo na trybunach! - To była bardzo przytomna asysta Arka. Napastnik, gdy znajdzie się w dobrej sytuacji, rzadko decyduje się na podanie. Krzyknąłem mu, Arek - podejrzewam przez szacunek do mnie - zagrał tę piłkę. Nie była łatwa do opanowania, pod nosem zakląłem sobie, ale udało się umieścić ją w siatce - opisywał okoliczności strzelenia bramki na 2:0 Wojciech Grzyb.
Chorzowianie po tym golu uczcili narodziny syna Gabora Straki (przyszedł na świat w tym tygodniu). Nie była to jednak "klasyczna" kołyska, jaką oglądamy po wielu bramkach. Piłkarze Ruchu wzięli Słowaka na ręce i... dosłownie go "wykołysali"!
Zobacz bramkę Grzyba
Wydawało się, że Ruchowi już nic złego w tym meczu się nie stanie, ale... W 74. minucie fantastycznym strzałem z rzutu wolnego popisał się najlepszy w ekipie gości Małkowski. Lewą nogą podkręcił piłkę tak, ze ta wpadła w górny róg bramki gospodarzy. - Stadiony świata. Małkowski ma niesamowite szczęście do Ruchu, bo strzela mu zawsze piękne bramki - czy to w sparingach, czy w lidze - przyznał Wojciech Grzyb.
Oto bramka dla Bełchatowa
Końcówka była więc nerwowa, w ostatniej minucie w pole karne Ruchu powędrował nawet bramkarz gości, ale GKS nie zdołał wyrównać. - Były to dla nas bardzo ważne trzy punkty. Cieszymy się i lecimy dalej! - mówił uradowany Arkadiusz Piech, bohater spotkania. Kibice docenili jego zaangażowanie. Gdy schodził z boiska, wielu fanów wstało z miejsc i gromkimi brawami podziękowało mu za efektywny i... efektowny występ.
W najbliższych dniach przed Ruchem dwa arcyważne spotkania: we wtorek z Legią Warszawa w Pucharze Polski, a następnie w piątek Wielkie Derby Śląska z Górnikiem Zabrze.
Po meczu powiedzieli:
Maciej Bartoszek (trener Bełchatowa): - Przyjechaliśmy tutaj po zwycięstwo, a nie udało się wywieźć choćby punktu. Mieliśmy dzisiaj dwie twarze. W pierwszej części - nieporadną. W drugiej połowie wyglądało to zdecydowanie lepiej, ale nie na tyle skutecznie, by zdobyć punkt.
Waldemar Fornalik (trener Ruchu): - Dosyć długo czekaliśmy na to zwycięstwo na Cichej. Drużyna zapracowała solidnie na trzy punkty. Przepiękna bramka Małkowskiego zachwiała pewność drużyny, ale w miarę konsekwentna gra pozwoliła utrzymać to zwycięstwo. Oby tak dalej, trzeba iść za ciosem.
RUCH CHORZÓW - GKS BEŁCHATÓW 2:1 (1:0)
Bramki: Jankowski (24), Grzyb (59) - Małkowski (74. wolny).
Żółta kartka: Perdijić. Widzów 4500.
Sędziował Hubert Siejewicz (Białystok).
RUCH: Perdijić - Djokić, Stawarczyk, Grodzicki, Szyndrowski - Grzyb (90+2. Janoszka), Malinowski, Straka, Zieńczuk - Jankowski (81. Komac), Piech (84. Abbott).
BEŁCHATÓW: Sapela - Tanevski (64. Popek), Lacić, Drzymont, Fonfara - Wróbel, Baran, Sawala, Małkowski - Nowak (66. Kuświk), Żewłakow (46. Cetnarski).
Michał Fabian
Reklama:
Dyskusja:
~z trybun
IP: 89.73.*.*
2011-03-12 19:52:55
Piękny wynik i relacja full professional. RUCH, RUCH, RUCH!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!